Dziś mieszkańcy Szkocji wypowiedzą się w referendum, czy wciąż chcą unii z Londynem. Sondaże wskazują na wyrównane szanse zwolenników status quo i separatystów. "Niepewność" - to najczęściej powtarzane słowo wśród komentatorów. Ich zdaniem perspektywa wyjścia Szkocji ze Zjednoczonego Królestwa po trwającej 307 lat unii - jeszcze do niedawna uważana za mrzonkę - zdaje się nabierać realnych kształtów. Oto pięć pytań o gospodarkę Szkocji.
1. Co z funtem?
Pierwszy minister Szkocji Alex Salmond, opowiadający się za niepodległością, proponuje utrzymanie unii monetarnej z pozostałymi częściami Zjednoczonego Królestwa: Anglią, Walią i Irlandią Północną. Nadzór nad unią sprawowałby Bank Anglii.
Jednak gubernator banku centralnego Wielkiej Brytanii Mark Carney ostrzegł, że Szkocja, w przypadku uzyskania niepodległości, nie może liczyć na to, że zakończy unię polityczną ze Zjednoczonym Królestwem, a pozostanie w unii walutowej. Jak wyjaśnił, by unia taka była funkcjonalna, konieczne byłyby specjalne "transgraniczne porozumienia dotyczące podatków i przepisów bankowych".
- Szkocja chciałaby zachować funta, ale na to nie godzą się Brytyjczycy. Nawet jeśli dwa państwa utworzą unię walutową, to Edynburg straci kontrolę nad polityką monetarną. Niepodległa Szkocja mogłaby też przyjąć euro, ale tego nie chcą sami Szkoci - mówi tvn24bis.pl Ignacy Niemczycki z Polityki Insight.
Premier Wlk. Brytanii David Cameron zaapelował do Szkotów, by nie rozrywali "brytyjskiej rodziny narodów". Ostrzegł zarazem, że nie ma mowy o zachowaniu przez Szkocję funta szterlinga w razie secesji.
- Szkocka gospodarka jest tak mała, że próba zdecydowania się na własną walutę byłaby niezwykle trudna i raczej niebezpieczna - tłumaczy noblista Paul Krugman na łamach "New York Timesa". - Jeśli szkoccy wyborcy naprawdę wierzą w to, że bezpiecznie jest stać się krajem bez waluty, to zostali bardzo poważnie wprowadzeni w błąd - dodaje.
Rynki walutowe nerwowo zareagowały na ostatnie sondaże sugerujące wyrównane szanse zwolenników i przeciwników separacji. Kurs funta obniżył się do najniższego poziomu od listopada ubiegłego roku.
2. Szkoci byliby za biedni
Eksperci podkreślają, że niepodległej Szkocji nie będzie stać na finansowanie darmowych studiów wyższych czy ponoszenia kosztów bezpłatnej opieki zdrowotnej jeżeli stracą subsydia z Londynu. Już teraz nie stać na to pozostałe części Zjednoczonego Królestwa. Utrzymanie wydatków na cele socjalne będzie wielkim wyzwaniem dla rządu niepodległej Szkocji, tym bardziej, że przypadnie jej część publicznego długu Wlk. Brytanii sięgającego 90 proc. PKB.
- Największym pojedynczym ryzykiem nie są kwestie walutowe, lecz polityka w zakresie wydatków i podatków obecnego i przyszłego szkockiego rządu, gdyż aktualnego poziomu wsparcia socjalnego nie da się utrzymać w niepodległej Szkocji - podkreślił Timothy Ash, szef działu ds. rynków wschodzących londyńskiego Standard Banku.
Eksperci kalkulują, że u zarania niepodległości w roku finansowym 2016-17 Szkocja miałaby deficyt budżetowy -6,4 proc. PKB. Plany szkockich narodowców przewidują, że do marca 2016 r. zakończyłyby się negocjacje Londynu z Edynburgiem ws. rozdziału aktywów majątkowych i zobowiązań, tym samym Szkocja ogłosiłaby pierwszy samodzielny budżet na rok finansowy rozpoczynający się w kwietniu 2016 r.
Na Szkocję stanowiącą 1/12 ogółu ludności wysp brytyjskich w roku obrachunkowym 2012-13 przypadło 9,6 proc. ogółu brytyjskich wydatków publicznych.
3. Ucieczka banków
Jak donosi Bloomberg, firmy i inwestorzy w obawie o wynik referendum zaczęli przesuwać swoje aktywa ze Szkocji. Ekonomiści UBS prognozują, że gospodarka kraju może skurczyć się nawet o 5 proc. jeśli wyborcy zdecydują się odłączyć od Wlk. Brytanii. Spowolnienie będzie prawdopodobnie wywołane przez ucieczkę banków. Kapitał już powoli odpływa na południe.
- Dopóki nie ma jasności co do waluty i systemu bankowego Szkocja może odczuwać pewien stopień zapaści kredytowej - twierdzi Paul Donovan z UBS.
Dwa banki: RBS (Royal Bank of Scotland) oraz LBG (Lloyds Banking Group) zapowiedziały, że przeniosą swoje siedziby z Edynburga do Londynu jeśli Szkoci wybiorą niepodległość. Udziałowcem obu banków jest brytyjski skarb państwa. W okresie kryzysu na finansowych rynkach obie instytucje otrzymały wielomiliardową pomoc brytyjskiego podatnika.
RBS, który miał bazę w Szkocji od 1727 r., stwierdził w komunikacie, że "decyzja relokacji siedziby holdingu RBS byłaby konieczna z powodu stanu niepewności, jaki zapanowałby po proniepodległościowym wyniku referendum".
Komunikat dodaje, że "niepodległość może mieć wpływ na wycenę ratingu kredytowego Szkocji, politykę fiskalną, system monetarny, prawo i regulację, kształtujące otoczenie, w których bank działa". Bank zaznacza, że jego pracownicy, klienci i udziałowcy oczekują, iż będzie miał awaryjny plan w razie poparcia niepodległości przez większość szkockich wyborców.
Z kolei grupa LBG potwierdziła, że jeśli Szkocja poprze separatystów, to niektóre operacje stamtąd przeniesie. Komunikat grupy mówi, że udziałowcy banku Lloyds i klienci kierują pod jego adresem zapytania o plany po referendum.
Salmond, lider szkockich nacjonalistów nazwał doniesienia o przeniesieniu siedzib obu banków do londyńskiego city "rozsiewaniem paniki" w celu wystraszenia niezdecydowanych.
4. Serce przemysłu energetycznego
Wielka Brytania to największy producent ropy w Unii Europejskiej. 90 proc. tej produkcji pochodzi z terenów, które mogą być przejęte przez niepodległą Szkocję, która uważana jest za serce przemysłu energetycznego Wlk. Brytanii. Firmy energetyczne i ich dostawcy zatrudniają około 200 tys. osób i zarabiają dla gospodarki ok. 15 mld funtów.
Po separacji to właśnie bogactwo energetyczne może stać się kluczem programu gospodarczego nowego kraju. Przez dziesiątki lat zwolennicy niepodległości Szkocji oskarżali Londyn o trwonienie podatków od ropy i gazu wydobywanych spod Morza Północnego. Teraz nacjonaliści ze Szkocji postulują, aby te pieniądze zainwestować w specjalny fundusz dla przyszłych pokoleń.
5. Szkoci poza UE mogą pociągnąć za sobą Wlk. Brytanię
Niepodległa Szkocja nie stała by się automatycznie członkiem Unii Europejskiej, tylko tak jak Polska musiałaby wynegocjować traktat akcesyjny, który wymaga ratyfikacji przez wszystkie państwa członkowskie.
Jak zauważa Niemczycki, niepodległa Szkocja płaciłaby też więcej do unijnego budżetu, niż teraz. - Wielka Brytania otrzymała rabat od wpłat do budżetu, z którego Szkocja nie mogłaby korzystać. Dodatkowo, co do zasady wszystkie nowe państwa członkowskie muszą się zobowiązać do przyjęcia wspólnej waluty,a dla Szkotów takie rozwiązanie nie jest do zaakceptowania - zaznacza analityk Polityki Insight.
- Jeśli Szkoci wybiorą niepodległość wzrośnie ryzyko, że dojdzie do Brexitu (wyjścia Wlk. Brytanii z UE - red.). Szkoci są bardziej euroentuzjastyczni, niż reszta brytyjskiego społeczeństwa - dodaje Niemczycki.
Szkocja musiałaby też negocjować wejście do NATO. Przy dobrej woli wszystkich stron, oba procesy akcesyjne mogłyby się zakończyć szybko, ale na pewno niosą za sobą duże ryzyko polityczne i gospodarcze.
Autor: Tomasz Leżoń / Źródło: tvn24bis.pl, TVN24 Biznes i Świat, PAP, Bloomberg, CNN
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock