Dwuletni zakaz wstępu na imprezy masowe i zwrot kosztów postępowania sądowego - tak zdecydował warszawski sąd wobec dwóch kibiców, którzy wbiegli na murawę Stadionu Narodowego po odwołanym meczu Polska-Anglia. - Nic wielkiego się nie stało - powiedział po rozprawie jeden z nich, Adam Dziewulak (sąd zgodził się na ujawnienie nazwiska - red.). Sprawę trzeciego z zatrzymanych mężczyzn sąd umorzył.
Sprawa 41-letniego Adama Dziewulaka (zgodził się na ujawnienie nazwiska - red.), którą rozstrzygał w czwartek warszawski sąd, została warunkowo umorzona, nie orzeczono więc wobec kibica kary grzywny czy więziania (groziły mu nawet trzy lata więzienia).
Mężczyzna został objęty rokiem próby. Oznacza to, że jeśli w tym czasie popełni przestępstwo, za które zostanie prawomocnie skazany, wtedy sąd wznowi postępowanie ws. wtragnięcia na murawę Stadionu Narodowego.
Okres próby stosuje się w przypadku niskiej szkodliwości społecznej czynu.
Taką samą karę otrzymał Mariusz W.
"Marzyłem o tym..."
Po rozprawie, Dziewulak stwierdził, że nic się nie stało, i nie rozumie, dlaczego ma czuć się winny, skoro - jak stwierdził - wszystkich, łącznie z sądem, rozśmieszyło, to, co zrobił.
- To był protest przeciwko temu absurdowi (odwołany mecz z powodu mokrej murawy - red.), człowiek przylatuje 2 tysiące kilometrów na mecz, i ktoś mi mówi, że się nie odbędzie, choć na stadion zostały wydane miliony, (...) to jestem rozczarowany i w szoku - powiedział.
I dodał, że w sumie, "żałuję tylko jednego, że do tej pory nie jest w domu".
Jego zdaniem, sąd rozstrzygnął sprawę sprawiedliwie.
Dopytywany, czy zabolo go dwuletni zakaz stadiony, stwierdził, że nie, jeśli nie dotyczy (a nie dotyczy) imprez za granicą, bo wybiera się za mecz rewanżowy Polska-Anglia na Wembley.
Pytany, jeszcze przed rozprawą, dlaczego wbiegł na murawę, odpowiedział: - Marzyłem o tym, jak byłem małym chłopcem.
Na rozstrzygnięcie czekają jeszcze sprawy innych kibiców, którzy weszli na murawę Stadionu Narodowego. To 40-letni Mariusz W. i 37-letni Mariusz S. Zostali we wtorek zatrzymani przez stołeczną policję. Grozi im do trzech lat więzienie bądź pięć tysięcy złotych grzywny.
W obronę kibiców zaangażowali się internauci i premier Donald Tusk. - Ich akcja nikomu nie zagrażała. Moim zdaniem nie zasługują na karę - skomentował szef rządu. Stronę "Uwolnić Bohaterów Basenu Narodowego" "polubiło" na Facebooku 47 tys. osób.
mac//tvn24.pl