Polska sięga po surowce z dna oceanów. Resort środowiska: to może być rewolucja podobna do tej łupkowej w USA.
Polska podpisała kontrakt z oenzetowską Międzynarodową Organizacją Dna Morskiego na rozpoznanie i poszukiwanie złóż na środkowym Atlantyku - poinformował w środę wiceminister środowiska Mariusz Orion Jędrysek. Chodzi m.in. o siarczki miedzi, srebra i metali szlachetnych.
W sumie Ministerstwo Środowiska planuje podpisać trzy takie kontrakty.
Pierwsza ekspedycja już w przyszłym roku
W przyszłym roku planowany jest pierwszy rejs czarterowy na polską koncesję na środkowy Atlantyk. Jeżeli będziemy mieli dwie takie koncesje - jak przekonywał wiceminister - pojawi się ekonomiczny sens budowy własnego statku.
Mariusz Orion Jędrysek określił wydobywanie surowców z dna oceanów jako rewolucję godną pojawienia się technologii pozyskiwania gazu z i ropy z łupków.
Piętnaście lat wiercenia
W lutym Ministerstwo Środowiska informowało, że koszt rozpoznania i poszukiwań na polskiej działce ma wynieść 550 milionów złotych, rozłożonych na 15 lat wiercenia. Szacunki ministerstwa pokazują, że wartość jednego złoża może wynosić około "biliona złotych brutto".
Polska koncesja poszukiwawczo-rozpoznawcza na środkowym Atlantyku nie jest duża. Liczy 10 tys. km kw. Złoża znajdują się na głębokości od około 1400 do około 2800 m. Koncesją będziemy dysponować przez 15 lat z możliwością przedłużania jej co 5 lat.
Od 1987 roku mamy też udziały w podwodnej działce na Pacyfiku. Leży ona w strefie Clarion Clipperton, 3 tys. km na zachód od Meksyku. Pod dnem znajdują się złoża zawierające między innymi mangan, wanad, molibden, nikiel i miedź.
Autor: ahug/mmh//bgr / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock