Rządowa reforma Otwartych Funduszy Emerytalnych sprowadza się do wyboru, który można porównać do decyzji: czy obciąć sobie prawą rękę, czy lewą nogę – uważają posłanki Platformy Obywatelskiej Izabela Leszczyna i Joanna Frydrych.
Posłanki zorganizowały konferencję prasową w związku z projektem reformy OFE, przygotowanym przez rząd i zaakceptowanym już przez Stały Komitet Rady Ministrów.
Joanna Frydrych przypomniała, że w myśl reformy OFE, przeprowadzonej przez rząd PO w 2014 roku, część 7,3-proc. składki została przekazana na indywidualne subkonta emerytalne w ZUS.
Likwidacja OFE
Z kolei rząd Prawa i Sprawiedliwości już w 2016 roku zapowiedział likwidację OFE. W myśl projektu zaakceptowanego niedawno przez Stały Komitet Rady Ministrów, mówiła Frydrych, pozostające w OFE pieniądze można przekazać na Indywidualne Konta Emerytalne w ZUS, co powoduje, że traci się 15 proc. oszczędności. Natomiast alternatywna możliwość - przekazanie pieniędzy na podstawowe konto w ZUS - skutkuje utratą prawa do dziedziczenia.
- Ten wybór to tak, jakby wybierać: czy uciąć sobie prawą rękę, czy lewą nogę – oceniła Frydrych.
- I tak się traci, i tak się traci - nie ma tu dobrego wyboru – dodała Izabela Leszczyna.
Dla rynku kapitałowego likwidacja OFE oznacza zaś, mówiła Leszczyna, nacjonalizację dużej części rynku i przejęcie go przez państwowy Polski Fundusz Rozwoju. - Grube miliony znów popłyną do PiS-owskich nominatów, albo będą inwestowane w CPK lub przekop Mierzei Wiślanej – zaznaczyła posłanka KO.
Projekt reformy OFE
Projekt ustawy o zmianie niektórych ustaw w związku z przeniesieniem środków z otwartych funduszy emerytalnych na indywidualne konta emerytalne zakłada, że uczestnicy OFE będą mogli wybrać, czy zgromadzone środki trafią na IKE, prowadzone w specjalistycznych funduszach inwestycyjnych otwartych powstałych z przekształcenia OFE, czy zostaną przeniesione na konto w ZUS. Z projektu wynika, że wyboru będzie można dokonać od 1 czerwca 2021 do 2 sierpnia 2021.
Z tytułu przekształcenia wnoszona będzie opłata odpowiadająca wartości 15 procent aktywów, której płatność zostanie rozłożona na dwa lata. Do jej zapłaty będą zobowiązane specjalistyczne fundusze inwestycyjne otwarte.
Osoby, które zdecydują się na ZUS, będą musiały wypełnić i wysłać stosowną deklarację. Brak takiej deklaracji oznacza, że środki zostaną automatycznie przekazane na IKE. W przypadku przeniesienia tam środków, zostanie pobrana tzw. opłata przekształceniowa na rzecz FUS w wysokości 15 proc. wartości aktywów OFE. Jej płatność zostanie rozłożona na dwie raty: w wysokości 70 proc. oraz 30 proc., obie płatne w 2022 roku.
Zaznaczono, że pieniądze przekazane z OFE do IKE, w przeciwieństwie do tych w ZUS, będą podlegały dziedziczeniu, a po osiągnięciu wieku emerytalnego będą mogły być wypłacone w całości bądź w ratach i będą wówczas wolne od jakichkolwiek podatków.
Wpływy z opłaty, które zasilą FUS, mają wynieść ok. 11 mld zł w roku 2022. Skutkiem wejścia w życie ustawy będzie znaczny przyrost środków w Funduszu Rezerwy Demograficznej.
Wiceminister funduszy i polityki regionalnej Waldemar Buda informował ostatnio, że zgodnie z danymi na koniec stycznia br. ponad 15 mln Polaków zgromadziło w OFE ok. 149 mld zł oszczędności, co średnio daje po 9-10 tys. zł na osobę.
Projekt zakłada wejście ustawy w życie 1 czerwca 2021 roku. W uzasadnieniu możemy przeczytać, że przepisy będą realizować założenia przyjęte przez rząd w Planie na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju.
"Funkcjonujące obecnie OFE nie znajdują uzasadnienia, ponieważ nie realizują pierwotnych celów i założeń w postaci m.in. wypłat emerytur z filara kapitałowego, dziedziczenia i długoterminowego strumienia świadczeń emerytalnych z prywatnego systemu. OFE nie zapewniają dywersyfikacji ryzyka oraz nie zwiększają bezpieczeństwa socjalnego ubezpieczonych" – czytamy.
Kontrowersje
W całej reformie największe kontrowersje budzi opłata przekształceniowa. - Ta opłata przekształceniowa - 15 procent - to zwykły haracz – mówiła w 2019 roku ówczesna szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer. - Nie znam takiego (...) banku, który by w jakiejkolwiek opłacie czy prowizji zabierał nam 15 procent. To zwykły haracz, to jest zwykłe proste złodziejstwo, jak ukraść nam 15 procent i nazwać to, że to dla naszego dobra, że coś prywatyzują, że chcą nam pomóc – mówiła w TOK FM. Jej zdaniem to "po prostu skok na kasę".
Z punktu widzenia rządu opłata przekształceniowa oznacza potężny zastrzyk gotówki w sytuacji, gdy państwowa kasa boryka się ze skutkami kryzysu gospodarczego wywołanego przez pandemię, przy jednocześnie kosztownych obietnicach socjalnych.
Rząd przygotował cztery warianty szacowanych wpływów z opłaty przekształceniowej płatnej na rzecz Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. Maksymalnie może to być 22,29 mld zł, przy założeniu przejścia z OFE na IKE 100 procent obecnych członków OFE.
Zastrzeżenie budzi też ryzyko przejścia znajdujących się w posiadaniu Otwartych Funduszu Emerytalnych akcji pod kontrolę państwowego Polskiego Funduszu Rozwoju. - To tak naprawdę może oznaczać nacjonalizację prywatnych firm. Państwo będzie mogło przejąć nad nimi kontrolę, wprowadzać swoich ludzi do zarządu i rady nadzorczej i decydować np., co z dywidendą lub w co warto, a w co nie warto inwestować – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" dr Antoni Kolek, szef Instytutu Emerytalnego.
Źródło: PAP, TVN24 Biznes
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock