Przegapiliśmy szansę na wprowadzenie w Polsce wspólnej waluty. Najlepszy moment na wejście do strefy euro był w 2008 roku - twierdzi w rozmowie z "Pulsem Biznesu" były wicepremier i minister finansów Grzegorz Kołodko i dodaje, że nie przewiduje, iż moglibyśmy przyjąć euro wcześniej niż w 2016 roku.
Obecnie nie mamy szans na wspólną walutę, ponieważ nie spełniamy niezbędnych kryteriów. Aktualne kłopoty finansowe niektórych członków UE wymagają szczególnej dyscypliny finansowej. Jednak były minister jest optymistą i twierdzi, że "wspólna waluta wyjdzie z problemów obronną ręką".
Zmarnowane szanse
- Mieliśmy kilka okazji, ale je zmarnowaliśmy - mówi były minister finansów.
Pytany o możliwy termin zmiany złotego na euro, Kołodko przewiduje tę operację najwcześniej w 2016 roku. Podkreśla też przede wszystkim znaczenie kursu wymiany, a nie terminu.
- Musi być on korzystny z punktu widzenia konkurencyjności polskiej gospodarki. Nie możemy popełnić takiego błędu, jak Portugalia czy Słowacja - mówi o kursie, po jakim złotego zastąpimy euro. Jego zdaniem słowacka korona była przewartościowana, co sprawiło potem kłopoty naszym południowym sąsiadom.
Kryzys się nie skończył choć minęła recesja
Jednak w długim terminie obecność w strefie euro jest korzystna i tak też będzie w przyszłości z naszym krajem - zapewnia Kołodko.
Poproszony o prognozę kursu złotego na nadchodzący rok nie jest pewny dalszego rozwoju sytuacji:
- Dziś nie ma gwarancji, czy za rok euro będzie po 3,8 czy po 4,2 zł. Kryzys się nie zakończył, choć recesja minęła. Pewne jest tylko, że rok 2011 będzie czasem zamętu - mówi.
Decyzje poszczególnych rządów mogą sprowokować protesty nie tylko w Grecji, ale także w Niemczech i Francji.
Źródło: Puls Biznesu
Źródło zdjęcia głównego: TVN24