W Brukseli rozpoczął się w czwartek dziewiętnasty antykryzysowy szczyt Unii Europejskiej. Jego celem jest dalszy postęp integracji europejskiej i ratowanie wspólnej waluty.
Głównym tematem pierwszego dnia szczytu jest głęboka naprawa unii walutowej. Kryzys ujawnił bowiem, że przy jej tworzeniu kilkanaście lat temu zabrakło decyzji o zacieśnianiu polityk budżetowych. Podstawą ma być raport przewodniczącego Rady Europejskiej Hermana Van Rompuya na temat "wizji przyszłej Unii walutowej i gospodarczej", który zawiera zmiany określane przez dyplomatów jako "więcej niż rewolucyjne".
Postulaty Van Rompuya Propozycje przewodniczącego Rady Europejskiej to: najpilniejsza i niewymagająca zmiany traktatu unia bankowa, czyli reforma europejskiego systemu bankowego, wzmocnienie kontroli nad budżetami narodowymi państw euro, z czym wiązałoby się przekazanie narodowych kompetencji na poziom eurolandu, a nawet utworzenie europejskiego "resortu finansowego", który decydowałby, czy kraj może się zadłużyć ponad uzgodniony limit. Van Rompuya postuluje także wzmocnienie koordynacji polityk budżetowych, np. w takich dziedzinach jak podatki.
Federaliści są na "tak"
Pomysły Van Rompuya z wielkim entuzjazmem przyjęli unijni zwolennicy federacji. - Albo będzie unia federalna, albo euro nie przeżyje - zaapelowali w czwartek federaliści z Grupy Spinellego, w tym były premier Belgii, lider liberałów Guy Verhofstadt oraz były premier Włoch Romano Prodi. Postulują wdrożenie wszystkich pomysłów Van Rompuya i dodatkowo rozwiązań instytucjonalnych: rządu eurolandu w ramach Komisji Europejskiej i wydzielenie z PE zgromadzenia parlamentarnego strefy euro. W liście do europejskich przywódców Van Rompuy zastrzegł, że nie oczekuje zakończenia prac nad wzmocnieniem eurolandu podczas szczytu. Chce za to, by podjęto decyzję w sprawie ich kontynuowania. Uprzedził, że realizacja niektórych elementów może wymagać zmian w traktatach UE. Brak porozumienia Niemieckie źródła powiedziały jeszcze przed szczytem, że nie należy spodziewać się decyzji ws. organizacji tzw. Konwentu, odpowiedzialnego za przygotowanie reform. Chcą natomiast przyjęcia tzw. mapy drogowej z konkretnymi datami przyjmowania kolejnych kroków w kierunku unii politycznej. Różnice zdań, zwłaszcza między Paryżem a Berlinem, w kwestii tego, jak unia polityczna i gospodarcza miałaby wyglądać, są jednak ogromne. Bez "solidarności finansowej" Paryż nie zgadza się na oddanie kompetencji budżetowych Brukseli, czego domaga się Berlin. Niemcy uznają to za warunek wstępny do rozpoczęcia dyskusji o wspólnym długu. Kanclerz Angela Merkel miała z kolei oświadczyć we wtorek, że "póki żyje" nie będzie pełnego uwspólnotowienia długów. Największe szanse na postęp ma reforma systemu bankowego. Szef Komisji Europejskiej Jose Manuel Barroso zapowiada konkretną propozycję legislacyjną w tej sprawie już jesienią. Celem tzw. unii bankowej jest uchronienie w przyszłości podatników przed kosztami działań nieodpowiedzialnych bankierów m.in. poprzez stworzenie funduszu ratunkowego, na który składałyby się same banki. Ale budowa unii bankowej, jak zaproponował Van Rompuy i jak chcą Niemcy, ma zacząć się od silnego wspólnego nadzoru bankowego przynajmniej nad największymi bankami. Tę rolę miałby pełnić EBC. Kolejny element to wspólny system gwarancji depozytów dla obywateli, tu jednak nie ma na razie zgody Berlina. Główny problem do rozstrzygnięcia to udział państw spoza euro. Van Rompuy i Barroso chcą, by unia bankowa obejmowała wszystkich 27 członków UE, zważywszy na potrzebę zachowania jedności wewnętrznego rynku usług finansowych. Kraje spoza euro mają mieć prawo do odstępstw w niektórych obszarach. Polska - jak potwierdził w czwartek Tusk - nie będzie się sprzeciwiać tworzeniu unii bankowej, ale o ewentualnym przystąpieniu zdecyduje później, biorąc pod uwagę, czy jest to zgodne z polskim interesem. W piątek - taktyka "pilnych kroków"
Piątkowy szczyt przywódcy poświęcą decyzjom mającym uspokoić rynki finansowe w Hiszpanii i Włoszech. Premier Włoch Mario Monti dramatycznie apeluje o wykup włoskich obligacji przez fundusz ratunkowy EFSF, by obniżyć koszty obsługi włoskiego długu.
Autor: pk//gak/k / Źródło: PAP