Katarski dyplomata stał się przyczyną ogłoszenia alarmu na pokładzie samolotu lecącego z Waszyngtonu do Denver. Jak podały amerykańskie władze, mężczyzna "próbował podpalić swoje buty". Bardziej jednak prawdopodobne, że po prostu nie mógł wytrzymać bez papierosa.
W czasie lotu, na pokładzie samolotu było 157 pasażerów i sześciu członków załogi.
Samolot ostatecznie bezpiecznie wylądował na lotnisku w Denver. Eskortowały go dwa F-16 - relacjonował korespondent TVN24 Jan Pachlowski.
Natychmiast otoczyły go służby bezpieczeństwa. Na lotnisku pojawiły się też karetki pogotowia i straży pożarnej. W obuwiu zatrzymanego nie znaleziono materiałów wybuchowych.
Władze USA zidentyfikowały mężczyznę jako Mohammeda al-Modadi - trzeciego sekretarza i wicekonsula w ambasadzie Kataru w Waszyngtonie.
Na pokładzie było 157 pasażerów
Jak mówił Pachlowski, to, co tak naprawdę stało się na pokładzie samolotu lecącego z Waszyngtonu do Denver, wyjaśniają amerykańskie władze.
- Są dwie wersje - powiedział. Według dziennikarza, jedna z nich mówi, że katarski dyplomata chciał podpalić swoje buty i wzniecić pożar na pokładzie samolotu. Druga jest o wiele bardziej prozaiczna, a zarazem - jak podkreślał reporter - bardziej prawdopodobna. Mężczyzna po prostu chciał w toalecie po cichu zapalić papierosa.
- Dyplomata został natychmiast aresztowany do wyjaśnienia sprawy, ale trzeba pamiętać, że chroni go immunitet dyplomatyczny - podkreślał Pachlowski.
Bomba w bieliźnie
W wigilię Bożego Narodzenia 2009 zatrzymano obywatela Nigerii, który w samolocie lecącym z Amsterdamu do Detroit próbował zdetonować materiały wybuchowe ukryte w bieliźnie.
Źródło: PAP, tvn24.pl