Decyzja Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej w sprawie kopalni Turów jest skandaliczna i nie do zaakceptowania przez stronę polską - podkreśliła rzeczniczka prasowa Prawa i Sprawiedliwości Anita Czerwińska. Jak dodała, "rząd zapewne podejmie wszelkie możliwe działania, aby przeciwdziałać decyzji TSUE". Przedstawiciele większości ugrupowań opozycyjnych winą za sytuację obarczają rząd.
W piątek TSUE przychylił się do wniosku Czech i nakazał Polsce natychmiastowe wstrzymanie wydobycia w kopalni Turów w Bogatyni (Dolnośląskie) do czasu merytorycznego rozstrzygnięcia. Decyzja ta wiąże się ze skargą Czech, w ocenie których kopalnia ma negatywny wpływ na regiony przygraniczne, gdzie zmniejszył się poziom wód gruntowych.
Kopalnia i elektrownia Turów należą do spółki PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna, będącego częścią PGE Polskiej Grupy Energetycznej.
"Decyzja TSUE jest skandaliczna"
Rzeczniczka PiS Anita Czerwińska odnosząc się w rozmowie z PAP do decyzji TSUE podkreśliła, że jest ona nie do zaakceptowania.
- Decyzja TSUE jest skandaliczna i nie do zaakceptowania przez stronę polską. Podporządkowanie się tej decyzji oznaczałoby natychmiastowe wstrzymanie wydobycia co jest niewykonalne. Niosłoby to nieodwracalne skutki. Spowodowałoby zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski, a także utratę miejsc pracy przez kilkadziesiąt tysięcy osób w kopalni, która ma przedłużoną koncesje do 2044 roku, i całym kompleksie energetycznym oraz spółkach zależnych - mówiła.
- To także gigantyczna strata finansowa 13,5 miliarda złotych i wykluczenie całego regionu w wielu jego aspektach oraz katastrofa ekologiczna - dodała rzeczniczka prasowa PiS.
Co zrobi rząd?
Czerwińska przywołała też oświadczenie premiera Mateusza Morawieckiego w sprawie decyzji TSUE. Szef rządu napisał w nim, że żadne decyzje TSUE nie mogą naruszać obszarów związanych z podstawowym bezpieczeństwem krajów członkowskich, a takim jest właśnie bezpieczeństwo energetyczne.
Premier podkreślił też, że decyzja TSUE jest bezprecedensowa i sprzeczna z podstawowymi zasadami funkcjonowania UE, a podjęte działania są nieproporcjonalne. Zadeklarował, że rząd nie podejmie żadnych działań, które mogłyby godzić w bezpieczeństwo energetyczne Polski.
- Rząd zapewne podejmie wszelkie możliwe działania, aby przeciwdziałać decyzji TSUE - zapewniła Czerwińska.
Opozycja obwinia rząd
W ocenie przedstawicieli ugrupowań opozycyjnych winę za zaistniałą sytuację ponosi m.in. rząd. - Po pierwsze, zawiodła polska dyplomacja, bo kwestie zaskarżenia przez państwo drugiego państwa leżą w gestii dyplomacji. Nie mamy ambasadora w Czechach, nie miał kto zasygnalizować, a na końcu premier nie podjął stosownych działań, szczególnie na szczycie V4 w lutym tego roku, na kilka dni przed decyzją Czechów, którzy zaskarżyli Polskę do TSUE - stwierdził poseł Koalicji Obywatelskiej Piotr Borys.
Zwrócił też uwagę na słabo przygotowaną dokumentację, szczególnie dotyczącą koncesji i decyzji środowiskowych. - Trzecia rzecz to brak skutecznych rozmów z Czechami na miejscu. A czwarta rzecz to to, co TSUE pokazał w komunikacie prasowym, że w żaden sposób Polska nie zwróciła uwagi na to, że środek zapobiegawczy o wstrzymaniu kopalni będzie skutkował jakimiś negatywnymi konsekwencjami - wyliczał.
Pytany, czy Polska powinna zastosować się do postanowienia TSUE i zamknąć kopalnię w Turowie, poseł KO oświadczył, że "absolutnie nie możemy zamknąć kopalni". - Po pierwsze, z przyczyn ludzkich, bo to chodzi o pracę dla ponad 10 tysięcy osób. Ale także z przyczyn energetycznych i ekologicznych - mówił Borys.
W podobnym tonie wypowiadał się inny poseł KO Michał Jaros, który zwrócił uwagę, że kopalnia i elektrownia Turów to energetyczny system naczyń połączonych. - To istotny pracodawca (...), ważny podatnik w rejonie i co także istotne dostarczyciel około 5-7 procent prądu do polskiego systemu - wyliczał.
- Postanowienie TSUE jest w moim przekonaniu przesadne i zbyt ostre, ale polski rząd zdecydowanie zaniedbał tą sprawę i nie potraktował jej poważnie, i to rząd od początku do końca jest odpowiedzialny za tą sytuację, za bezpieczeństwo energetyczne, za zdrowie Polek i Polaków i relacje z sąsiadami - oświadczył Jaros.
Z kolei wiceszef PO i prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski stwierdził, że skoro orzeczenie zapadło, rządzący muszą się do niego zastosować, "niezależnie od tego, jak ono jest bolesne i jak trudne".
"Powinniśmy podjąć dyplomatyczne ruchy"
Komentując sprawę kopalni w Turowie posłanka Polski 2050 Paulina Hennig-Kloska oceniła, że polski rząd nie wykorzystał czasu, który miał na przedstawienie planu odejścia od węgla na tym terenie i na skompensowanie strat środowiskowych. - Myślę, że dialog z Czechami można byłoby nawiązać i do zaognienia tego konfliktu by nie doszło - dodała.
- Ta sytuacja ma wymiar symboliczny, bo mamy w Polsce rząd Zjednoczonej Prawicy, który w dalszym ciągu kwestionuje problemy klimatyczne. Największym zagrożeniem dla suwerenności energetycznej naszego kraju jest rząd bagatelizujący problem - oceniła. - Dzisiaj powinniśmy podjąć dyplomatyczne ruchy, siąść do negocjacji i doprowadzić do porozumienia z Czechami - dodała Hennig-Kloska.
Poseł Lewicy Dariusz Wieczorek ocenił, że w sprawie Turowa "wina leży po stronie zarządu PGE i władz PGE i polskiego rządu". - Sprawa trwa od trzech lat. Sprawę można było załatwić w sposób polubowny, tylko nie wiemy, dlaczego zarząd spółki uznał, że jeżeli są szkody górnicze wynikające z działalności górniczej, to one obowiązują tylko do granicy państwa i to jest cały problem - powiedział.
Dodał, że decyzja TSUE będzie dzisiaj ciężka do odwrócenia. - W tej sytuacji tylko na poziomie dyplomatycznym trzeba rozmawiać ze stroną czeską, bo strona czeska może wystąpić do TSUE z jakimś wspólnym oświadczeniem, prośbą o wycofanie czy zawieszenie tej decyzji, ale to już są działania dyplomatyczne - zauważył polityk Lewicy.
W podobnym tonie wypowiada się wiceprezes PSL, poseł Koalicji Polskiej Dariusz Klimczak. - To porażka naszej dyplomacji, porażka tych osób, które prowadziły tę sprawę, które nie potrafiły się dogadać z Czechami, a wyrok TSUE jest tylko efektem błędów po stronie polskiej - ocenił Klimczak. - To nie jest jedyny przypadek na całą Europę, że funkcją kopalnie blisko granicy. Blisko naszej granicy także funkcjonują po stronie niemieckiej kopalnie, ale dlaczego my nie potrafimy w taki sposób jak Czechy wyegzekwować na nich swoich interesów - pytał.
Dodał, że "TSUE jest tutaj drugoplanowym aktorem w tej sprawie, pierwszoplanowym aktorem są błędy naszej dyplomacji i urzędników, którzy w imieniu PGE prowadzili tę sprawę".
"Dotkliwy cios w polską energetykę"
Z kolei w ocenie Rady Liderów Konfederacji postanowienie TSUE jest "dotkliwym ciosem w polską energetykę i rażącym przekroczeniem uprawnień ze strony unijnego trybunału" oraz "pokazuje, jak wielkim błędem jest rezygnacja z suwerenności państwa polskiego i zwiększanie uprawnień instytucji unijnych".
W wydanym w piątek oświadczeniu Rada Liderów Konfederacji wezwała polski rząd "do uznania wyroku TSUE za nieobowiązujący Rzeczpospolitą Polską oraz do kontynuowania wydobycia węgla i produkcji energii elektrycznej w kopalni oraz elektrowni Turów".
Poseł Konfederacji Krzysztof Bosak ocenił w rozmowie z PAP, że postanowienie TSUE jest "kolejnym potwierdzeniem stałego rozszerzania swoich kompetencji przez Unię Europejską. - Balans władzy pomiędzy państwem członkowskim, jakim jest Polska, i ośrodkiem centralnym stale przesuwa się na korzyść ośrodka centralnego - ocenił. - Widać, że w obecnych uwarunkowaniach traktatowych nie mamy zagwarantowanego stałego poziomu autonomii naszego państwa wewnątrz Unii Europejskiej, tylko mamy do czynienia ze stałym przesuwaniem kompetencji do Brukseli, przed czym ostrzegamy od wielu lat - podkreślił Bosak.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24