Brytyjski minister ds. biznesu Peter Mandelson w bezprecedensowy sposób skrytykował "nie dające się zaakceptować oblicze bankowości". W wypowiedzi dla sobotniego "Timesa" ocenił też wielomilionowe dochody prezesa banku Barclays Capital.
Uwagi Mandelsona, który zajmuje faktycznie drugą po premierze pozycję w hierarchii laburzystowskiego rządu, sygnalizują zaostrzenie stanowiska brytyjskiego establishmentu politycznego wobec bankierskich wynagrodzeń w dobie globalnego kryzysu finansowego.
Wcześniej w podobny sposób Boba Diamonda zaatakowali opozycyjni konserwatyści.
Będą się spowiadać z zarobków
Brytyjskie władze nałożyły jednorazowy podatek na premie bankowców i planują zobowiązać banki do ujawniania, kto z ich pracowników zarabia w ciągu roku więcej niż 500 tys. funtów.
Według prasy, dochody Diamonda w roku 2009 wyniosły 63 mln funtów. Barclays twierdzi jednak, że jest to kwota zawyżona, bowiem obejmuje również wartość akcji, przekazanych mu w formie wynagrodzenia w latach ubiegłych oraz 27 mln funtów, jakie uzyskał ze sprzedaży swego udziału w bankowej spółce-córce.
- Jeśli popatrzy się na Boba Diamonda, któremu wypłacono 63 mln funtów, to dla mnie jest to nie dające się zaakceptować oblicze bankowości. On tych pieniędzy nie zarobił, wziął 63 miliony nie za rozwijanie biznesu czy dodawanie wartości czy też tworzenie długoterminowej siły gospodarczej, on wziął to za zawieranie transakcji i przesuwanie papierów naokoło - zaznaczył Mandelson.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu