11-letnia chrześcijanka z Pakistanu może zostać skazana na karę śmierci na podstawie obowiązującej w kraju ustawy o bluźnierstwie. Zarzuty wobec niej wnieśli sąsiedzi, według których miała ona celowo zbezcześcić Koran.
Rifta Masih została zatrzymana w ubiegłym tygodniu w Islamabadzie. Policja, choć początkowo działała niechętnie, zabrała dziewczynkę do aresztu pod zarzutem bluźnierstwa. Reszta chrześcijańskiej społeczności zamieszkującej okolicę zatrzymania wraz z jej rodzicami uciekła w obawie o swoje życie.
Dokładnie nie wiadomo, co zostało spalone. Niektórzy mówią o małym wydaniu Koranu. Według niektórych doniesień, popiołu było tak mało, że zmieścił się w naczyniu glinianym, według innych, że można nim było zapełnić torbę na zakupy.
O spalenie świętej księgi oskarżył dziewczynkę 23-letni Hammad Malik, który powszechnie, jak donosi brytyjski "Guardian", jest uznany za "łajdaka" przez chrześcijańską część społeczności. To on miał powiedzieć, że widział 11-latkę, jak trzymała w rękach spalone zawiniątko, na którym były nadrukowane arabskie litery.
Mężczyzna przyznał, że co prawda nie widział 11-latki palącej cokolwiek, jednak przestępstwo miało według niego zostać popełniane w domu. Dziewczynka miała także pozbyć się resztek spalonych części księgi. Lokalny mułła twierdzi jednak, że jest jeszcze jeden świadek: inna dziewczynka, która widząc palenie Koranu pobiegła do meczetu, żeby zaalarmować przebywających tam muzułmanów.
Nie ma więc jednej wersji zdarzeń, a w trakcie śledztwa pojawiła się kolejna niejasność: 11-latka prawdopodobnie jest upośledzona. Mają na to m.in. wskazywać zeznania świadka, według którego dziecko miało "zachowywać się dziwnie i mówić do siebie".
Karą jest śmierć
W Pakistanie bluźnierstwo jest jednym z najcięższych przestępstw i grozi za nie kara śmierci. Istnieją jednak udokumentowane przypadki, kiedy oskarżenia o bluźnierstwo były wykorzystywane jako narzędzie do zastraszania miejscowych społeczności, przypomina "Guardian".
Mimo że nikt do tej pory nie został stracony z powodu bluźnierstwa w Pakistanie, osadzeni odbywają długie kary więzienia. Przykładowo, dwójka chrześcijan w 2010 roku została skazana na 25 lat więzienia za dotknięcie Koranu nieumytymi rękoma.
"Nie sądzę, żeby ktoś śmiał tu wrócić"
Według społeczności muzułmańskiej, chrześcijanie prowokują swoim zachowaniem, m.in. tym, że głośno śpiewają w kościołach. - Nie jest nam źle, że chrześcijanie uciekli. Będziemy zadowoleni, jeśli nie wrócą - powiedział lokalny mułła cytowany przez brytyjską gazetę.
Wobec takich opinii nie dziwi fakt, że około 900 chrześcijan, którzy żyją na obrzeżach Islamabadu, musiało opuścić okolicę ze względu na rosnące wokół sprawy napięcia.
Jeden z wyższych rangą członków społeczności muzułmańskiej "poradził", by chrześcijanie zabrali swoje rzeczy ze swoich domów. - Nie sądzę, żeby ktoś śmiał po to wrócić - powiedział.
Kilkunastu chrześcijan zostało, jednak nie są w stanie tam funkcjonować. Nie są obsługiwani w sklepach, często się także zdarza, że są zaczepiani na ulicach.
Autor: AB\mtom\k / Źródło: Guardian
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu