Do 31 osób wzrosła liczba ofiar wtorkowego wybuchu w kopalni węgla na Sumatrze. W środę ratownicy wydobyli zwłoki kolejnych ofiar.
Do tragedii w kopalni węgla w Parambahan na zachodniej Sumatrze doszło we wtorek prawdopodobnie w wyniku wybuchu metanu. Świadkowie mówią, że tuż po wybuchu w górę wzbiły się płomienie sięgające 50 m. Po eksplozji w ziemi został olbrzymi krater.
Nie ma już żywych pod ziemią?
Dziewięciu ludziom, pozostającym w momencie wybuchu pod ziemią, udało się wydostać z kopalni. Inni nie mieli tyle szczęścia.
Ratownicy wydobyli w środę 14 spalonych ciał z wąskich korytarzy kopalni - powiedział szef lokalnej policji Yasman Esha. - Pod powierzchnią może być jeszcze jeden człowiek, ale najprawdopodobniej już nie żyje - dodał.
Ciała czterech osób znaleziono wkrótce po wybuchu rano we wtorek, a następnych osiem - tego samego dnia wieczorem. Pięciu mężczyzn, których wydobyto żywych, zmarło w szpitalu. - W szpitalach nadal przebywa sześciu ludzi uratowanych po katastrofie, a trzech już wypisano - podał szef centrum kryzysowego indonezyjskiego ministerstwa zdrowia Rustam Pakaya.
Metan przyczyną katastrofy?
Wstępne dochodzenie wskazuje na wydobywanie się metanu jako przyczynę katastrofy, ale policja nadal stara się ustalić przyczyny wybuchu.
Indonezja jest jednym z największych eksporterów węgla na świecie, drugim w rankingu po Australii, jednak standardy bezpieczeństwa w kopalniach są tam bardzo niskie.
Źródło: PAP, BBC