Airbus, który w czwartek lądował awaryjnie na rzece Hudson w Nowym Jorku wciąż nie został wyłowiony. Specjaliści nie mogą dotrzeć do jego czarnych skrzynek i zbadać dokładnych przyczyn wypadku. Tymczasem chwile swojej chwały przeżywa pilot samolotu, który ocalił życie 155 osobom.
Nie ma na razie dostępu do czarnych skrzynek Airbusa, który w czwartek awaryjnie wylądował na rzece Hudson w Nowym Jorku - poinformowała w piątek .
Rzeczniczka amerykańskiej rady ds. bezpieczeństwa transportu (NTSB), Kitty Higgins, powiedziała, że dwa silniki maszyny oderwały się od skrzydeł i wciąż ich nie odnaleziono. Dopiero ich badanie wyjaśni przyczynę wypadku. Nurkowie, naprowadzani przez sonary, starają się teraz je zlokalizować. Poszukiwania zaczęto od miejsca, w którym wodował samolot.
Higgins podkreśliła, że odnalezienie silników jest nieodzowne by móc potwierdzić hipotezę o awarii samolotu spowodowanej przez ptaki. Kadłub Airbusa utrzymywał się w piątek na wodzie. Specjaliści prowadzący śledztwo w sprawie awarii samolotu mieli początkowo zamiar go wyłowić, ale plan został przesunięty na sobotę rano czasu lokalnego. Wyjątkowo niska temperatura wody oraz prądy utrudniają akcję. Zdaniem Higgins odzyskanie czarnych skrzynek będzie możliwe, gdy szczątki samolotu zostaną wydobyte z rzeki Hudson.
Bohater nr 1 w USA
Specjaliści prowadzący śledztwo rozmawiali w piątek z załogą Airbusa. W sobotę spotkają się z jego kapitanem, Chesleyem Sullenbergerem. Niezwykłe opanowanie i zręczność Sullenbergera uratowały życie 155 osób, które znajdowały się na pokładzie samolotu.
Obecnie jest on traktowany jako bohater narodowy. Prezydent George W. Bush pogratulował mu osobiście w rozmowie telefonicznej, a burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg wręczył mu symboliczne klucze do miasta. Gratulacje i podziękowania dla Sullebergera napływają z całego kraju. Została nawet utworzona specjalna storna internetowa, na której można wyrazić swój podziw dla pilota.
Źródło: TVN24, PAP