- Moglibyśmy na poważnie mówić o wejściu do strefy euro za dekadę - ocenił w rozmowie z redakcją biznesową tvn24.pl ekonomista z Akademii WSB Marek Zuber. Jego zdaniem w momencie gdy spełnimy wszystkie kryteria i zbliżymy się do krajów najbogatszych, przyjęcie euro w Polsce będzie opłacalne.
- Bardzo ubolewam nad tym, że euro stało się zakładnikiem politycznym, podobnie jak chociażby kwestia migracji albo wieku emerytalnego i w związku z tym taka rzetelna merytoryczna dyskusja na ten temat nie tylko wśród polityków, ale również ekspertów, jest coraz trudniejsza - stwierdził Zuber.
Podkreślił, że w świecie politycznym "temat jest rozgrywany wedle doraźnych potrzeb", natomiast wśród ekspertów poglądy polityczne w tej kwestii także są coraz bardziej widoczne.
Co z euro w Polsce?
- Obecnie Polska nie spełnia nawet kryteriów nominalnych związanych z przyjęciem wspólnej waluty, choćby kryterium deficytu sektora finansów publicznych, który powinien być mniejszy niż 3 procent PKB - wyjaśnił ekonomista.
Dodał, że przyjęcie euro w czasie gdy Polska została objęta procedurą nadmiernego deficytu, nie będzie możliwe.
- To jest także kwestia inflacji, to jest także kwestia stóp procentowych, więc na dzisiaj nie spełniamy tych wymogów, które są niezbędne, żeby do strefy euro wejść - zaznaczył.
Ekspert zwrócił też uwagę na "kryteria realne, z których nikt nas nie będzie rozliczał". Mowa między innymi o upodobnieniu gospodarki kraju, który chce przyjąć euro, do najbogatszych państw strefy euro. - Chodzi o takie wartości, jak choćby dochód na mieszkańca i wydajność pracy. Tutaj nam jeszcze sporo brakuje - wyjaśnił.
Kiedy euro w Polsce?
- Myślę, że moglibyśmy na poważnie mówić o wejściu do strefy euro za dekadę. Wtedy realnie mogą pojawić się możliwości bezpiecznego wejścia, czyli z jednej strony spełnienie unijnych kryteriów, a z drugiej przybliżenie się do najbogatszych gospodarek - stwierdził Zuber.
Zdaniem Zubera duża niechęć Polaków do euro to z jednej strony efekt działań polityków, czyli obrzydzania wspólnej waluty, a z drugiej pamięć o kryzysie strefy euro. - Aby rozmawiać poważnie o przyjęciu wspólnej waluty, musielibyśmy najpierw doprowadzić do tego, żeby Polacy bardziej optymistycznie patrzyli na tę kwestię - dodał.
Ekspert przypomniał, ze "Polska zobowiązała się do przyjęcia wspólnej waluty". - My nie negocjowaliśmy tak jak swego czasu Wielka Brytania. Na razie nikt nas nie naciska na przyjmowanie euro, ale też potrafię sobie wyobrazić taką sytuację za kilka lat - mówił.
Euro opłacalne dla Polski?
- Moim zdaniem w momencie gdy będziemy spełniali zarówno kryteria nominalne, jak i zbliżymy się do najbogatszych krajów w kwestii kryteriów realnych, to wejście do strefy euro będzie dla Polski opłacalne - ocenił ekonomista.
Wyjaśnił, że jest to opłacalne nie tylko ze względu na ograniczenie ryzyka prowadzenia działalności w Polsce, ale także ryzyka kursowego czy dostęp do większego kapitału niż ten, którym nasz kraj dysponuje.
- Oczywiście tych elementów jest znacznie, znacznie więcej i moim zdaniem one jednak przykrywają te minusy, które także wiążą się ze strefą euro. Warto wejść, ale to niestety nie jest ten moment, nie jesteśmy jeszcze gotowi - podsumował.
Euro w Polsce a kryteria z Maastricht
Warunkiem przystąpienia do strefy euro jest spełnienie czterech warunków - to tak zwane kryteria z Maastricht. Zgodnie z tegorocznym raportem Polska obecnie nie spełnia żadnego z nich.
Jeden warunek dotyczy stabilnych cen - inflacja nie może być większa niż 1,5 proc. od średniego poziomu cen obliczonego dla trzech państw w strefie euro z najniższą inflacją. Według najnowszych danych Eurostatu w listopadzie br. najniższą inflację odnotowano w Irlandii (0,5 proc.), Luksemburgu (1,1 proc.) oraz na Litwie (1,1 proc.). Z kolei wzrost cen w Polsce oszacowano na 4,3 proc. rdr.
Drugi warunek jest związany z finansami publicznymi - nakazuje, by deficyt nie był wyższy niż 3 proc. PKB, a dług publiczny nie przekraczał 60 proc. PKB. Polska została w tym roku objęta procedurą nadmiernego deficytu.
Minister finansów Andrzej Domański informował ostatnio, że w stosunku do PKB deficyt finansów publicznych wyniesie ok. 5,7 proc., jak to zostało zaplanowane m.in. w planie budżetowo-strukturalnym, przesłanym do UE. W trzecim kwartale br. zadłużenie liczone według metodologii unijnej wyniosło natomiast 1,9 biliona złotych, czyli 53,5 proc. PKB. Niestety, już w przyszłym roku 60-procentowa bariera ma być przekroczona. Ministerstwo Finansów podało, że dług sektora instytucji rządowych i samorządowych (EDP) przekroczy poziom 60 proc. PKB w 2026 r. Relacja ta ma wrócić do poziomu poniżej 60 proc. PKB w 2030 r.
Trzeci warunek dotyczy długoterminowych stóp procentowych - mogą one być większe najwyżej o 2 pkt. proc. od średniej obliczonej dla trzech państw w strefie euro z najniższymi stopami procentowymi. Jak wynika z danych Eurostatu, najniższe stopy procentowe spośród krajów UE obowiązują natomiast w Szwecji (2,5 proc.), Danii (2,6 proc.) oraz Bułgarii (3,04 proc.). W Polsce natomiast są na poziomie 5,75 proc.
Warunek czwarty mówi o stabilnej walucie - stanowi, że państwo chcące przystąpić do strefy euro, musi uczestniczyć w mechanizmie kursowym ERM II przez co najmniej dwa lata.
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock