Zamknięcie gospodarki do 9 kwietnia spowoduje straty w wysokości ponad 25 miliardów złotych - pisze piątkowa "Rzeczpospolita. Jak zauważa dziennik, w optymistycznym wariancie niektóre obostrzenia mogą przestać obowiązywać po Wielkanocy, a w przypadku gastronomii dopiero w maju.
"Ogromne straty spadają na sklepy stacjonarne, hotele czy sektor usług z gastronomią na czele. Ta jest obok branży fitness najmocniej poszkodowana z miesiącami sprzedaży tylko z dostawą lub na wynos" - czytamy w "Rzeczpospolitej".
"Przedsiębiorcy są zdeterminowani, ale także rozżaleni"
– Przedsiębiorcy są zdeterminowani, ale także rozżaleni, dlaczego rząd nie informuje, ile firm żadnej pomocy nie otrzymało. Walczymy o dofinansowanie zwłaszcza dla tych ze spadkiem przychodów powyżej 75 proc. Mamy zapewnienia, iż trwają prace nad nowymi rozwiązaniami, ale żadnych konkretów – mówi w rozmowie z dziennikiem Jacek Czauderna, prezes Izby Gospodarczej Gastronomii.
– Niewiadomych jest więcej, nieznane są zasady reżimu sanitarnego, stąd sanepid kontroluje restauracje pracujące w systemie na dowóz według swojego widzimisię. Wciąż nie wiemy, czemu akurat gastronomia od pięciu miesięcy musi być zamknięta, podczas gdy inne sektory są otwierane, a zachorowań mimo to przybywa – dodaje.
Kwestia pomocy budzi kontrowersje
Dziennik zauważa, że kwestia pomocy rządowej dla zamykanych sektorów wciąż budzi kontrowersje.
"Polski Fundusz Rozwoju wciąż informuje o transzy 100 mld zł dla firm. Nie odpowiedział na pytanie o nowe pakiety pomocowe, a wiele firm nadal nie ma żadnej pomocy. Mocne rozgoryczenie budzi przyznawanie pomocy dla branż według numerów PKD, co wcześniej nie było zupełnie brane pod uwagę, a oznaczało wyeliminowanie wielu podmiotów z jakiegokolwiek wsparcia" - napisano.
Źródło: Rzeczpospolita
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock