Radca prawna, ekolog, radny miasta, ksiądz i misjonarka. Chcą być nową jakością, nową nadzieją w dobie głębokiego kryzysu religijności. Motywacje mają różne, ale jeden cel: zmienić Kościół.
Kongres Katoliczek i Katolików działa od dwóch miesięcy, na razie zgromadził około 300 uczestników. Wśród nich jest ojciec Paweł Gużyński, który chce pozostać szeregowym członkiem.
Liczba uczestników ciągle rośnie. Na razie spotykają się i rozmawiają na platformach internetowych. Podzieleni na grupy tematyczne pracują nad wspólnymi postulatami, które przedstawią hierarchom kościelnym i o które będą walczyć. Chcą pokazać, że teraz to osoby świeckie, które stanowią 98 procent polskiego Kościoła, są jego prawdziwą siłą.
Arkadiusz Lechowski, ksiądz rzymskokatolicki z archidiecezji łódzkiej. Podobnie jak dla wielu księży zaangażowanych w Kongres, dla niego Kościół to świadomość budowania wspólnoty duchownych i świeckich, z realnym braniem odpowiedzialności. Ma świadomość, że to jest proces, prace Kongresu mają go ułatwić.
Patryk Białas, ekolog, społecznik z Katowic, radny tego miasta. Pracuje w parku naukowo-technologicznym, ekologia to jego pasja i praca. Po encyklice papieża Franciszka "Laudato si" odkrywa, jak troska o stworzenie powinna wypływać z naszej wiary. W Kongresie widzi przestrzeń, żeby działać dla wspólnego dobra, jakim jest nasza planeta, żeby jego dzieciom i wnukom żyło się lepiej, bo nie mamy planety B.
Siostra Barbara Radzimińska, misjonarka, również z diecezji gdańskiej, po doświadczeniach misyjnych z innych krajów widzi możliwości, jakie ma przed sobą Kościół w Polsce. Uważa, że mamy dużo do zrobienia i nauczenia się.
Marta Nowicka z archidiecezji gdańskiej jest radcą prawnym. W Kongres zaangażowała się ze względu na sytuację w swojej macierzystej diecezji, która bardzo się podzieliła po oskarżeniach abp. Sławoja Leszka Głódzia o to, że przez wiele lat poniżał i psychicznie znęcał się nad duchownymi. Marta Nowicka chce wziąć udział wydarzeniu, które pozwoli spojrzeć inaczej na Kościół - jako na rzeczywistość, która nie dzieli, ale łączy.
Barbara Balicka, dwudziestolatka z Wrocławia, jest działaczką społeczną i kościelną. Uczestniczy w spotkaniach różnych wspólnot i grup. Zaangażowała się w Kongres, bo - jak mówi - przez długi czas czuła, że ktoś próbuje jej zabrać wewnętrzną spójność i integralność. Przekonuje, że działalność społeczna dla człowieka powinna się łączyć z tym, jaką rolę odgrywa Kościół, również jako wspólnota. Chciałaby, żeby te ścieżki szły ze sobą w parze.
Wszyscy są aktywnymi uczestnikami życia kościelnego. O tym, co wymaga w nim najpilniejszej zmiany i jak do niej doprowadzić, rozmawiają z Katarzyną Skalską-Koziej.
Katarzyna Skalska-Koziej: Ojciec Paweł Gużyński nie chciał brać udziału w tej rozmowie, bo nie chce, by Kongres był prezentowany jako jego ruch. Kto w takim razie stoi za Kongresem? Skąd on się nagle wziął i ma tylu uczestników?
Siostra Barbara Radzimińska: Każda z osób działała już w swojej przestrzeni i próbowała coś zrobić. Myśmy się wszyscy spotkali, paradoksalnie dzięki koronawirusowi, na platformie internetowej. Dla mnie to był taki moment oddechu. Wow, jest nas więcej, jest nas dużo! Nie boimy się nazywać pewnych rzeczy, myślimy podobnie. Każdy z nas już był i działał, a w tym momencie po prostu połączyliśmy siły. Zobaczyliśmy, że mamy te same pragnienia i cele i chcemy się zaangażować. To tak, jakby ktoś zdjął nam z barków ciężar bezsilności i niemocy.
Czytaj dalej po zalogowaniu
Uzyskaj dostęp do treści premium za darmo i bez reklam