"Mamy dwie przeszkody: wodę i czas". Wyciągają chłopców, trener wyjdzie ostatni

Aktualizacja:
[object Object]
Rozpoczęła się operacja wyciągania z jaskinitvn24
wideo 2/25

W niedzielę rano czasu polskiego rozpoczęła się operacja wyciągania z jaskini 12 młodych piłkarzy i ich trenera. - Wszystkie osoby uwięzione są gotowe do wyjścia - poinformował Narongsak Osottanakorn, gubernator prowincji Chiang Rai i zarazem szef misji ratunkowej w Tajlandii. Poziom wody w jaskini jest najniższy od początku trwania operacji - podaje BBC. Trwa wydanie specjalne w TVN24.

Pierwsi wydobywani chłopcy na powierzchni mogą się pojawić ok 21. czasu lokalnego, czyli godziny 16. w Polsce.

Według dziennika "The Bangkok Post", dzieci zostaną wyprowadzone w czterech grupach. W pierwszej jest ich czterech, a w kolejnych będzie po trzech. Jako ostatni jaskinię opuści trener.

Cała operacja może potrwać dwa-trzy dni w zależności od warunków pogodowych - powiedział gen. Chalongchai Chaiyakorn, jeden z dowodzących akcją. Zastrzegł, że ten czas może się wydłużyć, jeśli zmienią się warunki pogodowe.

Jak poinformował Wojciech Bojanowski, specjalny korespondent "Faktów" TVN w Tajlandii, na miejscu jest 13 ambulansów. Ponadto dostarczono zapas butli ze sprężonym powietrzem.

BBC informuje, że setki osób, które nie biorą udziału w tej krytycznej części operacji, zostały usunięte z jej najbliższego otoczenia. W akcji uczestniczy 18 nurków - 13 zagranicznych i pięciu, którzy są tajlandzkimi komandosami.

Ratownikom zależało, aby w akcji brało udział jak najmniej osób, każdy zużywa bowiem tlen, którego poziom w jaskini obniżył się od czasu rozpoczęcia operacji ratunkowej. - Tlen nie jest jedynym czynnikiem, o który się martwimy. Poziom dwutlenku węgla w jaskini także ma znaczenie - stwierdził gubernator Osottanakorn.

O wszystkim zostały poinformowane rodziny chłopców. Wiedzą o ryzyku i zgodziły się na jego podjęcie.

Narongsak powiedział, że dzieci i trener są "bardzo zdeterminowani", by wyjść z jaskini. - Ich serca są silne. Nieważne, z czym będą się mierzyli, są gotowi, by wyjść - powiedział, cytowany przez BBC.

Dodał, że "nie ma lepszego dnia", by rozpocząć akcję, dlatego podjął taką decyzję.

- Mamy dwie przeszkody: wodę i czas. Z nimi ścigamy się od pierwszego dnia. Musimy zrobić wszystko, co w naszej mocy, mimo iż ciężko jest walczyć z siłami natury - powiedział.

Przekazał też, że w pobliżu jaskini, w dwóch różnych miejscach, rozmieszczono 13 karetek pogotowia oraz śmigłowce, pozostające w gotowości do przetransportowania uwolnionych z jaskini do szpitala. Przed budynkiem szpitala, oddalonego od jaskini o godzinę drogi, już zaczęli gromadzić się reporterzy. Narongsak podkreślił, że decyzję o rozpoczęciu akcji ratunkowej podjęto z uwagi na optymalny obecnie poziom wód zalewających części jaskini oraz ryzyko, że w ciągu najbliższych trzech-czterech dni znowu zacznie padać.

Przekrój jaskini Tham Luangtvn24

Do niedzieli z jaskini udało się wypompować 128 milionów litrów wody, obniżając jej poziom o 30 cm. Oznacza to, że spadł on o około 40 procent i jest najniższy od kilku dni. To niezwykle istotne, bo część uwięzionej grupy nie umie pływać, ani też nurkować. Chłopcy mają być jednak holowani przez nurków. Każdy z nich będzie miał jednego specjalistę przed sobą i jednego za sobą. Szacuje się, że około czterokilometrowy odcinek dzielący ich od wyjścia będą pokonywać około 11 godzin. Na kilku etapach ma być sprawdzany ich stan zdrowia.

Akcja ratunkowa w pierwszych dniach po odnalezieniu ograniczała się do przekazywania wycieńczonym chłopcom i trenerowi wysokokalorycznego pożywienia i lekarstw, ale jak mówił w niedzielę w rozmowie z TVN24 Krzysztof Starniawski - instruktor nurkowania i ratownik TOPR - przez ostatnie trzy dni chłopców uczono nurkowania i oddychania pod wodą.

Ewakuacja terenu

Tajlandzkie władze podjęły decyzję o ewakuowaniu osób trzecich z terenu wokół jaskini. kiedy - jak wskazywał Reuters - pojawiły się ciemne monsunowe chmury deszczowe nad górzystą północą kraju.

Takie warunki pogodowe znacznie utrudniają akcję ratunkową. Opady mogą bowiem gwałtownie podnieść poziom wody i zalać jaskinię.

- Biorąc pod uwagę obecną sytuację, trzeba ewakuować teren, by przeprowadzić akcję ratowniczą - powiedział Komsan Sa-ardluan, komendant policji w Mae Sai. - Osoby niezwiązane z akcją ratunkową mają natychmiast ewakuować się z tego terenu - dodał.

Tajlandzcy komandosi, żołnierze, policjanci i wolontariusze od niemal dwóch tygodni próbowali osuszyć jaskinię. W akcji brało do niedzieli udział łącznie około 130 nurków z różnych krajów.

Uwięzieni w jaskini

Uwięzieni w jaskini 12 chłopców w wieku 11-16 lat z miejscowego klubu piłkarskiego oraz ich 25-letni trener weszli w sobotę 23 czerwca do jaskini Tham Luang Nang Non w prowincji Chiang Rai na północy Tajlandii, gdzie zostali odcięci od świata przez ulewne deszcze.

Kompleks jaskiń ciągnie się tam przez kilka kilometrów, przejścia są wąskie, a w porze deszczowej często zalewa je woda. Grupę odnaleźli w poniedziałek wieczorem w głębi jaskini brytyjscy nurkowie.

Akcja ratunkowa w Tham LuangMałgorzata Latos/PAP

Autor: mb/adso / Źródło: Reuters, PAP, BBC

Tagi:
Raporty: