Amerykanie na wylocie, robi się niebezpiecznie


Irackie władze wciąż nie mogą się zdecydować, czy zezwolić na pozostanie w kraju części amerykańskich wojsk, które mają wycofać się do końca tego roku. W podjęciu decyzji może pomóc im najnowszy specjalny, amerykański raport agencji monitorującej sytuację w tym kraju.

Wynika z niego, że Irak jest znacznie bardziej niebezpieczny niż rok temu. Według raportu w 2011 roku odnotowano więcej ataków na amerykańskich żołnierzy niż w roku poprzednim, więcej zabójstw, których ofiarą padli wysokiej rangi iraccy urzędnicy i rosnącą liczbę ataków rakietowych na Zieloną Strefę w Bagdadzie, gdzie mieści się ambasada USA i inne placówki dyplomatyczne.

"Irak pozostaje niezmiernie niebezpiecznym miejscem" - napisał w raporcie dla Kongresu i Białego Domu generalny inspektor ds. rekonstrukcji Iraku Stuart Bowen.

Giną ludzie

Jak podaje raport, co najmniej 248 irackich cywili oraz 193 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa zginęło w Iraku od kwietnia do połowy czerwca. Ponad 100 osób zginęło w zamachach samobójczych, między innymi w dużych wybuchach w Bagdadzie, Basrze, Tikricie i Ramadi.

W czerwcu, który był najkrwawszym miesiącem od kwietnia 2009 roku, zginęło też 14 amerykańskich żołnierzy. W lipcu rebelianci zabili kolejnych pięciu żołnierzy USA. Grupy rebeliantów organizują też coraz więcej ataków rakietowych na Zielona Strefę. Wielu Irakijczyków zginęło w niej 4 lipca po ostrzale rakietowym na kompleks mieszkalny w tej strefie.

Zamachowcy samobójcy nadal atakują też policję, siły bezpieczeństwa oraz infrastrukturę przemysłu naftowego.

Szczególnie wiele ataków jest dziełem szyickich milicji, które w opinii amerykańskich wojskowych są szkolone i zaopatrywane w broń przez irańskie elitarne oddziały Gwardii Rewolucyjnej zwane Quds Force. W ocenie amerykańskiego wywiadu w Iraku jest też około tysiąca bojowników związanych z Al Kaidą.

Zostaną, wyjdą?

Tymczasem Bagdad od miesięcy nie może podjąć decyzji w sprawie stacjonowania wojsk USA w Iraku, choć nalega na to Waszyngton. Całkowite wycofywanie amerykańskiego kontyngentu miało się rozpocząć tego lata, nie wiadomo jednak, czy do tego dojdzie

Biały Dom naciska na rząd w Bagdadzie, by zdecydował jak najszybciej, czy amerykańskie oddziały mają pozostać w Iraku dłużej niż do końca 2011 roku. Za pozostaniem Amerykanów opowiedział się już w maju szef irackich sił zbrojnych, generał Babakir Zebari, który powtarzał wielokrotnie, że armia jego kraju "nie będzie w stanie kontrolować Iraku do 2020 roku".

Źródło: PAP