Władimir Putin zaproponował Donaldowi Tuskowi w czasie jego wizyty w Moskwie w lutym 2008 r. rozbiór Ukrainy - mówi amerykańskiemu portalowi Politico Radosław Sikorski. Twierdzi też, że Polska spodziewała się aneksji Krymu od połowy 2013 roku, i że aneksja półwyspu planowana na Kremlu od lat ostatecznie "skonsolidowała władzę w rękach Putina". "To, co widzimy w Rosji, to pełna akceptacja neoimperializmu" - dodaje Sikorski. Kilka godzin po publikacji materiału były szef MSZ napisał na Twitterze, że tekstu nie autoryzował i doszło do pewnych "nadinterpretacji". Nie wyjaśnił jednak, jakich.
Autorem tekstu w magazynie "Politico", poświęconego przyszłości relacji Rosji z Europą i konsekwencjom konfliktu na Ukrainie, jest Ben Judah - jego stały komentator i autor książki "Fragile empire: How Russia Fell In and Out of Love With Vladimir Putin" (Kruche imperium: Jak Rosja zakochała się i odkochała we Władimirze Putinie). Głównymi rozmówcami są Radosław Sikorski i były premier, a także szef dyplomacji Szwecji Carl Bildt, których magazyn pyta o przyszłość Rosji oraz o konsekwencje jej inwazji na Krym.
Kilka godzin po publikacji tekstu Radosław Sikorski napisał jednak na Twitterze: "Rozmowa z Politico nie była autoryzowana i niektóre moje słowa zostały nadinterpretowane. Potwierdzam, że PL nie bierze udziału w aneksjach". Sikorski nie odniósł się jednak konkretnie do stwierdzeń zawartych w treści artykułu.
Rozmowa z Politico nie była autoryzowana i niektóre moje słowa zostały nadinterpretowane. Potwierdzam, że PL nie bierze udzialu w aneksjach.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) październik 20, 2014
Były szef MSZ dodał też:
Przypominam też, że V.Putin mówił o Ukrainie jako o sztucznym zlepku publicznie, na szczycie NATO w Bukareszcie w 2008.
— Radosław Sikorski (@sikorskiradek) październik 20, 2014
Na stwierdzenia Sikorskiego o "nadinterpretacji" odpowiedział Ben Judah, pisząc m.in., że "nie jest pewny tego, co pan Sikorski miał na myśli" używając tego stwierdzenia, bo on sam "nie zwykł pracować w ten sposób" i "nie zna tego terminu". W amerykańskim prawie prasowym nie jest wymagana autoryzacja tekstu przez osobę, która udziela wywiadu.
Unfortunately Sikorski said our interview was not "authorised." I\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'d never heard of this concept until today. My interview request was clear.
— Ben Judah (@b_judah) październik 20, 2014
As far as I understood an "authorised" interview is a Polish system with pre-checking by the interviewee. This indeed is not how I operate.
— Ben Judah (@b_judah) październik 20, 2014
As for his claim that his words are "over-interpreted," I am not sure what Mr. Sikorski means by that. But those were the words he used.
— Ben Judah (@b_judah) październik 20, 2014
Other than to stand by the fact that Mr. Sikorski said what he said. I have nothing further to say on this matter.
— Ben Judah (@b_judah) październik 20, 2014
TVN24 zwróciła się do magazynu "Politico" o udostępnienie nagrania wywiadu z byłym szefem MSZ, otrzymała jednak odpowiedź, że "redakcja takiego nie posiada".
Sikorski: Putin zaproponował Tuskowi rozbiór Ukrainy
Były szef MSZ mówi w opublikowanej rozmowie z "Politico", że pierwsze plany dotyczące inwazji na Ukrainę pojawiły się w głowie Władimira Putina już w 2008 r., a nawet wcześniej. To wtedy - jak przypomina - Putin powiedział na szczycie NATO w Bukareszcie "w czasie swego niesamowitego przemówienia", że "Ukraina jest sztucznym tworem i większość jej ziem historycznie należy do Rosji". Wtedy też zapowiedział, że próby wciągnięcia Ukrainy i Gruzji do NATO zakończą się wojskową odpowiedzią Rosji i kilka miesięcy później do takiej inwazji na tę ostatnią doszło.
W bardzo niejasnych okolicznościach Władimir Putin wspomniał już o "rozbiorze" Ukrainy w czasie wizyty polskiej delegacji w Moskwie w lutym 2008 roku. Wtedy był tam również Sikorski, już jako szef MSZ.
"(Rosja - red.) chciała, byśmy przyłączyli się do rozbioru Ukrainy. Chciała, byśmy zaangażowali swe wojska na Ukrainie. (...) To były sygnały, jakie od nich dostawaliśmy. Od lat wiedzieliśmy, w jaki sposób myślą. To była jedna z pierwszych rzeczy, jakie mojemu premierowi Donaldowi Tuskowi powiedział Putin. Stwierdził wtedy, że Ukraina to sztucznie stworzony kraj, że Lwów jest polskim miastem i, że moglibyśmy to wspólnie rozwiązać. Na szczęście Tusk nie odpowiedział. Wiedział, że jest nagrywany" - mówi Sikorski, cytowany przez magazyn.
Kreml miał wtedy "grać na dawnych, imperialnych marzeniach Polski" - zauważa autor artykułu, nawiązując też do wypowiedzi "pajacującego przewodniczącego rosyjskiego parlamentu Władimira Żyrinowskiego", który w czasie kryzysu ukraińskiego wiosną tego roku zaproponował Polsce "pięć zachodnich obwodów Ukrainy".
"Daliśmy im wtedy bardzo jasno znać, że nie chcemy z tym mieć nic wspólnego" - dodał Sikorski tłumacząc, że w Warszawie komentarze Żyrinowskiego uznano za "badanie terenu".
Sikorski: Putin znalazł "haki" na Janukowycza. O Krymie myślał od lat
Były szef polskiej dyplomacji podzielił się też z magazynem opinią nt. początków konfliktu na Ukrainie. Stwierdził, że po raz pierwszy zaalarmowała go aktywność Kremla na Krymie już w 2011 roku. To wtedy, jak pisze "Politico", "Putin zaczął się pojawiać na festiwalach nacjonalistów organizowanych przez rosyjskie gangi motocyklowe na półwyspie".
Chodzi przede wszystkim o tzw. Nocne Wilki, czyli gang złożony z byłych rosyjskich mafiosów, wojskowych i innych kryminalistów, który - zdaniem zachodnich wywiadów - odegrał jedną z głównych ról w błyskawicznym zajęciu Krymu na przełomie lutego i marca tego roku przez rosyjskie i prorosyjskie siły.
Sikorski mówi jednak również, że w polskim MSZ o Krymie zaczęto mówić w kontekście inwazji później, bo w połowie 2013 roku. "Dowiedzieliśmy się, że Rosja przeprowadziła kalkulacje dotyczącego tego, jakie ukraińskie regiony opłacałoby się jej zagarnąć". Według niego chodzi o Zaporoże, obwód dniepropietrowski i rejon Odessy, podczas gdy pozyskanie samego Donbasu nie okazałoby się dla Rosji korzystne.
"W tym czasie kalkulowali już, jak najlepiej zagarnąć Krym i jak przeprowadzić szantaż na Wiktorze Janukowyczu" - dodaje Sikorski w wywiadzie. Dzieli się też obserwacjami i wiedzą z rozmów z Janukowyczem odbytych w 2013 roku.
"Z rozmów i spotkań z nim wiem, że on chciał podpisać umowę stowarzyszeniową (z Unią Europejską - red.). Jednak w listopadzie 2013 r. coś się stało, coś pękło. Na podstawie naszych rozmów wyczułem, że chodziło o coś, co Putin powiedział mu w Soczi (tam obaj prezydenci spotkali się jesienią 2013 r., by rozmawiać o porozumieniu z UE - red.). Myślę, że Putin pokazał mu kompromitujące go materiały" - powiedział Sikorski.
"Wiemy, że chodziło o ciężarówkę, która tydzień w tydzień wywoziła pieniądze (skradzione z ukraińskiego skarbca). I sądzę, że Putin mu powiedział: nie podpisuj umowy stowarzyszeniowej, bo anektujemy Krym. To dlatego pękł" - stwierdził były szef MSZ.
Zdaniem Sikorskiego "po aneksji Krymu doszło do psychologicznej przemiany w ramach reżimu" Putina. "To był moment, który w końcu przekonał wszystkich niedowiarków i sprawił, że się zwrócili w jego stronę. To był Napoleon po Austerlitz, Hitler po upadku Paryża. To był moment, w którym - w końcu - cała władza skonsolidowała się w rękach Putina".
"To, co widzimy w Rosji, to pełna akceptacja neoimperializmu. (Reżim) wykorzystał wszystkie atawizmy ery sowieckiej i je urzeczywistnił, ponieważ alarmująca część społeczeństwa w nie wierzy. To w ten sposób udało się ten reżim ożywić" - dodaje.
Rosja chce Ukrainę? Czeka ją 20 lat wojny partyzanckiej
Sikorski na koniec rozmowy z "Politico" dzieli się obawami dotyczącymi przyszłości Ukrainy i całej Europy Środkowo-Wschodniej.
"To, czego się boję, to tego, że Rosjanie zwyczajnie nie potrafią zaakceptować istnienia narodu ukraińskiego. Nie potrafią przyznać, że istnieje (taki) oddzielny naród. Ale jeżeli chcą się skonfrontować z ukraińskim nacjonalizmem, to proszę bardzo. Dopiero wtedy Rosja zrozumie, że Ukraińcy to oddzielny naród i wtedy stanie przed perspektywą 20 lat wojny partyzanckiej. Oczywiście Rosja może zagarnąć łatwo całe terytorium Noworosji, ale wtedy na oczach całego świata władze tego państwa-atrapy wspierane przez Rosję (...) stawią czoła prawdziwej Ukrainie. (Rosjanie) mogliby wygrać bitwę, ale by utrzymać się na tak wielkim terytorium potrzebowaliby umieszczenia tam 200-300 tysięcy żołnierzy i trwającego 10 lat zaangażowania. A tego nie udałoby im się osiągnąć bez stałego narodowego poboru" - skwitował Sikorski "swój' scenariusz ewentualnego otwartego konfliktu u naszego wschodniego sąsiada.
"Rozmawiałem z generałami NATO. Są tego samego zdania co ja: że Rosja będzie nas spychała do granicy, do momentu, w którym się załamiemy. Wierzę, że Putin nas przejrzał. Sądzi, że jesteśmy bandą zdegenerowanych cherlaków i nie sądzi, że pójdziemy na wojnę dla Bałtów. I wiecie, może ma rację" - dodaje obecny marszałek Sejmu.
Jak wyjaśnia, Władimir Putin dzięki aneksji Krymu doprowadził do odrodzenia się "neoimperializmu" w umysłach Rosjan, a to oznacza, że w chwilach, w których jego reżim będzie się chwiał, sięgnie po broń i aneksję kolejnego terytorium. "Jeśli ceny ropy spadną na stałe poniżej 80 dol. za baryłkę i utrzymają się na tym poziomie przed dwa lata, Putin znów będzie miał kłopoty. Ale jego kłopoty nie muszą być dobre dla nas. On jest hazardzistą. Nie odpuści. Nie może opuścić Kremla. Gdy już przelałeś krew, bombardowałeś domostwa, gdy wysłałeś szwadrony śmierci za granicę, gdy miałeś już Gruzję, Ukrainę i masz wszystkie te matki i ciała żołnierzy, ich synów, którzy zginęli w sekretnych wojnach... Już nie możesz odpuścić" - kończy Radosław Sikorski.
Autor: adso//rzw/kwoj / Źródło: politico.com
Źródło zdjęcia głównego: Maciej Śmiarowski / KPRM