Drugi dzień procesu Johna Demjaniuka przyniósł apel jego adwokata o umorzenie procesu. Demjaniuk, domniemany strażnik nazistowskiego obozu w Sobiborze, jest oskarżony o współudział w mordzie 27,9 tys. Żydów.
To, jak swój apel argumentował Ulrich Busch, relacjonowała agencja dpa. Zdaniem adwokata, 89-letni Demjaniuk został przewieziony z USA do Niemiec pomimo jego śmiertelnej choroby. Ta "przymusowa deportacja" była nielegalna - mówił Busch.
Biegli lekarze orzekli w poniedziałek, że Demjaniuk nie jest śmiertelnie chory. Uznali, że może brać udział w rozprawach, lecz jedynie przez dwie 90-minutowe sesje dziennie.
Oskarżony cierpi na chorobę szpiku kostnego, która stanowi wstępne stadium białaczki. Ma też kłopoty z sercem i nadciśnienie.
Dwa razy to samo
Busch miał jeszcze inne argumenty, które - jego zdaniem - mają przemawiać za umorzeniem śledztwa. Zdaniem adwokata, stawiane Demjaniukowi zarzuty podnoszono już podczas wcześniejszego procesu w Izraelu. - Nikt nie może być sądzony dwa razy za to samo - argumentował Busch.
Demjaniuk został w 1988 roku skazany na śmierć przez izraelski sąd, który uznał że to on był oprawcą z Treblinki, nazywanym przez więźniów "Iwanem Groźnym".
Pięć lat później wyrok ten został uchylony przez Sąd Najwyższy Izraela. Decyzję argumentował brakiem wystarczających dowodów. Z ujawnionych na początku lat 90. dokumentów wynikało, że "Iwanem Groźnym" była inna osoba.
Według adwokata niemiecki wymiar sprawiedliwości nie ma także jurysdykcji nad Demjaniukiem, który w hitlerowskich obozach nie był niemieckim funkcjonariuszem.
Monachijski sąd odłożył rozpatrzenie wniosków obrońcy Demjaniuka na późniejszy termin. Na wtorek zaplanowano odczytanie aktu oskarżenia.
Źródło: PAP