96 osób, ubranych na biało zebrało się w sobotę na pl. Piłsudskiego w Warszawie, by przypomnieć o katastrofie prezydenckiego samolotu z 10. kwietnia i zwrócić uwagę na toczące się w tej sprawie śledztwo. Organizatorzy - Ruch 10 kwietnia - mówią bowiem, że ciągle jest więcej pytań niż odpowiedzi. Członkowie Ruchu zaapelowali do rządu o sprowadzenie do Polski wszystkich szczątków, w tym czarnych skrzynek, prezydenckiego TU-154.
Uczestnicy protestu rozciągnęli taśmy bezpieczeństwa tak, by utworzyły kontury samolotu. Odczytano postulaty Ruchu 10 kwietnia i odśpiewano hymn narodowy. 96 osób - czyli tyle, ile zginęło w katastrofie - odegrało przelot maszyny, po czym zatrzymali się pod hotelem Victoria. Tam, ku pamięci ofiar tragedii, milczeli przez kilka minut.
Jak tłumaczą organizatorzy ten happening, a także swoisty protest ma zwrócić uwagę na trzy sprawy. Do Polski powinny powrócić szczątki samolotu, czarne skrzynki, rodziny zmarłych powinny być otoczone przez władze specjalną opieką, a śledztwem powinna zająć się międzynarodowa komisja. Członkowie ruchu mówią bowiem, że nie wierzą ani naszym śledczym, ani rosyjskim. Ich zdaniem, ponieważ otrzymujemy od strony rosyjskiej tylko kopie dokumentów istnieje możliwość manipulacji.
Będzie spotkanie z rodzinami
W piątek prokurator generalny Andrzej Seremet poinformował, że w "niedługim czasie" planowane jest spotkanie z rodzinami ofiar i przedstawienie wyników śledztwa oraz "rozwianie pewnych wątpliwości".
Prokurator generalny oświadczył też, że nie widzi podstaw prawnych, dla których Polska - jak się wyraził - "miałaby zrzec się elementów suwerenności" i wystąpić o międzynarodową komisję ws. katastrofy. - To wyraz jakiejś nieufności do organów polskich i przekonania, że organy międzynarodowe zrobią to lepiej - oświadczył.
Na uwagę, że może chodzić o nieufność do strony rosyjskiej, Seremet odparł, że nie "bardzo widzi jakieś racjonalne pole, by taką nieufność przejawiać - dopóki nie spotkamy się z jakimiś czynnościami na to wskazującymi".
"Żądamy prawdy!"
W happeningu wzięło udział około 2 tys. osób. Część zgromadzonych miała ze sobą biało-czerwone flagi i chorągiewki, niektóre z nich przewiązane kirem lub z namalowanym znakiem Polski Walczącej. Jedna z kobiet wznosiła transparent z napisem: "10.04. POlityczny mord. PO trupach do władzy". Inny z uczestników trzymał w ręku zdjęcie Lecha Kaczyńskiego z podpisem "Mój prezydent". "Żądamy prawdy!" - skandowali też zgromadzeni na Placu Piłsudskiego.
Ruch 10 Kwietnia - jak czytamy na stronie internetowej organizacji - powstał w kręgu organizacji społecznych, które pragną uczcić pamięć ofiar tragedii smoleńskiej i wyrażają zaniepokojenie biernością polskich władz w wyjaśnianiu okoliczności katastrofy. Jego inicjatorami są: Kobiety dla Rzeczpospolitej, Fundacja Republikańska, Instytut Jagielloński, Ośrodek Myśli Politycznej, Teologia Polityczna, Portal Kresy.pl, Fundacja Ius et Lex, Fundacja Odpowiedzialność Obywatelska.
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24