Dzięki niemu Amerykanie chcą doprowadzić do przełomu w lotach pasażerskich. Technologie na nim przetestowane mają pozwolić na znaczne zwiększenie prędkości lotów i skrócenie podróży. Nowy samolot X został zamówiony przez NASA w koncernie Lockheed Martin i ma być gotowy do 2021 roku.
Maszyna nie ma jeszcze formalnej nazwy ani numeru. Wstępnie jest nazywana Low-Boom Flight Demonstrator (LBFD - latający demonstrator ograniczonego gromu dźwiękowego). Można też spekulować, że będzie miała oznaczenie X-58, ponieważ dotychczas najnowsza maszyna klasyfikowana jako eksperymentalna ma oznaczenie X-57.
Pierwszy lot za trzy lata
Nowy samolot ma zbudować koncern Lockheed Martin, a dokładniej jego oddział Skunk Works zajmujący się awangardowym konstrukcjami. Kontrakt ma wartość 247,5 miliona dolarów. - To bardzo ekscytujące móc znów się zająć projektowaniem tak dużych samolotów X i lataniem nimi - stwierdził Jaiwon Shin, wicedyrektor NASA ds. aeronautyki. NASA nie miała takiej możliwości od wielu lat. Ostatnie zupełnie nowe załogowe samoloty X, zbudowane od podstaw w celu testowania nowych rozwiązań, powstały na przełomie lat 80. i 90. Potem skoncentrowano się głównie na bezzałogowcach albo na seryjnych maszynach przebudowanych na potrzeby NASA. Teraz znów powstaje zupełnie nowy załogowy samolot eksperymentalny. Kontrakt przewiduje przekazanie go do dyspozycji centrum testowego Edwards w Kalifornii do końca 2021 roku. W 2022 roku mają się odbywać próbne loty nad okolicznymi pustyniami. Kolejne trzy lata X ma spędzić latając nad terenami zamieszkanymi i pozwolić odpowiedzieć na kluczowe pytanie: czy zaprojektowany przy użyciu najnowocześniejszych technologii opracowanych przez NASA samolot naddźwiękowy może być dość cichy, aby pozwolono mu rutynowo latać z wielkimi prędkościami nad głowami ludzi.
Ograniczenie męczącego gromu
Konstrukcja nowej maszyny X ma być ukoronowaniem dekad badań NASA w dziedzinie gromów dźwiękowych. To fale podwyższonego ciśnienia, które tworzą samoloty lecące szybciej od dźwięku. Człowiek stojący na ziemi odczuwa je jako bardzo głośny huk. W skrajnych wypadkach może on być na tyle silny, że uruchomi alarm w samochodzie, zatrzęsie szklankami w szafce albo wielokrotnie powtarzany zacznie uszkadzać budynki, powodując ich pękanie. Właśnie z powodu takiego "skutku ubocznego" przekraczanie bariery dźwięku nad terenami zamieszkanymi jest bardzo ograniczane. Na przykład słynne pasażerskie samoloty naddźwiękowe Concorde mogły rozwijać pełnię swoich możliwości dopiero nad wodą. Sprawiało to, że ich loty były mniej ekonomiczne niż zakładano, bo musiały część tras latać wolniej niż mogły, a na niektóre w ogóle się nie nadawały. Był to istotny czynnik, który sprawił, że okazały się nieopłacalnym eksperymentem.
Powrót do lotów szybszych od dźwięku
Kiedy w 2003 roku wycofano ze służby ostatniego concorde'a, oznaczało to równocześnie koniec przewożenia ludzi z prędkością naddźwiękową. Nikt nie próbował budować nowej maszyny tej klasy. Bez ograniczenia efektów gromu dźwiękowego takie przedsięwzięcie trudno byłoby uczynić opłacalnym. NASA chce jednak wskrzesić pomysł pasażerskich samolotów naddźwiękowych i do tego ma posłużyć nowy samolot X. Amerykanie twierdzą, że dzięki jego rewolucyjnemu kształtowi grom dźwiękowy docierający do ziemi będzie na tyle słaby, iż trudno będzie go zauważyć. Jeśli rzeczywiście tak będzie, to wizja samolotów pasażerskich latających około dwóch tysięcy km/h (dzisiejsze rozwijają około 900 km/h) znów stanie się realna. Oznaczałoby to znacznie krótsze podróże, choć przy droższych biletach, które musiałyby zrekompensować większe zużycie paliwa na rozwinięcie dużej prędkości.
Autor: mk\mtom / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: NASA