Arabowie kochają Obamę


Barack Obama jest bardziej popularny w największych krajach arabskich niż w Stanach Zjednoczonych, których jest prezydentem. To efekt nadziei Arabów na to, że czarnoskóry prezydent naprawi relacje między islamem a zachodem, które zepsuł George W. Bush.

Jak wynika z badań instytutu Ipsos przeprowadzonych w Arabii Saudyjskiej, Zjednoczonych Emiratach Arabskich, Kuwejcie, Libanie, Egipcie i Jordanii, Obama uzyskał średnio 48 proc. ocen pozytywnych. Największe poparcie Obama uzyskał w Jordanii (58 proc.) a najmniejsze w Egipcie (35 proc.) Natomiast o Stanach Zjednoczonych pozytywnie wyrażało się tylko 33 proc. pytanych obywateli tych krajów. 43 proc. oceniło USA negatywnie. 14 proc. zajęło stanowisko neutralne a 10 proc. nie miało zdania.

Najmniejsze poparcie dla Ameryki wyrazili Egipcjanie - tylko 22 proc. badanych.

Lepszy niż Bush

Zdaniem analityków, stosunkowo duża popularność Obamy w państwach arabskich może zwiększyć skuteczność jego działań na rzecz pokoju na Bliskim Wschodzie, a także poprawić wizerunek Stanów Zjednoczonych w tych krajach.

Biały Dom ogłosił, że 4 czerwca Obama złoży wizytę w Egipcie, gdzie ma wygłosić przemówienie adresowane do świata muzułmańskiego. Oczekuje się, że pierwszy czarnoskóry prezydent USA będzie starał się poprawić stosunki Ameryki ze światem arabskim, które znacznie pogorszyły się za rządów poprzedniej republikańskiej administracji George'a W. Busha.

Źródło: PAP