Przedstawiciele administracji Donalda Trumpa nie są spójni w przekazie na temat przyszłości ceł. Doradca ekonomiczny prezydenta USA Kevin Hassett powiedział telewizji ABC, że ponad 50 państw zwróciło się do Białego Domu o negocjacje. Minister handlu Howard Lutnick sugerował, że mimo to cła pozostaną i zbywał ofertę obniżki ceł miedzy innymi od Wietnamu.
- Faktem jest, że kraje są wściekłe i dokonują odwetów, ale - nawiasem mówiąc - siadają do stołu. Wczoraj wieczorem dostałem raport, że ponad 50 krajów zwróciło się do prezydenta o rozpoczęcie negocjacji - powiedział w niedzielę w wywiadzie dla telewizji ABC dyrektor Narodowej Rady Ekonomicznej Kevin Hassett. Oceniał też, że konsumenci w Stanach Zjednoczonych nie odczują znacznie efektów nowych ceł.
Szef doradców prezydenta ds. gospodarczych zaprzeczał też, by Donald Trump celowo chciał wywołać krach na giełdzie, mimo że prezydent dwukrotnie w ostatnich trzech dniach podał dalej w mediach społecznościowych film wideo twierdzący, że taki jest jego plan.
We wspomnianym klipie na TikToku zamieszczonym przez anonimowego twórcę "AmericanPapaBear" narrator twierdzi, że Trump dąży do krachu na giełdzie, m.in. po to, by doprowadzić do obniżki stóp procentowych, a także obniżenia rentowności amerykańskich obligacji, co miałoby pozwolić na refinansowanie amerykańskiego długu po niższym koszcie. Autor filmu stwierdził, że jest to genialny ruch, który wzbogaci Amerykanów.
Hassett zapewnił jednak w ABC, że Biały Dom nie zamierza stosować "politycznego przymusu" wobec Rezerwy Federalnej, by obniżyć stopy procentowe.
"Zobaczy, co inne kraje oferują"
Doradca był w niedzielę jednym z kilku przedstawicieli administracji Trumpa, którzy w wywiadach bronili decyzji o nałożeniu dodatkowych ceł na niemal wszystkie towary z niemal wszystkich krajów świata. Jednakże w niedzielnych programach nie mówili oni jednym głosem - zwłaszcza odpowiadając na pytanie o to, jak długo nowe cła mogą obowiązywać i czy prezydent jest skłonny je obniżyć w drodze negocjacji.
Pytany o to minister finansów Scott Bessent powiedział w wywiadzie w telewizji NBC, że "zobaczy, co inne kraje oferują i czy jest to wiarygodne".
- Myślę, że będziemy musieli zobaczyć ścieżkę naprzód - dodał. Zaznaczył jednak, że nie stanie się to w ciągu "dni lub tygodni". Zarówno on, jak i Hassett twierdzili, że wbrew prognozom m.in. analityków JPMorgan Chase na skutek ceł nie dojdzie w USA do recesji.
Minister handlu odrzuca propozycję Wietnamu
Tymczasem minister handlu Howard Lutnick sugerował w wywiadzie dla telewizji CBS, że cła pozostaną na dobre. Pytany o to, dlaczego firmy miałyby przenosić swoje fabryki do USA, jeśli nie mają pewności co do trwałości ceł, zapewnił, że "prezydent zawsze będzie chronił inwestujących w USA". Dodał, że ideą stojącą za wprowadzeniem ceł jest "zresetowanie siły USA zarówno wobec sojuszników, jak i przeciwników". Potwierdził też, że nowe cła wejdą w życie zgodnie z planem - 9 kwietnia.
Lutnick przywołał przykład Wietnamu, na który ma zostać nałożone aż 46-procentowe cło, a który w ostatnich dniach zaoferował całkowite zniesienie ceł. - Problem polega na tym, że to nie tylko cła (...). Wietnam wysyła nam towary warte 120 miliardów dolarów każdego roku. A my im tylko około 12 miliardów dolarów. Więc to nie ma nic wspólnego z cłami. Gdyby przeszli do poziomu (ceł) 0-0, to przeszliby do (nadwyżki) 200 miliardów z nami. Musimy powstrzymać to zdzierstwo - argumentował.
Twierdził, że dzięki wprowadzonym taryfom iPhone'y (obecnie montowane w Chinach i Indiach - przyp. red.) będą produkowane w USA nie przez "armię milionów i milionów ludzi wkręcających małe śrubki", lecz przez maszyny, które będą budować i obsługiwać "Amerykanie ze średnim wykształceniem".
Pytany o to, dlaczego na liście Białego Domu dotyczącej stawek dla poszczególnych krajów znalazły się również niezamieszkane wyspy, takie jak należące do Australii Wyspy Heard i McDonald, minister stwierdził, że konieczne było ujęcie wszystkich terytoriów, by nie pozwolić państwom na unikanie ceł za pomocą przekierowania handlu przez te terytoria. W rzeczywistości lista jednak ominęła szereg państw i terytoriów, m.in. Rosji, Białorusi, Burkina Faso, Kuby, Somalii czy Grenlandii.
Wcześniej Hassett stwierdził, że Rosja nie została ujęta w spisie ze względu na negocjacje w sprawie wojny w Ukrainie. Ujęta została jednak sama Ukraina, choć otrzymała minimalną stawkę 10 proc. Według formuły stosowanej do obliczania ceł przez Biały Dom towary z Rosji powinny zostać obłożone 42-proc. cłem.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock