To prawdziwe miasto w mieście, a zarazem twierdza. Amerykanie, po kilku latach budowy i wyłożeniu setek milionów dolarów, w końcu otworzyli swoją ambasadę w Bagdadzie.
Budowa największej amerykańskiej ambasady na świecie kosztowała Waszyngton 592 mln dolarów. Jej rozmiary rzeczywiście są imponujące, bo musi zapewnić schronienie ponad 1,2 tys. pracownikom - dyplomatom, ochroniarzom i pracownikom 14 amerykańskich agencji federalnych.
Wielkość ma też wymiar symboliczny. - Jej skala odzwierciedla wagę stosunków amerykańsko-irackich - powiedziała rzeczniczka ambasady USA Susan Ziadeh. - Odzwierciedla ona normalniejszą sytuację. To poszerzenie stosunków.
Niektórzy Irakijczycy mają jednak zupełnie odmienne zdanie co do symboliki ambasady. Według nich ma ona potwierdzać decydującą rolę USA w Iraku.
Prezydent Iraku dziękuje Waszyngtonowi
W uroczystym otwarciu nowej ambasady wzięli udział zastępca sekretarza stanu USA John Negroponte i prezydent Iraku Dżalal Talabani. Ten ostatni podziękował USA za pomoc w utworzeniu demokratycznego Iraku, "który będzie służyć jako model dla innych narodów Wschodu".
Pochwalił prezydenta George'a W. Busha za "odważną i historyczną" decyzję obalenia dyktatury Saddama Husajna. Amerykański ambasador Ryan Crocker zrewanżował się stwierdzeniem, że nowa ambasada oznacza nowy etap w stosunkach między obu krajami jako "równymi".
Liczące obecnie ponad 140 tysięcy żołnierzy amerykańskie wojsko w Iraku działało w tym kraju do końca 2008 roku na mocy mandatu ONZ, a od nowego roku jego obecność reguluje pakt bezpieczeństwa między Waszyngtonem a Bagdadem.
Źródło: PAP