Na balkonach jedni palą, drudzy głośno rozmawiają i przeklinają, inni - próbują rozpalać grill. - Niektórzy zapominają, że mieszkamy we wspólnocie, w bloku - stwierdza jedna z sąsiadek. W arsenale środków przeciwko uciążliwym sąsiadom są m.in. listy do wspólnoty i petycje słane do Ministerstwa Zdrowia.
Jeden z mieszkańców pali na balkonie, dym przez okna dostaje się do mieszkań. Sąsiedzi zwracają mu uwagę, ktoś mówi, że w domu ma dzieci, w tym noworodka, ale palacz odpowiada, że jest u siebie. Jeśli komuś to przeszkadza, to przecież można zamknąć okno.
To niedawna sytuacja z jednego z zamkniętych osiedli w Warszawie, ale mogła wydarzyć się wszędzie. Balkonowi palacze przeszkadzają niepalącym sąsiadom tym mocniej, im bardziej rośnie temperatura. Trudno wytrzymać w 30 stopniach z zamkniętym oknem.
Sprawa jest na tyle uciążliwa, że do Ministerstwa Zdrowia regularnie wpływają petycje o zakazanie palenia na balkonach czy w oknach domów wielorodzinnych. Autor dokumentu skierowanego do ministry Izabeli Leszczyny w maju pisał tak: "Osoby niepalące są narażone na wdychanie dymu tytoniowego od osób palących na balkonach." Wskazywał, że dla niektórych - np. osób starszych lub nieopuszczających domu - wyjście na balkon to jedyna szansa na kontakt ze świeżym powietrzem.
Choć autor przyznaje, że balkon jest prywatną własnością, to zwraca uwagę, że dym z papierosów rozchodzi się na boki, do góry, a nawet wchodzi do mieszkań. "Spółdzielnie i wspólnoty nie chcą wprowadzać do regulaminów takich zakazów" - twierdzi. "Argumentują to brakiem wsparcia prawnego od państwa".
Ministerstwo zarówno na tę, jak i na wcześniejsze petycje odpowiada podobnie: balkon to nie przestrzeń publiczna. Czy to znaczy, że osoby, którym przeszkadza dym z balkonu, muszą nauczyć się z tym żyć? Niekoniecznie.
Czyj interes ważniejszy?
- Ustawa "tytoniowa", czyli ustawa z dnia 9 listopada 1995 r. o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych, zawiera katalog miejsc, w których palenie jest zakazane. W katalogu tym nie znajdują się balkony lokali mieszkalnych, zatem nie można rozciągnąć na nie zakazu wynikającego obecnie z tej ustawy - mówi Patrycja Pieszczek-Bober, specjalistka w zakresie prawa medycznego. Na Instagramie prowadzi edukacyjne konto Prawo do Zdrowia.
Ale prawniczka podkreśla, że nie ma prawnego uzasadnienia dla traktowania interesów osób palących wyżej niż interesów osób niepalących. - Dym tytoniowy szkodzi nie tylko czynnym, ale również biernym palaczom. Państwo powinno podejmować działania w tym zakresie, zmierzające do realizacji konstytucyjnego prawa do ochrony zdrowia. Ograniczenie możliwości palenia na balkonie byłoby w tej sytuacji podyktowane m.in. prawem osób niepalących do ochrony ich zdrowia przed następstwami oddziaływania na nie dymu tytoniowego - uważa.
Do tego argumentu niejednokrotnie odwoływały się także osoby apelujące do ministerstwa. Na przykład w złożonej pod koniec września ubiegłego roku za pośrednictwem prezydenta Warszawy petycji czytamy: "Należy zastanowić się nad skutkami codziennej ekspozycji na strumień boczny dymu. Stężenia niektórych związków w strumieniu bocznym są wielokrotnie wyższe od ich poziomów w głównym strumieniu" - pisał autor. Dodawał, że dym papierosowy to ok. 400 substancji toksycznych, z których część może mieć działanie wpływające na rozwój rozmaitych chorób, w tym raka. "Palenie bierne może powodować te same choroby, które występują u palaczy czynnych" - argumentował.
"Niepalący mieszkańcy bloków i kamienic są całorocznie podtruwani przez palące osoby z sąsiedztwa" - stwierdza autor petycji.
Jeszcze 19 petycji
W odpowiedzi na petycję Departament Zdrowia Publicznego przy resorcie zdrowia "uprzejmie informuje, że niniejsza opinia nie jest wiążąca, a stanowi jedynie stanowisko w sprawie". Osobom niepalącym pozostaje więc nadzieja, że przepisy można zinterpretować odmiennie.
- Orzecznictwo sądów potwierdza: poddawanie osoby niepalącej wpływowi dymu tytoniowego jest naruszeniem dobra osobistego - stwierdza Pieszczek-Bober. - Moim zdaniem nie można stwierdzić, że wprowadzenie zakazu palenia na balkonach na podstawie powszechnie obowiązujących przepisów jest niemożliwe. Zgodnie z Kodeksem cywilnym właściciel może korzystać ze swojego mieszkania w granicach wyznaczonych przez ustawy i zasady współżycia społecznego. To właśnie ustawą można nałożyć ograniczenie dotyczące korzystania z balkonu, w postaci zakazu palenia na nim papierosów - komentuje prawniczka.
Czytaj też: E-papierosy groźne nie tylko dla zdrowia. "Należą do jednych z najbardziej niebezpiecznych produktów" >>>
- Dodatkowo właściciel mieszkania jest zobowiązany do powstrzymywania się od działań, które by zakłócały korzystanie z nieruchomości sąsiednich ponad przeciętną miarę, wynikającą ze społeczno-gospodarczego przeznaczenia nieruchomości i stosunków miejscowych - dodaje. Czy wpuszczanie dymu do mieszkania osoby niepalącej można uznać za przekroczenie tej "przeciętnej miary"? Zdaniem Pieszczek-Bober tak. - Już w obecnym stanie prawnym może być podstawą do skierowania przeciwko osobie palącej roszczenia o zaprzestanie tych działań - mówi.
Sprawę ciężko uznać za zakończoną, bo kolejna odmowa ministerstwa nie zamknęła tematu. Tylko w czerwcu wpłynęło dziewiętnaście petycji w tej samej sprawie. Ich autorzy argumentowali swoją prośbę o wprowadzenie zakazu palenia na balkonach m.in. troską o zdrowie publiczne i chęcią poprawy jakości powietrza. Wskazywali, że podobny zakaz ustanowiono już na Litwie, a także w Finlandii i Szwecji (w niektórych gminach).
Majtki obrażają, grill dusi
Nie tylko dym papierosowy może przeszkadzać. Przed rokiem mieszkankę jednej z warszawskich dzielnic oburzył widok prania wywieszonego na zewnątrz w ciepły, letni dzień.
"Górny Mokotów, główna ulica, elegancki apartamentowiec, a na balkonie... wystawione pranie jak przed chałupą. Prosto z kuchennego okna mam widok na cudze majty. Czepiam się?" - pisała pani Agnieszka. Jej wpis wywołał spore poruszenie i sprowokował liczne, często żartobliwe polemiki. Komentujący zastanawiali się chociażby nad tym, czy w gorący dzień można wyjść na balkon na przykład w stroju kąpielowym.
Gdy o sprawie napisały lokalne media, post zniknął. Ale dyskusja trwała. Jeden z mieszkańców zaproponował, by upamiętnić lokalną awanturę i ustanowić coroczne "Święto Wiszących Gaci". Tej okazji nie mogli przepuścić także zawodowi komicy. We wrześniu w Domu Kultury Kadr na Służewcu w Warszawie wystawiono inspirowany wydarzeniami spektakl improwizowany pt. "A czyje majtki suszą się za oknem?".
Ale pani Agnieszka nie jest jedyną osobą, którą irytuje pranie na zewnątrz. Kilkanaście lat temu mieszkańcy pewnej krakowskiej dzielnicy protestowali przeciwko suszeniu ubrań na balkonach. Ich zdaniem w ten sposób okolica zmieniała się "w slumsy". Niektóre wspólnoty, biorąc pod uwagę poczucie estetyki mieszkańców, wprowadzają odgórny zakaz wywieszania prania.
Ale bywają też poważniejsze afery: niekiedy sąsiedzi próbują na balkonach rozpalać grill. Problemem jest nie tylko dym czy zapach skwierczącej kiełbasy, który wedrze się do mieszkań albo zostanie na praniu sąsiadów. W ten sposób można zaprószyć ogień. - Grill na balkonie jest zakazany, bo mamy tutaj przepisy przeciwpożarowe i narażamy się na odpowiedzialność wykroczeniową. Absolutnie nie możemy tego robić – mówił na antenie programu "Dzień Dobry TVN" prawnik Przemysław Ligęzowski.
Wśród sąsiedzkich balkonowych grzechów można wymienić też np. imprezy, głośne rozmowy telefoniczne, czasem na intymne tematy, nadmierne podlewanie kwiatów, przez które zalewane są balkony na niższych piętrach. I pewnie wiele więcej, bo każdemu może przeszkadzać coś innego.
Dobrym podsumowaniem mogą być słowa jednej z uczestniczek dyskusji, komentujących zachowanie niesłuchającego skarg palącego sąsiada: "niektórzy zapominają, że mieszkamy we wspólnocie".
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock