USA, UE i NATO robią niewystarczająco dużo w sprawie konfliktu na Ukrainie - ocenił w sobotę były doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Stephen J. Hadley podczas Wrocław Global Forum. Towarzyszący mu w debacie Radosław Sikorski stwierdził, że Władimir Putin swoimi działaniami zmusił państwa Zachodu do podjęcia decyzji: czy opowiadają się za demokracją na Ukrainie na wzór europejski, czy chcą tam systemu oligarchicznego podobnego do rosyjskiego.
Sikorski i Hadley wzięli udział w debacie poświęconej partnerstwu transatlantyckiemu.
Hadley: Putinowi uchodzi na sucho zabijanie ludzi
- Fatalnie idzie nam przede wszystkim prostowanie kłamstw Putina. Uchodzi mu na sucho zabijanie, mordowanie ludzi. A czynniki wpływu na Ukrainie są rosyjskie – nie zachodnie. Zatem liderzy w UE i w USA powinni obnażać te kłamstwa Putina publicznie - powiedział Hadley. Jego zdaniem należy też przemyśleć sposób stosowania sankcji. - Może trochę zakochaliśmy się w sankcjach, jako takim uniwersalnym remedium na problemy. Musimy znaleźć inne sposoby, a przede wszystkim opracować długoterminową strategię działań - dodał Hadley. Podkreślił, że Zachód powinien wspierać Ukrainę w odbudowie gospodarki i podtrzymaniu jej środków obronnych, by "pokazać Putinowi, że jak on się ruszy to poniesie koszt i że nie warto tego robić".
Zakończenie pewnej epoki
- To co wydarzyło się na Ukrainie kończy pewną epokę. Prezydent Putin ma obraz Zachodu, który próbuje zabrać część terytorium rosyjskiego. My zaś stoimy na pozycji obronnej, bronimy prawa międzynarodowego, integralności granic - mówił z kolei Radosław Sikorski. Szef MSZ dodał, że w niektórych państwach europejskich istnieje przeświadczenie, że prezydenta Rosji można przekonać do korzyści płynących z umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE. - Według mnie Rosja przeciwstawia się umowie stowarzyszeniowej nie dlatego, że jej nie rozumie, ale dlatego, że ją bardzo dobrze rozumie. Putin wie, że po jej podpisaniu Ukraina zamiast być częścią prawa rosyjskiego, stanie się częścią prawa europejskiego. Takie zmiany prezydent Rosji widzi jako zagrożenia dla systemu, który jest w jego kraju - mówił Sikorski.
Do czego Putin zmusił Zachód?
Sikorski podkreślił, że Władimir Putin zmusił państwa Zachodu do podjęcia decyzji: czy opowiadają się za demokracją na Ukrainie na wzór europejski, czy chcą tam systemu oligarchicznego podobnego do rosyjskiego. Z tą diagnozą Sikorskiego zgodził się Hadley. - Putin stwierdził, że dziś Rosja ma wyjątkową rolę do odegrania w historii, a jego rosnące aspiracje były już widoczne w 2008 r. w Gruzji. Ukraina jest tu bardzo ważna, bo jej włączenie do Rosji spowoduje, że stanie się ona imperium, z drugiej zaś strony NATO nie zdecyduje się na przyjęcie w poczet członków kraju, który ma spór terytorialny z Rosją. A zatem to jest też forma nacisku na NATO - mówił Hadley.
Dodał, że jeśli Putin "wygra" na Ukrainie i nie napotka oporu, to to samo może zrobić w krajach bałtyckich.
Negatywny scenariusz dla Rosji
Sikorski podkreślił, że Putin chce zapobiec negatywnemu dla Rosji scenariuszowi, w ramach którego Ukraina staje się dobrze działającą demokracją. - Uważa to za zagrożenie dla jego podstaw władzy w Rosji. Jeśli Ukraina stanie się europejska i będzie miała konkurencyjną gospodarkę, to będzie to niebezpieczny precedens dla samych Rosjan, ponieważ mogą oni wtedy stwierdzić, że to lepszy system, niż ten, w którym żyją obecnie - mówił szef polskiej dyplomacji. Zdaniem Sikorskiego dla Putina może być również upokarzające to, że Rosja traktowana jest jako mniej ważny partner dla USA, UE czy Chin. Szef MSZ uważa także, że prezydent Rosji chce osłabienia UE, aby stworzyć własną wielonarodową unię. - To strategia nie do końca przemyślana, ponieważ trudno stworzyć wielonarodową unię podnosząc jednocześnie nacjonalizm rosyjski. Trudno jest przy tym kierować unią państw odbierając im jednocześnie terytoria - mówił Sikorski.
By wzmóc współpracę
Wrocław Global Forum to doroczna konferencja poświęcona w głównej mierze transatlantyckiej współpracy gospodarczej oraz stosunkom politycznym pomiędzy Unią Europejską i Stanami Zjednoczonymi. W tym roku w panelach dyskusyjnych weźmie udział ok. 450 polityków, dyplomatów, ekspertów i przedstawicieli biznesu, przede wszystkim z Polski, państw UE, USA oraz Ukrainy.
Autor: ktom/tr / Źródło: PAP