Syryjskie siły rządowe wsparte przez czołgi weszły do dzielnicy Muadamija na zachodnich obrzeżach Damaszku i zanim stopniowo się wycofały, zabiły co najmniej 20 młodych mężczyzn oraz splądrowały domy i sklepy - poinformowali świadkowie.
Z doniesień tych wynika, że ciała zabitych, którzy zginęli w większości od strzałów z bliskiej odległości, odnaleziono w piwnicach oraz domach i sklepach splądrowanych przez żołnierzy.
Syria nie ujawnia informacji o ofiarach
Tych relacji, pochodzących od mieszkańców i działaczy syryjskiej opozycji, nie można potwierdzić z powodu ograniczeń nałożonych przez władze syryjskie na media niepaństwowe - zastrzega agencja Reutera.
W Syrii trwają walki między siłami rządowymi a rebeliantami. Ci ostatni ogłosili, że kontrolują dwie trzecie strategicznego miasta Aleppo, będącego stolicą gospodarczą kraju. Syryjskie źródła bezpieczeństwa zdementowały te informacje.
Zachód szuka pretekstu do interwencji
Z kolei w Moskwie przebywający z wizytą wicepremier Syrii Kadri Dżamil ostrzegł przed zagraniczną interwencją wojskową w trwającym ponad rok konflikcie syryjskim. Bezpośrednia interwencja zbrojna wiodłaby do "konfrontacji wykraczającej poza granice Syrii" - oznajmił Dżamil.
Oświadczył, że Zachód koncentrując się na kwestii broni chemicznej posiadanej przez Syrię, szuka pretekstu do takiej interwencji.
Jego słowa - zauważa Reuters - wydają się odpowiedzią na poniedziałkowe ostrzeżenia prezydenta USA Baracka Obamy. Zagroził on interwencją wojskową w Syrii, jeśli reżim prezydenta Baszara el-Asada użyje broni chemicznej przeciwko rebeliantom lub nawet jeśli do użycia takiej broni będzie się przygotowywał.
25 mln USD od Stanów Zjednoczonych
Dotychczas administracja Obamy podkreślała, że nie popiera akcji zbrojnej po stronie powstańców, ani nawet nie będzie im dostarczać broni. Jak donosi "Washington Post" tym razem jednak administracja oświadczyła, że wydała miliony dolarów na pomoc dla rebeliantów i dostarczyła opozycji syryjskiej około 900 telefonów satelitarnych oraz inny sprzęt telekomunikacyjny.
Jak powiedziała sekretarz stanu Hillary Clinton, rząd amerykański dostarcza opozycji pomoc wartości 25 mln USD.
Opozycja zostawiona bez obiecanej pomocy
Opozycja syryjska skarży się, że rząd USA nie dostarczył jej obiecanej pomocy w sprzęcie do łączności, potrzebnego powstańcom walczącym z reżimem prezydenta Baszara el-Asada - podał "Washington Post".
Tymczasem działacze opozycji twierdzą, że sami przemycili ostatnio do Syrii setki odbiorników satelitarnych i innych urządzeń.
Przedstawiciele administracji amerykańskiej wyjaśniają, że dostawy sprzętu dla powstańców, które mają być przekazywane przez terytorium Turcji, mogą tam napotykać biurokratyczne przeszkody. Według informatorów rząd turecki ma się obawiać, że kanały przerzutu pomocy mogą być wykorzystane do transportu broni.
Autor: zś//gak / Źródło: PAP