650 osób zginęło. Brakuje miejsc w kostnicach

Aktualizacja:
Powódź na Filipinach
Powódź na Filipinach
AP
Powódź na FilipinachAP

Co najmniej 650 osób zginęło, a 800 uznanych jest za zaginionych z powodu powodzi, która nawiedziła południowe Filipiny. Powódź była spowodowana przejściem nad południem kraju tajfunu Washi.

Najbardziej dotknięte kataklizmem zostały nadmorskie miasta Iligan i Cagayan de Oro, gdzie woda zalewała domy i zaskakiwała śpiących mieszkańców. W Cagayan de Oro odnaleziono 346 ciał, a w Iligan - 206.

W kostnicach brakuje miejsca. - Potrzebujemy toreb na ciała, ciał jest za wiele. Obawiamy się wybuchu epidemii - powiedział ratownik z Iligan Roland Amarille.

- Lokalne kostnice już nie przyjmują ciał, jest ich zbyt wiele nawet na korytarzach. Pracownicy proszą ludzi, żeby chowali zmarłych od razu - powiedział Amarille. Dodał, że większość ofiar z Iligan to mieszkańcy slumsów.

Nie było odpowiedniego ostrzeżenia?

Burmistrz miasta Cagayan de Oro powiedział w wywiadzie, że władze regionu nie otrzymały odpowiedniego powiadomienia przed nadejściem tajfunu.

Około 100 tysięcy Filipińczyków straciło dach nad głową i musiało przenieść się do tymczasowych schronisk - podał departament pomocy socjalnej.

Na zachodzie wyspy Mindanao, na której leży Cagayan de Oro porywiste wiatry, osiągające w porywach prędkość ok. 90 km na godz., wyrywały drzewa z korzeniami. Na skutek powodzi wielu mieszkańców zostało pozbawionych prądu, odwołano też część lotów krajowych oraz zawieszono komunikację promową. W Cagayan de Oro ponad 500 tys. osób nie ma dostępu do wody pitnej.

Amerykańska sekretarz stanu Hillary Clinton zapowiedziała pomoc ofiarom kataklizmu. Przedstawiciel chińskiej ambasady zdeklarował z kolei, że Chiny na pomoc przeznaczą 10 tys. dolarów.

Źródło: guardian.co.uk, PAP

Źródło zdjęcia głównego: AP