- Źródło popularności partii Kaczyńskiego opiera się na poczuciu dumy tych, którym tej dumy odmawiano: mieszkańcom małych miasteczek i wsi. No bo Polacy w tych regionach na ogół są konserwatywni. Religia jest dla nich ważna. Życie wokół parafii pomaga im się odnaleźć w rzeczywistości. I PiS to zrozumiał - przekonuje Stanley Bill, szef katedry studiów polskich na Uniwersytecie w Cambridge w Wielkiej Brytanii, w "Rozmowach polsko-niepolskich" Jacka Tacika.
Stanley Bill jest Australijczykiem. Zanim trafił do Anglii, podróżował po naszym regionie. Szukał pracy, dostał ją w Polsce. Uczył angielskiego. - Liczyłem na Rumunię, ale zgłosiła się szkoła z Bielska-Białej. Nie miałem wyboru - przyznaje.
Nauczył się polskiego. Mówi niemal bezbłędnie. Czytał o historii, kulturze, geografii naszego kraju. Pochłaniał kolejne książki. Obserwował z bliska, w jaki sposób rodzi się i kształtuje demokracja. I postanowił wyjechać, żeby o Polsce opowiadać Brytyjczykom w Cambridge. Robi to i z pasją, i skutecznie, bo trzy lata temu wybrano go na najlepszego wykładowcę uczelni.
Jacek Tacik: To pan przetłumaczył "Wiedźmina"?
Stanley Bill: Tak, ale grę komputerową. I tylko fragment jej pierwszej części. Stare dzieje. Minęło już szesnaście lat.
Z polskiego na angielski?
Tak, dostałem zlecenie. Pracowałem wtedy w agencji tłumaczeń. Siedziało się nad różnymi rzeczami. Od instrukcji do piekarnika po dialogi do "Wiedźmina".
Czyli to pan tłumaczył ostrzeżenia o tym, żeby nie połykać noży i nie dłubać sobie widelcem w oku?
I jeszcze, żeby nie przykładać gorącego żelazka do twarzy.
Zetknął się pan wcześniej z "Wiedźminem"?
Nie. To był pierwszy raz. Dzisiaj wiem dużo więcej o sadze Andrzeja Sapkowskiego, chociaż nie jestem jej wielkim znawcą.
Czytał pan?
Tak. Ostatnio też oglądałem serial.
I zobaczył pan w Geralcie Polaka?
Dobre pytanie. To raczej postać uniwersalna. Może zabrakło w amerykańskiej produkcji języka polskiego, który jest specyficzny i ważny u Sapkowskiego. Polski w jakiś sposób definiuje Geralta. Po angielsku jest nieco inny.
Gdyby był bardziej polski, nie przyjąłby się na Zachodzie?
Niekoniecznie. Proszę spojrzeć na kryminały szwedzkie. Ta lokalna specyfika ma w nich olbrzymie znaczenie. Niepowtarzalny klimat. I to się podoba niektórym widzom w Stanach Zjednoczonych.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam