Przychodzi ojciec do domu. Staje w drzwiach i mówi do swoich dzieci – Byłem w cukierni! Chciałem kupić wam pączki z dziurką.
- Hurra! – gromko krzyczą dzieci.
- Niestety, nie mieli pączków. Przyniosłem wam jednak dziurki – dodaje i wypuszcza z papierowej torby powietrze.
Ten popularny w latach 50. żart – przypomniany pół wieku później przez Tomka Tryznę w powieści "Idź, kochaj", mógł zdarzyć się tylko w Polsce.
No bo gdzie indziej dotknięci siarczystą zimą lokatorzy nowopowstałego osiedla ogrzeją zamarzający blok przy pomocy przedwojennej lokomotywy (tak zdarzyło się na Alternatywy 4)?
Gdzie indziej można się udać w pełną przygód podróż za "jeden uśmiech" (uczynili to za młodu Henryk Gołębiewski i Filip Łobodziński)? CZYTAJ WIĘCEJ O ŻARCIE W PRL
Z kombinatorstwa narodził się small-biznes
Polak to szczwany lis. Potrafi przeciwstawić się przeciwnościom losu i to nie tylko na dużym ekranie.
- Jest w nas jakaś niezwykła pomysłowość, która pozwoliła przetrwać w najcięższych chwilach PRL, a także wcześniej – ocenia prof. Wiesław Władyka, historyk i publicysta "Polityki", autor książki "Kartki z PRL". – Można przewrotnie powiedzieć, że kryzys miał swoje pozytywne aspekty. Kombinatorstwo nabyte w czasach powszechnego niedoboru dały podstawy small-biznesowi zaraz po transformacji ustrojowej – dodaje i przypomina z jakim artyzmem Polacy - nie zawsze legalnie – "wywozili co się dało wywieźć i wwozili co się dało wwieźć" – od kryształów po puszki z szynką konserwową.
Polacy jeździli do Moskwy słynnymi "pociągami przyjaźni". Wymieniali sprowadzone z Zachodu dżinsy na rosyjskie diamenty. Na Węgry jeździli z kożuchami, którymi płacili za … tureckie złoto. CZYTAJ WIĘCEJ
Rzeźnik – prestiż i pieniądze
W czasach, gdy na sklepowych półkach częściej od towarów spożywczych widniał kurz, szczególnie deficytowe było mięso.
- Znam historię pewnego człowieka, który robił co mógł, by jego dzieci kształciły się na rzeźników. Bo rzeźnik to był ktoś. Tak jak pracownik stacji benzynowej, który odpowiadał za końcówkę paliwa – opowiada Władyka. – Któregoś razu, gdy ustawiłem się w kolejce po mięso, spotkałem kolegę. Powiedział: "stoję po mięso, którym poczęstuję cię wieczorem" – wspomina Władyka.
Skutki uboczne – patent na Borygo i druga pensja piłkarza
Oczywiście, za nasz patent na kryzys musieliśmy zapłacić uczciwą cenę. Kioski chwieją się w posadach od gazet, które co rusz donoszą o ekscentrycznych dokonaniach rodaków.
Polak wprawdzie nie odkrył jeszcze eliksiru młodości, czy szczepionki na nieuleczalną chorobę, ale za to opatentował sposób na picie denaturatu, płynu Borygo, a nawet wody kolońskiej.
Pewien wrocławianin ustanowił medyczny rekord świata w nietrzeźwości – w jego krwi wykryto 14,8 promila. Mężczyzna trzykrotnie przekroczył śmiertelną dawkę, ale zmarł dopiero w wyniku obrażeń poniesionych w wypadku samochodowym.
Mieszkaniec Katowic tak bardzo potrzebował gotówki, że był gotów zastawić w lombardzie swojego syna.
Wrocławscy fałszerze amerykańskich "studolarówek" zostali docenieni przez agentów z Secret Service. Ci stwierdzili, że polskie "studolarówki" są wykonane staranniej niż oryginalne.
Takie przykłady można mnożyć. Dotyczą także celebrytów z pierwszych stron gazet: Pewien piłkarz, reprezentant Polski, będąc w najlepszym momencie swojej kariery dorabiał do pensji przemycając papierosy przez granicę. Ciężko to zrozumieć, zwłaszcza, że pokaźną gażę odbierał z kasy czołowego niemieckiego klubu.
Nikt nie mówi, że w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej było lepiej. Ale ponieważ wszystkiego było mniej - to, co wpadło w ręce, wydawało się ważniejsze. I bardziej zapadało w pamięć
- W Polsce bardzo długo panowało przyzwolenie społeczne na cwaniactwo, wyłudzanie, czy nawet okradanie. – uważa dr Tomasz Łysakowski, psycholog społeczny. - Przyzwyczaiły nas do tego lata zaborów, okupacja niemiecka i sowiecka. Funkcjonował przekaz "to państwo nie jest nasze". Zatem można kantować. W Polsce nie wykształciło się poczucie wspólnoty, dobra wspólnego. Jak coś jest państwowe, to państwowe a nie wspólne – dodaje Łysakowski.
Dlaczego więc Polacy coraz cieplej odnoszą się do naznaczonej permanentnym kryzysem epoki Polski Ludowej? Jak pisze Bartek Kopiczyński w książce "333 przeboje PRL" – "nikt nie mówi, że w Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej było lepiej. Ale ponieważ wszystkiego było mniej - to, co wpadło w ręce, wydawało się ważniejsze. I bardziej zapadało w pamięć".
- Jedyne co się pogorszyło po upadku komunizmu, to relacje społeczne – tłumaczy Łysakowski. – Ludzie nie wysilali się w pracy, bo czy się stało, czy leżało, pieniądze były te same. Tym samym mniej ich dzieliło. Nie koncentrując się na karierze, pielęgnowali relacje z rodziną, sąsiadami. Znajomości kwitły w kolejkach po mięso – dodaje Łysakowski.
"Zostawmy to i chodźmy na spacer"
Z komunizmu i fascynacji brytyjską "nową falą" narodził się polski ruch punkowy. To właśnie artyści zarazili dzisiejszych 40-latków romantycznym, nie okaleczonym konsumpcjonizmem spojrzeniem na świat. Dziś tego spojrzenia uczą się miłośnicy twórczości Kazika Staszewskiego, Tomka Brylewskiego czy Muńka Staszczyka. CZYTAJ O WPŁYWIE KRYZYSU NA KULTURĘ
- Też lubię dobrze zjeść, pojechać na fajne wakacje. Ale nie, żeby o tym pisać. Chcę pisać o uczuciach, bo cóż jest ważniejszego? – zastanawiał się w jednym z wywiadów Staszczyk.
„Nasze mieszkanie sypie się od spodu / W naszej lodówce nie znajdziesz nawet lodu / Pomyśl kochanie, nie kupię ci już nic / Zostawmy to i chodźmy na spacer / Bo dzisiaj świat wygląda inaczej / Gdy wszystko kwitnie i eksploduje w nas / […] Stanę w kolejce po swój zasiłek / Ty zamiast butów / przyniesiesz mi miłość / A nasze łóżko zapłonie jeszcze raz” – śpiewa lider T.Love. A to zdaje się najistotniejsza nauka, jaka wypływa z kryzysu. WIĘCEJ PIOSENEK NA KRYZYS
Jak wspominacie kryzys? Piszcie na Kontakt TVN24
A jak Wy zapamiętaliście ludową Polskę? Czego Was nauczył kryzys? Jakiej muzyki słuchaliście, na jakie filmy chodziliście do kina? Co trafiało na wasze stoły kiedy urządzaliście prywatki, o czym rozmawialiście?
Opowiedzcie o swoich problemach w czasach PRL i o tym jak próbowaliście im zaradzić. Kiedy wokół Was było więcej przyjaciół? Wtedy czy teraz?
Przesyłajcie na Kontakt TVN24 zdjęcia, na których bawicie się na przyjęciach, stoicie w kolejkach i prężycie przed pierwszym dużym fiatem.
Czekamy na Wasze wspomnienia! Napisz kontakt@tvn24.pl