W piątek ogłoszono upadłość amerykańskiego banku SVB i został on zamknięty przez Federalną Agencję Ubezpieczeń Depozytów. Na koniec 2022 roku instytucja miała ponad 209 miliardów dolarów aktywów. Sytuacja rodzi za oceanem wiele pytań o bezpieczeństwo systemu bankowego, a głos w sprawie zabrała jedna z ważniejszych osób - sekretarz skarbu USA Janet Yellen.
Sekretarz skarbu USA Janet Yellen powiedziała w niedzielę, że ściśle współpracuje z organami nadzoru bankowego, aby zareagować na upadek Silicon Valley Bank i chronić deponentów, ale stwierdziła, że nie rozważa wprowadzenia poważnych pakietów ratunkowych.
- Powiedzmy to jasno, podczas kryzysu finansowego byli inwestorzy i właściciele dużych banków, którym została udzielona pomoc... ale reformy, które od tamtego czasu zostały wprowadzone oznaczają, że nie zrobimy tego ponownie - powiedziała Yellen w porannym programie CBS News.
Przewodnicząca amerykańskiego resortu skarbu stwierdziła przy tym, że "ale martwimy się o deponentów i koncentrujemy się na próbach zaspokojenia ich potrzeb”.
Brytyjczycy szukają inwestora na SVB UK
Upadek amerykańskiego banku stał się także problemem dla Brytyjczyków. Jak podaje "Financial Times" w niedzielnym wydaniu obecnie rząd Zjednoczonego Królestwa próbuje pozyskać nabywcę z Bliskiego Wschodu na przejęcie brytyjskiego oddziału Silicon Valley Bank, aby zapobiec rozprzestrzenianiu się szkód w sektorze technologicznym
Jak podaje gazeta, powołując się na osoby zaznajomione ze sprawą, SVB UK miał prawie 7 miliardów funtów (8,42 miliarda dolarów) w depozytach, gdy Bank Anglii uznał go za niewypłacalny w piątek.
Upadek SVB, o co w tym chodzi?
Głównie SVB skupiał się na obsłudze spółek technologicznych. Oferował im usługi finansowe, jak pożyczki, ale przede wszystkim zbiera od nich depozyty.
Jak wskazuje Michał Stajniak, Zastępca Dyrektora Działu Analiz XTB, instytucja była zaangażowana w projekty Venture capital, a nadwyżkę inwestowała w amerykańskie obligacje i MBS - rodzaj papierów wartościowych, których zabezpieczeniem są wierzytelności hipoteczne (to właśnie one były jedną z przyczyn kryzysu z 2008 r.).
"Za sprawą mocnego wzrostu stóp i w konsekwencji znacznej przeceny długu, w portfelu banku pojawiła się spora niezrealizowana strata i nie ma w tym nic niezwykłego. W zasadzie w całym sektorze finansowym było to coś normalnego. Jednak w grę wchodzi specyfika samego SVB. Jest to bank, który obsługuje setki a nawet tysiące spółek technologicznych czy startupów. Sektor ten z kolei od pewnego czasu ma problemy, łapiąc zadyszkę po mocnych ostatnich 2 latach. Spółki zaczęły zwalniać, szukać oszczędności i sięgnęły po kapitał zgromadzony na depozytach" - wskazał Stajniak w komentarzu.
Bank musiał uzyskać płynność po wycofaniu depozytów i rozpoczął sprzedaż wszystkich płynnych aktywów o wartości ponad 20 mld dolarów. Zrobił to ze stratą w wysokości prawie 2 mld dolarów.
"To sporo jeśli chodzi o lukę w bilansie banku. Jednocześnie bank poinformował o dodatkowej emisji akcji w celu pokrycia tej luki, co skłoniło inwestorów do pozbycia się akcji tego banku. Wczoraj akcje zanurkowały o nawet ok. 70%! Problemy te mogą się podwoić dzisiaj, jeszcze przed weekendem, dlatego niektórzy zaczęli doszukiwać się podobieństw z 2008 rokiem" - tłumaczył Stajniak w komentarzu zamieszczonym na stronie XTB w piątek.
Źródło: Reuters, TVN24 Biznes