Aretha Franklin razy Janis Joplin minus jedzenie to jest Amy Winehouse - tak jak przypomniał w TVN24 Paweł Kostrzewa z onet.pl, mówili o brytyjskiej piosenkarce dziennikarze. Jego zdaniem, artystka swoją śmiercią w wieku 27 lat wpisała się w tragiczną serię śmierci światowych gigantów muzyki, którzy odeszli, mając tyle samo lat.
Brytyjska piosenkarka Amy Winehouse została znaleziona martwa w swoim mieszkaniu w Londynie w sobotę po południu. Miała 27 lat. Na razie nie wyjaśniono przyczyny jej śmierci.
Kostrzewa przypomniał w TVN24, że w tak młodym wieku zmarli też m.in. Kurt Cobain, Jim Morrison, Janis Joplin.
Jak mówił, artystkę utożsamiano z kłopotami, i tak też o niej pisano. Mimo, że na początku była normalną dziewczyną. Zmieniło się to dopiero, kiedy odniosła spektakularny sukces swoim drugim albumem. - Spadła na nią ta ogromna sława, sukces, presja i ona ewidentnie nie dawała sobie z tym rady. Festiwal informacji, jak źle jest z Amy Winehouse zaczął się z sukcesem albumu "Back to Black". I od 2007 r. do dziś otrzymywaliśmy najwięcej informacji, że nie wystąpiła na koncercie - powiedział Kostrzewa.
"Śpiewała prosto z serca"
Krytyk muzyczny Marek Wiernik podkreśla z kolei, że Amy Winehouse stała się symbolem nowego nurtu w wokalistyce żeńskiej, śpiewała prosto z serca, inspirowała innych artystów. - Ja sam wychowałem się na muzyce lat 60., na poruszającym, nastrojowym soulu, na głosie Janis Joplin. Pół wieku później pojawiła się dziewczyna, która śpiewała tak samo pięknie. Z serca, z duszy. Przywołała najwspanialsze tradycje bluesa i soulu - powiedział Wiernik.
Jego zdaniem Winehouse swymi niezwykłymi wykonaniami dokonała w muzyce rewolucji, otworzyła drzwi dla bardzo wielu kolejnych artystek, inspirowała takie wokalistki jak Duffy czy Adele. - Od jakiegoś czasu mieliśmy przeczucia, że w związku z Amy Winehouse może stać się coś złego. Przerywała koncerty lub je odwoływała, jak w Polsce. Ja nie przeczuwałem jednak, że to niestety stanie się tak szybko - powiedział Wiernik
"Inspirowała innych"
- To ogromna strata dla światowej sceny muzycznej, z pewnością na zawsze zapamiętamy ten dzień, podobnie jak dzień, w którym odszedł Kurt Cobain - tak na wiadomość o śmierci piosenkarki Amy Winehouse zareagował z kolei krytyk muzyczny Robert Leszczyński.
- Utwory Amy Winehouse brzmiały tak, jak gdyby zostały nagrane 50 lat temu. I porywały słuchaczy. To nie była zwykła muzyka. Amy Winehouse była niczym Artur z "Tanga" Mrożka. Chciała być inna, oryginalna. I taką była. W czasach, gdy inne piosenkarki pragnęły być jak najbardziej współczesne, ona celowo wybrała "archaiczność". Tym samym stała się inicjatorką całego stylu muzycznego. Inspirowała innych, dawała im odwagę, udowadniała, że warto sięgać w muzyce w przeszłość" - podkreślił Leszczyński.
Krytyk muzyczny, który prowadził w sobotę koncert podczas Przystanku Olecko i poinformował jego uczestników o śmierci Winehouse ocenił, że wszyscy tam zebrani na zawsze zapamiętają ten dzień. - Dla ludzi, którzy kochają muzykę, to dzień tak szczególny jak ten, w którym dotarła do nas wiadomość o śmierci Kurta Cobaina - przyznał Leszczyński.
Jego zdaniem Winehouse fantastycznie śpiewała, wyróżniała ją ogromna charyzma sceniczna. Jak powiedział, artystka z pewnością przejdzie do legendy. - Jednocześnie, biorąc pod uwagę jej osobowość, styl życia trzeba przyznać - była osobą bardzo autodestrukcyjną. I odeszła w szczególnym wieku. Wpisała się w tragiczną serię młodych śmierci światowych gigantów muzyki.
Źródło: TVN24, PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24/fot. wikipedia