Mateusz Morawiecki od czasu, gdy był prezesem banku, zarządza za pomocą maili wysyłanych nieraz w środku nocy. Wtedy też zbudował zespół swoich najbardziej zaufanych ludzi, z których większość - podobnie jak Michał Dworczyk - to byli harcerze ZHR. - Michał przeżył sprawę maili, ale mamy też inne kanały komunikacji - opowiadają w rozmowie z tvn24.pl ludzie z otoczenia szefa kancelarii premiera.
Czwartek, 1 lipca, godzina 13, kancelaria premiera. Zaczyna się konferencja prasowa na temat rządowego programu szczepień. Michał Dworczyk alarmuje, że spada dynamika rejestracji. - Tydzień do tygodnia odnotowaliśmy spadek o 30 procent - zauważa szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów.
Obok stoją Michał Kuczmierowski, prezes Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych i prof. Andrzej Horban, doradca premiera.
Dziennikarzy najbardziej interesuje temat kolejnych maili wykradzionych ze skrzynki Dworczyka, ale nie mają szansy o to zapytać, bo w konferencji uczestniczą zdalnie.
- Od kilkunastu dni pytamy, czy poruszanie spraw wagi państwowej w prywatnej korespondencji (...) - zaczęła pytanie reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska, ale go nie dokończyła, bo została wyciszona. Podobnie jak inni dziennikarze, którzy próbowali poruszyć ten temat.
Dopiero niemal dwa tygodnie później, 12 lipca, Michał Dworczyk wreszcie przestaje uciekać przed dziennikarzami i decyduje się odpowiedzieć na pytania dotyczące afery mailowej.
Spam
W ustronnej knajpce na Mokotowie spotykam się z jednym z bliskich współpracowników premiera, który pojawiał się wśród adresatów maili wykradzionych z prywatnej skrzynki Michała Dworczyka. Również od mojego rozmówcy nie jest łatwo uzyskać odpowiedzi na pytania o wyciek. Z zamieszczanych na jednym z kanałów komunikatora Telegram zrzutów ekranu - o ile są prawdziwe - wynika, że szef rządu omawia z gronem swoich najbliższych doradców wiele istotnych decyzji: od luzowania pandemicznych obostrzeń po działania na arenie międzynarodowej.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam