Mało kto o nim słyszał, a szkoda, bo Kazimierz Nowak w szeregu polskich podróżników i reportażystów powinien zająć miejsce szczególne. Przez pięć lat przejechał rowerem Afrykę z północy na południe... i z powrotem.
A było to dawno, bo jeszcze przed II wojną światową. W 1931 r. Nowak opuścił rodzinny Poznań i wyruszył do Afryki, by przemierzyć ją wzdłuż. Udało się. Po pięciu latach podróży rowerem, konno, czółnem i na piechotę dobrnął do punktu wyjścia. W międzyczasie przebył 40 tys. km.
Niestety, szczęście Nowakowi nie sprzyjało. Gdy wycieńczony wrócił do Poznania, niedługo mógł jeszcze cieszyć się zdrowiem. Wyniszczony niedolami wędrówek organizm dał za wygraną.
Śmiałek z Polski
Nowak zmarł w zapomnieniu. Światła dziennego nie ujrzała nawet jego pieczołowicie pisana książka z niezwykłej podróży z licznymi fotografiami świata, który już dawno odszedł w zapomnienie.
"Rowerem i pieszo przez Czarny Ląd" ukazało się dopiero trzy lata temu, a Nowak święcił triumf z zaświatów. Jego wyczyn postanowili bowiem skopiować młodzi naśladowcy, fanatycy ekstremalnych podróży.
Tubylcy pamiętają
Ale mimo że minęło ponad 70 lat, żaden z nich nie miał odwagi powtórzyć ryzykownej podróży Nowak. W podróż wybrali się więc etapami po kilka osób, a każda z grup przebrnie "zaledwie" kilka tysięcy kilometrów.
T,o co Nowakowi zabrało pięć lat, oni skończą jeszcze w tym roku, ale to nie czas się liczy, tylko pamięć. A o Nowaku pamiętają nawet bardzo starzy Afrykanie, których kiedyś odwiedził odważny podróżnik z kraju nad Wisłą...
Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24