Wszyscy zadają sobie pytanie, jaki będzie kolejny krok Władimira Putina. Właściwie we wszystkich komentarzach pojawia się opinia, że rosyjski prezydent postępuje w ostatnich dniach nieracjonalnie. Nieracjonalnie nawet z punktu widzenia długofalowych interesów Rosji. Pesymistą w ocenie logiki, jaką kieruje się Putin, jest znany amerykański politolog ukraińskiego pochodzenia Alex J. Motyl.
Motyl jest politologiem z Rutgers University-Newark i znanym publicystą komentującym wydarzenia na Ukrainie. W "Foreign Policy" pisze, że, jeśli wziąć pod uwagę konsekwencje dla Rosji zbrojnej interwencji na Krymie i przyznania sobie prawa do interweniowania gdziekolwiek na terytorium Ukrainy, to te kroki są bez sensu.
"Nie ma żadnego zagrożenia dla rosyjskich obywateli na Ukrainie. Jeśli są odczuwalne efekty upadku reżimu Janukowycza i wynikającej z tego dezorganizacji życia publicznego, to równe dla wszystkich mieszkańców kraju. Nazywanie nowej władzy w Kijowie "faszystami" też jest fałszywe" - pisze Motyl.
Impulsywny Putin
Jego zdaniem jest tylko jeden powód obecnej wojennej postawy Putina: napinanie mięśni zwiększa władzę Putina jako silnego człowieka, który przywróci Rosji wielkość i dominację na obszarze postsowieckim.
"Wtargnięcie Putina sugeruje, że on musi się bać Ukrainy - tak bardzo, że gotów jest ryzykować stabilność i dobrobyt Rosji. Putin - racjonalny geostrateg w stylu Bismarcka ustąpił miejsca Putinowi - nieracjonalnemu i impulsywnemu liderowi. Prawdopodobnie w wyniku triumfu rewolucji demokratycznej na Ukrainie"- uważa Motyl.
Swój tekst kończy pesymistycznie: "Źli przywódcy popełniają fatalne błędy i gdy to zrobią, ich władza często się rozpada. Niestety, zanim to się stanie, mogą zginąć tysiące Ukraińców i Rosjan".
Autor: //gak / Źródło: Foreign Policy