Nowojorska policja zaprzecza, jakoby na zlecenie burmistrza poszukiwała tajemniczego ulicznego artysty znanego jako Banksy. Zdaniem Michaela Bloomberga, mężczyzna łamie prawo swoimi pracami, które są oznaką "moralnego zepsucia".
Rzeczniczka nowojorskiej policji Annette Markowski powiedziała w rozmowie z CNN, że w sprawie Banksy'ego nie toczy się żadne śledztwo, ponieważ nikt nie zgłosił żadnych skarg dotyczących aktów wandalizmu związanych z pracami artysty.
"Niszczenie mienia to nie sztuka"
Zagorzałym wrogiem ulicznego artysty jest jednak burmistrz miasta Michael Bloomberg.
- Graffiti niszczy publiczne mienie, jest oznaką moralnego zepsucia i utraty kontroli - powiedział na środowej konferencji prasowej Bloomberg, pytany przez dziennikarzy o twórczość Banksy'ego. - Niszczenie czyjegoś mienia lub uszkodzenie własności publicznej nie jest moją definicją sztuki - dodał. Zapowiedział, że sprawie przyjrzy się departament kultury ratusza.
W październiku rządzi Banksy
Banksy ujawnia swoje dzieła niemal codziennie. Kilka dni temu zaprezentował film, na którym syryjski rebeliant zaatakował przy pomocy wyrzutni rakiet słonika Dumbo z kreskówek Disneya.
Potem nowojorczycy zobaczyli graffiti na samochodzie i zaparkowanej za nim ciężarówce.
Jednak największe zaskoczenie wywołał do tej pory jego happening z krzyczącymi maskotkami, kiedy ulice Nowego Jorku wypełniło piszczenie i zawodzenie dziesiątek owiec, krów, świń i kur prowadzonych na rzeź.
Artysta postanowił też wystawić swoje prace na jednym ze straganów w Nowym Jorku. Wyceniane na tysiące dolarów dzieła najsłynniejszego na świecie graficiarza i autora murali można było dostać za jedyne 60 dolarów.
Kupiły je jednak tylko trzy osoby. Pozostałe nie zorientowały się, że na anonimowym straganie z napisem "Spray art", starszy pan sprzedaje oryginalne prace Banksy'ego.