Niemiecki rząd szuka sposobów, by umożliwić Komisji Europejskiej decydowanie o zamrożeniu unijnych funduszy dla krajów, które nie przestrzegają zasady praworządności - donosi Politico. Portal dotarł do dokumentów i pisze, że sprawa dotyczy Polski.
Politico stwierdza, że dotarło do oficjalnego rządowego dokumentu dotyczącego przyszłego budżetu Unii Europejskiej. Ma z niego wynikać, że Berlin chce zbadać, "czy przyznawanie funduszy spójności UE może być powiązane z fundamentalnymi zasadami praworządności" - pisze Politico.
Portal zauważa, że ewentualne konsekwencje dotknęłyby Polskę, która prowadzi spór z Komisją Europejską o przestrzeganie zasady państwa prawa. Jeśli niemiecka propozycja zyskałaby poparcie, polska część unijnych funduszy dla biedniejszych regionów mogłaby zostać zagrożona.
Politico zauważa, że w obecnej siedmioletniej perspektywie budżetowej, która będzie obowiązywać do 2020 roku, Polsce przyznano około 86 miliardów euro z różnych funduszy spójności.
KE próbuje "zdyscyplinować polski rząd"
Portal pisze, że Komisja Europejska od ponad roku "stara się zdyscyplinować polski rząd Prawa i Sprawiedliwości" w związku ze zmianami przeprowadzanymi między innymi w sądownictwie. Warszawa - zauważa portal - z kolei atakuje unijnego komisarza Fransa Timmermansa za "osobistą krucjatę" przeciwko rządowi.
"Niemieccy politycy próbowali pozostawać bezstronnymi w możliwie największym stopniu, ale jest jasne, że to Niemcy mają największy wkład w budżet Unii Europejskiej" - podkreśla Politico.
Berlin ma wzywać w dokumencie do "wykorzystania polityki spójności w celu stworzenia dodatkowych zachęt dla wprowadzenia niezbędnych reform strukturalnych w państwach członkowskich" bez zapewnienia dodatkowych funduszy. Oznacza to - jak pisze Politico - kolejny krok ku powiązaniu funduszy z indywidualną gotowością państw członkowskich do reform.
W dokumencie jest także apel o zaostrzenie warunków, jeśli kraje nie przestrzegają przepisów dotyczących deficytu UE.
Berlin o dodatkowych środkach na "nowe wyzwania"
Informacje "Politico" w dużej mierze potwierdził komisarz Unii Europejskiej do spraw budżetu i zasobów ludzkich Guenther Oettinger, który we wtorek zaprezentował propozycję budżetu na 2018 rok.
Jak przyznał, zastanawia się on nad ustanowieniem warunków dla wypłaty unijnych funduszy w budżecie na lata 2021-2027, za którego przygotowanie również jest odpowiedzialny.
Oettinger powiedział, że jedną z możliwości będzie wykorzystanie tak zwanych specyficznych rekomendacji dla państwa - dorocznego dokumentu, w którym wskazywane jest co państwa członkowskie powinny zrobić, by usprawnić swoje gospodarki - jako "obowiązkowych dokumentów". Przytoczył przykład, w którym jeżeli w rekomendacjach zostanie wskazane, że państwo ma "bardzo słabą infrastrukturę cyfrową", "to będzie ono musiało poprosić o więcej pieniędzy na łącza szerokopasmowe".
Komisarz nie wykluczył jednak również powiązania "funduszy spójności z praworządnością". Choć przyznał, że jest to "politycznie delikatna" kwestia, stwierdził że Komisja Europejska powróci z "pytaniami i opcjami" dotyczącymi tego "w jaki sposób oceniać państwa członkowskie oprócz ich silnych i słabych stron gospodarczych".
Pierwszy budżet bez Londynu
Kolejna siedmioletnia perspektywa budżetowa, która zacznie obowiązywać od 2020 roku, będzie pierwszą bez udziału Wielkiej Brytanii. Nadal nie wiadomo, czy budżet po prostu się zmniejszy, czy inne państwa się do niego dołożą.
W dokumencie, do którego dotarł portal Politico, zarezerwowano "dodatkowe obciążenia" ze względu na "nowe wyzwania" w obszarach migracji i bezpieczeństwa. Dokument został przyjęty przez rząd Angeli Merkel 11 maja.
Autor: pk,mm//rzw / Źródło: Politico, euobserver