Amerykanie bombardują dwa razy

Aktualizacja:

Około 27 osób zginęło w północno-zachodnim Pakistanie w dwóch atakach rakietowych, za który przypuszczalnie odpowiada amerykańskie wojsko - informują przedstawiciele wywiadu pakistańskiego. Wśród zabitych miał znaleźć się jeden z dowódców Al-Kaidy.

Do pierwszego ataku doszło w miejscowości Mir Ali, które jest drugim co do wielkości miastem prowincji Północny Waziristan przy granicy z Afganistanem. - Obawiamy się, że zginęło 15 do 20 osób - mówił przedstawiciel wywiadu, który zastrzegł sobie anonimowość. Jak dodał, wojska amerykańskie wystrzeliły w jeden z domów dwie rakiety.

Trafili w Al-Kaidę

Zginął Abu Akasz, "przedstawiciel Al-Kaidy średniego szczebla, który był znaną osobą w Mir Wali" - dodało wspomniane źródło. Według niego zabity był prawdopodobnie Irakijczykiem. Z kolei agencja AFP podała, że śmierci uniknął przywódca Al-Kaidy, który był pierwotnym celem ataku.

Zaatakowali dwa razy

Do drugiego ataku doszło w miejscowości Kari Kot w prowincji Południowy Waziristan. Tutaj mieli zginąć domniemani rebelianci, w tym "cudzoziemcy" - tym terminem władze pakistańskie określają członków Al-Kaidy.

Jak powiedział przedstawiciel lokalnych władz, "w dom w centrum miejscowości Wana trafiły dwa pociski kierowane".

"Amerykanie sobie szkodzą, bombardując Pakistan" - czytaj więcej

kj//kdj

Źródło: PAP