Do 56 wzrosła liczba ofiar w serii jedenastu zamachów bombowych w stanie Assam, w północno-wschodnich Indiach u podnóża Himalajów. Ranne zostały 342 osoby. Na razie nikt nie przyznał się do zamachów.
29 osób zginęło w głównym mieście Asamu, Gauhati, a pozostałe w trzech innych miastach prowincji.
Lokalna telewizja pokazała strażaków usiłujących ugasić płonące wraki samochodów. Nad Gauhati unosiły się kłęby dymu. Wiele ładunków eksplodowało na zatłoczonych targowiskach.
Wściekłość mieszkańców
Tłum rozzłoszczonych mieszkańców Guwahati obrzucił miejscową policję kamieniami. Podpalano też wozy straży pożarnej. Kolejne kilkanaście osób zostało rannych w wyniku tych zamieszek. Na jednej z ulic policja strzelała w powietrze, by przywrócić relatywny porządek.
Policja wprowadziła godzinę policyjną i zablokowała drogi prowadzące do miasta.
Nieprzerwane walki od 1947 r.
W północno-wschodnich Indiach, obszaru zamkniętego między Bangladeszem, Bhutanem, Chinami i Mianmarem, walczy kilkanaście separatystycznych grup bojowych właściwie odkąd Indie uzyskały od Brytyjczyków niepodległość w 1947 roku. Żadna z organizacji nie przyznała się do zamachów, ale pierwsze podejrzenia padły na Zjednoczony Front Wyzwolenia Asom (ULFA).
W ostatnich miesiącach w podobnych seriach zamachów zginęło w Indiach 125 osób. Policja obarcza za nie odpowiedzialnością głównie muzułmańskich bojowników.
Źródło: Reuters, PAP, thenewstribune.com, iht.com
Źródło zdjęcia głównego: Reuters