Rząd zamierza wycofać się z pomysłu opłacania zasiłku chorobowego przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych od pierwszego dnia nieobecności pracownika - podał portal money.pl. Powodem tej decyzji mają być wysokie koszty, sięgające nawet 14 miliardów złotych rocznie oraz ryzyko nadużyć.
Według ustaleń portalu money.pl obietnica opłacania przez ZUS zasiłku chorobowego od pierwszego dnia nieobecności pracownika, będąca jednym ze "100 konkretów na pierwsze 100 dni rządów" zostanie porzucona.
Nie będzie zmiany w finansowaniu zasiłków chorobowych
- Ta reforma kosztowałaby 13-14 miliardów złotych rocznie rocznie z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych. To koszty porównywalne z rentą wdowią w wariancie docelowym 25 procent - wyjaśniał w rozmowie z portalem wiceminister rodziny, pracy i polityki społecznej Sebastian Gajewski z Nowej Lewicy.
Jak dodał, środki te "musiałyby pochodzić z funduszu chorobowego, w którym, w przeciwieństwie do funduszy rentowego i wypadkowego, jest deficyt". Oznacza to, że gdyby rozwiązanie zostało przyjęte przez rząd, minister finansów dopłacałby te środki z budżetu państwa.
"Co ciekawe, projekt ustawy w tej sprawie został już nawet przygotowany przez Ministerstwo Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS), ale został przyblokowany na etapie Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, a więc zanim zdążył trafić na posiedzenie rządu" - zauważył portal.
Czytaj też: Ministra chce 100 procent pensji na L4
Wysokie ryzyko nadużyć
Dodatkowe obawy wzbudziło także ryzyko potencjalnych nadużyć takich jak umawianie się pracodawców z pracownikami na zwolnienia lekarskie w trudniejszych okresach dla firm, co potwierdziły opinie pracodawców z Rady Dialogu Społecznego.
- Nie zakładam, że takie zachowania byłyby powszechne, ale musimy je brać pod uwagę - mówił Gajewski, zaznaczając, że wymagałoby to zwiększenia kontroli przez ZUS.
Portal zwrócił również uwagę, że analiza rozwiązań w UE wykazała, iż tylko Cypr stosuje model opłacania zwolnień od pierwszego dnia przez państwo, podczas gdy inne kraje, w tym Polska, wymagają partycypacji pracodawców.
Redakcja biznesowa tvn24.pl zwróciła się do Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej z prośbą o komentarz w tej sprawie, jednak do momentu publikacji artykułu nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Kto opłaca L4 w Polsce?
Wynagrodzenie chorobowe to pensja, którą finansuje pracodawca przez pierwsze 33 dni choroby w danym roku kalendarzowym. W przypadku pracowników po 50. roku życia obowiązek ten skrócony jest do 14 dni.
Od 34. lub 15. dnia pobytu na zwolnieniu lekarskim wypłacany jest zasiłek chorobowy, którego finansowaniem zajmuje się ZUS. Świadczenie przysługuje przez okres 182 dni lub 270, jeśli niezdolność do pracy spowodowana jest gruźlicą albo przypada w trakcie ciąży.
Wysokość wynagrodzenia i zasiłku chorobowego zależy od powodu nieobecności. W przypadku standardowych zwolnień na przykład spowodowanych grypą czy przeziębieniem przysługuje 80 procent podstawy.
100 procent podstawy L4 przysługuje natomiast w następujących przypadkach:
- zwolnienie lekarskie spowodowane wypadkiem w pracy albo do pracy lub z pracy,
- zwolnienie lekarskie z powodu poddania się badaniom w związku z kandydowaniem na dawcę komórek,
- zwolnienie lekarskie w przypadku kobiet w ciąży.
Osoby przebywające w szpitalu mogą liczyć natomiast na świadczenie w wysokości 70 procent podstawy.
Źródło: money.pl, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP