Kolejni ukraińscy żołnierze uciekli do Rosji. Ukraińskie Dowództwo Operacji Antyterrorystycznej przyznało, że do tego doszło, ale nie sprecyzowało, o ilu ludzi chodzi. Rosyjskie służby mówią o 430 żołnierzach.
To rzadki przypadek, kiedy Ukraińcy potwierdzają, że ponieśli poważną porażkę na południowym wschodzie rejonu walk. Na przełomie czerwca i lipca dostało się tam w okrążenie około trzech tysięcy żołnierzy z trzech brygad: dwóch zmechanizowanych i jednej powietrznodesantowej. Odcięte oddziały długo i desperacko się broniły, ale najwyraźniej nadchodzi ich kres.
"Wyrwanie się z okrążenia"
Rzecznik operacji antyterrorystycznej Ołeksij Dmytraszkiwski oświadczył, że żołnierze 72. brygady zmechanizowanej opuścili swoje pozycje pod silnym ostrzałem przeciwnika i po całkowitym wyczerpaniu zapasów amunicji. Wcześniej o przekroczeniu granicy przez kilkuset żołnierzy ukraińskich informowały władze rosyjskie. - Po prawie czterech godzinach ostrzału podjęto decyzję o rozdzieleniu brygady. Jedna część wyrwała się z okrążenia, a druga osłaniała ich ogniem. Gdy zakończyła się amunicja (…) resztki 72. brygady udały się do Federacji Rosyjskiej – powiedział Dmytraszkiwski w wywiadzie dla jednej z ukraińskich stacji telewizyjnych. Rzecznik nie uściślił liczby żołnierzy, którzy znaleźli się w Rosji. Wcześniej rosyjskie media podały, że o schronienie w tym kraju poprosiło ponad 430 ukraińskich wojskowych.
Trudna sytuacja okrążonych
Rosjanie już wcześniej informowali o wycofywaniu się do ich kraju grup ukraińskich żołnierzy. Nigdy nie było ich jednak tylu na raz. Świadczy to o powolnym kończeniu się oporu wojsk rządowych w dużym kotle na południowym wschodzie rejonu walk.
Oddziały z trzech ukraińskich brygad przedostały się tam pod koniec czerwca w ramach generalnej ofensywy. Żołnierze mieli za zadanie odciąć separatystów od długiego odcinka granicy z Rosją, przez który przerzucano sprzęt i "ochotników". Początkowo im się to udało, ale już na początku lipca bojówkarze przepuścili silny atak w rejonie wsi Maryniwka, gdzie ukraińskie włamanie było najwęższe.
W efekcie około trzech tysięcy żołnierzy znalazło się w okrążeniu. W sposób oczywisty okolice wsi Maryniwka stały się obszarem zaciętych starć, które trwały przez cały lipiec. Ukraińcom czasem udawało się przedostać, ale nie zdołali trwale odblokować swoich towarzyszy. Starano się ich wspierać zrzutami zapasów z powietrza, ale było to niebezpieczne i mało efektywne.
Zamknięci w okrążeniu żołnierze byli i są intensywnie atakowani artylerią, w tym również z Rosji. Pomimo trudnej sytuacji, ciągłego ostrzału i braku zapasów, długo się bronią, ponosząc ciężkie straty. Ukraińskie władze unikają jednak mówienia o powadze sytuacji. Nie mówiono o "okrążeniu", ale raczej o ciężkich walkach. Prawdopodobnie z tego powodu pojawiły się głosy, iż okrążeni żołnierze czują się "porzuceni" i są rozżaleni.
Zdrajcy?
W takiej sytuacji wycofanie się do Rosji nie jest zaskakujące. Przedstawiciel rosyjskiej Federalnej Służby Bezpieczeństwa Wasilij Małajew przekazał agencji Interfax, że w nocy z niedzieli na poniedziałek ukraińscy żołnierze zwrócili się o udostępnienie im korytarza humanitarnego. - Rosyjska straż graniczna przepuściła 438 wojskowych ukraińskiej armii – powiedział. Według Interfaxu w najbliższym czasie żołnierze ci zostaną przetransportowani na jedno z rosyjsko-ukraińskich przejść granicznych i przekazani stronie ukraińskiej.
Tymczasem w Zaporożu na południowym wschodzie Ukrainy prokuratura wojskowa prowadzi śledztwo w sprawie 41 żołnierzy, którzy w ubiegłym tygodniu również przeszli ze strefy walki z prorosyjskimi separatystami na terytorium Rosji. Prokuratura podejrzewa ich o uchylanie się od pełnienia służby w warunkach bojowych. Wcześniej sugerowano, że oddział zdezerterował do Rosji. Gdy żołnierze powrócili na Ukrainę i znaleźli się na zachód od strefy walk, w Zaporożu, miejscowy prokurator wojskowy wnioskował o ich aresztowanie. Sąd nie przychylił się do tej prośby i pozostawił domniemanych dezerterów na czas śledztwa na wolności.
Autor: mk//rzw / Źródło: PAP, tvn24.pl