Armia rezygnuje z bombardowań


Lankijska armia podjęła kolejną ofensywę przeciwko ostatniemu bastionowi tamilskich rebeliantów na północnym wschodzie Sri Lanki. Według zapowiedzi, tym razem nie użyją ciężkiej broni.

- Rząd Sri Lanki uznał, że ofensywa zbliża się do końca. Nasze siły bezpieczeństwa otrzymały rozkaz, by zaprzestały korzystania z ciężkiej artylerii czy samolotów bojowych, mogących powodować ofiary wśród ludności cywilnej - podał w oświadczeniu rząd Sri Lanki.

W niedzielę dowództwo armii kategorycznie odrzuciło rozejm jednostronnie ogłoszony przez Tamilskie Tygrysy. Minister obrony nazwał wezwanie rebeliantów do zawieszenia broni jako "żart".

Żartem nie są jednak liczby pokazujące ofiary cywilne ostatniej rządowej ofensywy. Według danych ONZ, od stycznia w walkach na Sri Lance zginęło niemal siedem tysięcy ludzi. W tej chwili ok. 50 tysięcy cywilów pozostaje uwięzionych na niewielkim przybrzeżnym obszarze, na którym wojska rządowe otoczyły rebeliantów.

Końca wojny nie widać

W sprawie osaczonych przez armię cywilów interweniuje w Kolombo przedstawiciel ONZ ds. pomocy humanitarnej John Holmes. W niedzielę spotkał się z władzami Sri Lanki, jednakże nie uzyskał zgody nawet na dostęp organizacji humanitarnych do ludności uwięzionej w strefie walk.

W połowie tego tygodnia w Kolombo z podobną misją interwencyjną oczekiwani są także ministrowie spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii, Francji i Szwecji.

Trwająca od 1983 roku lat wojna na Sri Lance kosztowała już życie ponad 70 tysięcy osób. Tamilowie, stanowiący większość na północy i wschodzie wyspy, walczą o oderwanie tych terenów od reszty kraju, zamieszkanego głównie przez Syngalezów.