Piątek, 11 marca. Godzina 14.46 czasu miejscowego - Japonią targa wstrząs o sile 9 stopni w skali Richtera, po nim następuje ponad 20 niemniej silnych. Wielka fala tsunami wdziera się na 10 kilometrów w ląd, niszcząc wszystko na swojej drodze. 11 marca 2011 r. Japonia doświadcza największej katastrofy naturalnej od 140 lat.
Epicentrum wstrząsów znajdowało się około 130 km od wschodniego wybrzeża wyspy Honsiu i około 370 km od Tokio. Hipocentrum było na głębokości około 10 km. Najbardziej i najszybciej ucierpiało miasto Sendai w prefekturze Miyagi na północ od Tokio.
+48 22 523 94 51 msz japonia
W piątek późnym wieczorem czasu polskiego poinformowano, że wokół elektrowni promieniowanie wzrosło ośmiokrotnie. Premier Naoto Kan uspokajał jednak, że promieniowanie z elektrowni było "śladowe". W sobotę rano czasu polskiego agencja Kyodo poinformowała jednak, że elektrowni grozi przegrzanie, a w jej pobliżu wykryto radioaktywny cez.
W kolejnych dniach doszło do trzech eksplozji nagromadzonego wodoru w budynkach reaktorów nr 1, 2 i 3. Zapalił się także budynek chroniący reaktor nr 4. Do atmosfery uwolniła się znacząca ilość promieniowania. Na terenie elektrowni poziom radiacji stanowi zagrożenie dla zdrowia.
Mordercze tsunami
Groźniejsza niż same wstrząsy okazała się wzbudzona przez trzęsienie fala tsunami, która momentalnie osiągnęła wysokość 10 metrów i wdarła się na ląd niszcząc po drodze wszystko, co napotkała. Transmitowane na żywo przekazy telewizyjne ukazywały ogrom kataklizmu: woda porywała samochody i domy niczym zabawki, a brudne fale zalewały kolejne hektary miasteczek i pól uprawnych. Ci, którzy nie uciekli w porę, byli porywani przez żywioł. Coraz więcej ofiar
Po przejściu tsunami zaginęły tysiące ludzi. Od piątku potwierdzona liczba ofiar nieustannie rośnie. 17 marca po południu władze informowały o blisko 6 tys. osobach zabitych przez żywioł. Blisko 10 tysięcy uznaje się za zaginionych. Niestety na wybrzeżach uderzonych przez tsunami nadal odkrywane są setki niezidentyfikowanych ciał. Policja przypuszcza, że liczba ofiar może przekroczyć 10 tysięcy.
Około 550 tysięcy ludzi straciło dach nad głową lub zostało ewakuowanych. Doliczono się już 72 tysięcy domów, które zostały w całości bądź częściowo zniszczone. Wyłączenia i awarie w elektrowniach jądrowych spowodowały ogólnokrajowy kryzys zasilania. Ogłoszono, że do końca kwietnia na znacznym obszarze kraju będzie okresowo wyłączane, aby uchronić Japonię od całkowitego braku energii elektrycznej.
Premier Naoto Kan zapowiedział, że "rząd uczyni wszystko, aby zapewnić bezpieczeństwo ludzi i zminimalizować zniszczenia spowodowane przez trzęsienie ziemi", ale przyznał, że sytuacja jest wyjątkowo poważna. Do akcji ruszyło wojsko. Pomagają też stacjonujący w Japonii Amerykanie.
Na pomoc Japonii?
Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy powiedział we wtorek (15 marca), że Europa jest gotowa pomóc Japonii, jeśli tylko Tokio o to poprosi.
- Trzęsienie ziemi wystarczająco silne, by zachwiać osią Ziemi, ogromne tsunami, alarm w elektrowniach atomowych. Każda z tych rzeczy z osobna byłaby uznana za tragedię. Tysiące ludzi zginęły, a to przekształciło tragedię w katastrofę - powiedział Van Rompuy.
Alarm na Pacyfiku
Zaraz po trzęsieniu w Japonii ogłoszono alarmy w całym basenie Pacyfiku. Świat wstrzymał oddech w oczekiwaniu na powtórkę katastrofalnego tsunami z 2004 roku. Gdy jednak fala dotarła do północno-wschodnich wybrzeży Indonezji, miała wysokość jedynie 10 cm i nie odnotowano żadnych zniszczeń. Z kolei fale, które dotarły do największej wyspy Filipin, Luzon, miały wysokość około metra i tam również nie zanotowano zniszczeń lub ofiar.
Kilkaset ewakuacji przeprowadzono też na zachodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i na Hawajach, dokąd fala tsunami dotarła najszybciej. Nie była jednak wysoka i nie wyrządziła szkód. Indeksy w dół. Co dalej?
Kataklizm wstrząsnął też japońską gospodarką. Swoje zakłady zamknęły Nissan, Toyota i Sony. Spadły notowania na tokijskiej giełdzie. Fala spadków przetoczyła się też przez inne rynki azjatyckie i giełdy europejskie.
Japoński rząd już zapowiedział, że w związku z trzęsieniem będzie musiał opracować nowy budżet. Eksperci nie są jednak zgodni co do tego, jak długofalowo katastrofa wpłynie na gospodarkę. Niektórzy sądzą, że zdołuje jeszcze bardziej pogrążoną w stagnacji japońską gospodarkę, inni podkreślają, że po kataklizmie zawsze przychodzi czas intensywnej odbudowy napędzającej koniunkturę. Mimo ogromnej tragedii Japończycy sprawnie podjęli akcję ratunkową. W kraju nie ma śladu paniki i chaosu. Wszyscy obawiają się jednak wstrząsów wtórnych, które mogą zwiększyć liczbę ofiar i skalę zniszczeń.
AMATORSKIE NAGRANIA Z TRZĘSIENIA ZIEMI JAK BUDUJĄ JAPOŃCZYCY – TECHNOLOGIE NA WSTRZĄSY TRZĘSIENIA ZIEMI – CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, EPA