Zwiększa się liczba rannych w wypadku pociągu w Buenos Aires. Argentyńskie służby medyczne podają, że w skutek wykolejenia maszyny ucierpiało co najmniej 99 osób. Pięć z nich jest w stanie ciężkim. Nie ma informacji o ofiarach śmiertelnych.
Pierwsze informacje mówiły o 36 osobach rannych, teraz liczba ta zwiększyła się do 99. Lokalne media podają z kolei, że pięć osób jest w stanie ciężkim. Podmiejski pociąg sforsował w sobotę końcową zaporę na torze i wjechał na peron stacji Once w Buenos Aires.
Świadkowie opowiadają, że pociąg jechał ze stałą prędkością. - Nie czuliśmy hamowania. Pociąg jechał w tym samym tempie. Nagle usłyszeliśmy uderzenie, a po chwili zgasły światła. - relacjonował jeden z pasażerów.
- Nawet nie wiedzieliśmy, że z pociągiem dzieje się coś złego, tak krótko to trwało - dodał inny pasażer.
Maszyniście groził lincz?
Przyczyny sobotniego wypadku nie są na razie znane. Minister transportu Florencio Randazzo wykluczył awarię hamulców. - Kilka dni temu pociąg przeszedł kompleksową kontrolę techniczną - zapewnił.
Według argentyńskich mediów, po katastrofie maszynista próbował zabrać dysk z zapisem nagrań z kamery monitoringu znajdującej się w jego kabinie. Rozgniewany tłum wznosił okrzyki "morderca, morderca" pod jego adresem, gdy ten uwięziony czekał na pomoc. W drodze do szpitala musiała go eskortować policja.
To nie pierwszy wypadek na tej trasie. W lutym 2012 roku na tej samej linii w wypadku pociągu zginęło 50 osób a setki wówczas zostały ranne.
Autor: dln//kdj/jk / Źródło: Reuters