Obowiązek zapewnienia możliwości przepływu błękitnego paliwa gazociągami w obie strony (tzw. rewers), oraz umożliwienie sprzedaży nadwyżek gazu przez firmy europejskie tam, gdzie jest odbiorca - to polskie propozycje wzmocnienia bezpieczeństwa energetycznego UE przedstawione Waldemara Pawlaka w Brukseli.
Ministrowie ds. energii "27" obradowali nad przedstawioną w lipcu przez Komisję Europejską propozycją rozporządzenia, które ma w przyszłości zabezpieczyć kraje UE przed takim kryzysem, jaki wybuchł ostatniej zimy między Rosją a Ukrainą - i dotknął połowę Europy. Równolegle prace nad rozporządzeniem trwają w Parlamencie Europejskim.
- Prawo europejskie może być istotnym czynnikiem tworzącym większe bezpieczeństwo dla całej Europy - przekonywał Pawlak. Postulował "stworzenie obowiązku wprowadzenia możliwości rewersu, tak żeby gaz mógł płynąć w obie strony, a także tworzenia tak zwanych SWOP-ów gazowych: jeżeli jakaś firma ma nadmiar gazu, to może go odsprzedać i zgodnie z Kartą Energetyczną jest obowiązek wypuszczenia gazu tam, gdzie odbiorca sobie życzy.
Rewers rozwiązaniem?
Rewers zapewniłby, że w razie odcięcia dostaw z jednego kierunku, kraj może liczyć na dostawy z drugiej strony. - Jeżeli mielibyśmy możliwość rewersu na samym gazociągu jamalskim, to wydajność gazociągu byłaby trzykrotnie większa niż potrzeby importowe Polski - powiedział Pawlak.
Jego zdaniem, technicznie możliwość rewersu na gazociągu jamalskim z Rosji przez Polskę do Europy Zachodniej istnieje, ale "nie została uruchomiona, bo nie było akceptacji na tego typu rozwiązania". - Na poziomie prawa europejskiego dobrze, by były regulacje, które wymuszają rewers na kluczowej infrastrukturze przesyłowej, bo to by poprawiało bezpieczeństwo energetyczne Polski i innych krajów - wyjaśnił.
Uwolnić handel gazem
Drugi postulat to swobodne handlowanie zakupionym w Rosji przez europejskie firmy gazem. Polska argumentuje, że tak stanowi Karta Energetyczna, a ponadto jest to zgodne z zasadą swobodnego przepływu towarów w UE. Na takie rozwiązanie nie zgadza się jednak Rosja.
- Na przykład niemieckie firmy kombinują w tej chwili, jak się wywikłać z obowiązku płacenia za gaz, którego wcale nie potrzebują. Bardzo chętnie odsprzedałyby go np. polskiej firmie PGNiG. Technicznie to żaden problem wypuścić ten gaz w okolicach Włocławka czy Lwówka Wielkopolskiego, natomiast przeszkoda ma charakter czysto polityczny. Gdyby na poziomie prawa UE był obowiązek, że jeśli polska firma kupi gaz od niemieckiej, to może go w dowolnym miejscu wypuścić, byłaby respektowana przewidziana w Karcie Energetycznej zasada o dostępie do infrastruktury przesyłowej - powiedział Pawlak.
Bez entuzjazmu
Pawlak przyznał, że wśród krajów członkowskich nie ma entuzjazmu, by konkretnymi zobowiązaniami wzmacniać solidarność energetyczną w UE. - Zdecydowana większość dyskutantów zwracała uwagę na prostą prawdę: jak umiesz liczyć, to licz na siebie, i że każdy powinien pilnować porządku na swoim podwórku, jeśli chodzi o infrastrukturę i regulacje - powiedział. Cieszył się jednak, że wielu ministrów poparło postulat rewersu.
Wicepremier powiedział także, że od Komisji Europejskiej Polska oczekuje roli "bardziej politycznej i regulacyjnej". - Proponujemy podejście: jeżeli państwo członkowskie zwraca się do KE, to wtedy KE podejmuje działania, żeby państwo członkowskie miało wsparcie. A nie tak, żeby KE narzucała coś państwu czy firmie gazowej - tłumaczył.
Woźniak do rady
Polska opowiada się także za tym, by KE włączała się jak najwcześniej w zapobieżenie potencjalnemu kryzysowi - już na etapie wstępnych ostrzeżeń, a nie dopiero wtedy, kiedy kryzys zostanie formalnie ogłoszony. Propozycja KE zakłada, że odcięcie 10 proc. dziennego importu gazu do UE wystarczy do ogłoszenia sytuacji kryzysowej, która uruchomi mechanizmy wewnątrzunijnej solidarności.
Pawlak powiedział, że Polska zgłosiła kandydaturę jego poprzednika, Piotra Woźniaka do rady nowo powołanej Agencji Współpracy Regulatorów Energetyki UE z siedzibą w stolicy Słowenii Lublanie. Wyboru pięciu stałych członków i pięciu zastępców dokonają w środę ambasadorowie "27" w Brukseli. - Liczymy na to i zbieramy teraz głosy, żeby pan Piotr Woźniak znalazł się w pierwszej piątce - powiedział wicepremier.
Źródło: PAP, lex.pl