Była strażniczka i jej wspólnik skazani za brutalne morderstwo

Kobieta skazanaarchiwum TVN24

To już pewne. Monika A., była funkcjonariuszka służby więziennej i jej znajomy Grzegorz R. są winni zabójstwa starszego mężczyzny. Aleksandrowi P. poderżnęli gardło, by przejąć jego majątek. Sąd Apelacyjny w Warszawie w poniedziałek utrzymał w mocy wcześniejszy wyrok w tej sprawie.

- Kary wymierzone oskarżonym są bardzo surowe, ale trudno w realiach tej sprawy przyjąć, aby były to kary rażąco niewspółmierne - podkreślała podczas poniedziałkowej rozprawy sędzia Ewa Plawgo z Sądu Apelacyjnego w Warszawie. Sąd w całości odrzucił apelacje wniesione przez obrońców 33-letniej Moniki A. oraz 22-letniego Grzegorza R. Oboje byli sądzeni za zabójstwo z "motywacji zasługującej na szczególne potępienie". Ona, jako inicjatorka tej zbrodni została skazana na dożywocie. On, zwerbowany do pomocy, spędzi w więzieniu 25 lat. Oboje zostali też pozbawieni praw publicznych na dziesięć lat. Po raz pierwszy w tej dekadzie warszawski sąd orzekł karę dożywotniego pozbawienia wolności wobec kobiety.

Zrzucali na siebie winę

To była jedna z najbardziej wyrachowanych zbrodni ostatnich lat. Monika A., w przeszłości bibliotekarka, strażniczka więzienna, później księgowa, z wyższym wykształceniem (zawód wyuczony: zarządzanie przedsiębiorstwem zintegrowanej Europy) i wysokim ilorazem inteligencji, matka 9-letniego chłopca, zdecydowała się zabić 86-letniego Aleksandra P., by przejąć mieszkania w centrum Warszawy, których właścicielem był starszy pan. Sąd podkreślał w poniedziałek, że oskarżona znała sytuację majątkową swojej ofiary, wiedziała, że mężczyzna żyje samotnie, nie utrzymuje bliskich kontaktów z rodziną. - Miała motyw finansowy, motyw do tego, by pozbawić życia Aleksandra P. – mówiła sędzia Plawgo. Ale Monika A. sama nie była w stanie przeprowadzić zabójstwa. Wzięła do pomocy młodszego o 11 lat Grzegorza R., chłopaka siostry swojej przyjaciółki. Później zresztą całą winę próbowała zwalić na niego. On nie pozostał jej dłużny. Podczas przesłuchania przyznał, że był w mieszkaniu w chwili zbrodni, ale twierdził, że to Monika poderżnęła gardło Aleksandrowi P. - Oskarżeni obrali dość specyficzną, acz dopuszczalną formę obrony, przerzucając na siebie odpowiedzialność za zabójstwo. W związku z tym, sąd nie do końca był w stanie odtworzyć przebieg wydarzeń – mówiła sędzia Plawgo. Nie udało się jednoznacznie ustalić, kto zadał ten jeden śmiertelny cios. – Jednak to, kto uderzył Aleksandra P. nożem, pozostaje bez znaczenia – zaznaczyła sędzia. Byli razem, razem dokonali zbrodni, razem odpowiedzieli za nią przed sądem. Z kolei sąd pierwszej instancji uznał, że Grzegorz R. był tylko "narzędziem" rękach Moniki A., ale "narzędziem świadomym".

Kamera ukryta w pilocie

Monika A. nie tylko zaplanowała zabójstwo, ale też zrobiła wiele, by przejąć mieszkania. Przez kilka miesięcy ćwiczyła podpis ofiary, szukała notariusza, który pomógłby jej sfinalizować przepisanie nieruchomości. - Monika chciała znaleźć notariusza na tzw. du… - mówił w śledztwie jeden ze świadków. Oskarżona miała go uwieść, a gdyby się opierał, to zaszantażować nagraniem z ukrytej kamery. Taką kamerę (w pilocie od telewizora) policja znalazła w jednym z mieszkań. W aktach sprawy jest korespondencja sms-owa z prawnikiem z Trójmiasta, który chciał skorzystać z nietypowych praktyk seksualnych oferowanych przez oskarżoną. Ostatecznie notariusz nie spotkał się z oskarżoną. Najprawdopodobniej przestraszył się. Policja nie ustaliła jego tożsamości. Aleksander P. zginął na początku maja 2014 r. w wynajętym przez A. mieszkaniu na Sadybie. Zabójcy upchnęli jego ciało w walizce (kupionej specjalnie w tym celu, już po zabójstwie), a następnie wywieźli w okolice Płońska i zakopali. Ślady krwi w mieszkaniu uprzątnęli m.in. malując zachlapane ściany. Po trzech tygodniach Monika A. uznała, że zwłoki trzeba przenieść w inne miejsce i spalić. Do pomocy wzięli Olę (wówczas 15-letnią), dziewczynę Grzegorza R. To właśnie ona opowiedziała o wszystkim swojej siostrze (czyli przyjaciółce Moniki A.), a ta z kolei swojemu chłopakowi, który był policjantem w komendzie w Nowym Dworze Mazowieckim. W ten sposób, półtora miesiąca po zbrodni, o sprawie dowiedziała się prokuratura. Wcześniej Aleksandra P. nikt nie szukał, bo nikt się jego losem nie interesował.

"Sprawa jak z filmu braci Cohen"

- W ocenie sądu, to sprawa rodem z mrocznego, skandynawskiego kryminału albo (filmu - red.) braci Cohen. Ale zdarzenia, które się wydarzyły, to nie jest fabuła wymyślona przez Jo Nesbø czy Ethana Coena. To rzeczywistość, która miała miejsce niespełna dwa lata temu w nieodległych miejscach od miejsca, w którym się aktualnie znajdujemy - mówił w kwietniu 2016 r. sędzia Michał Piotrowski ogłaszając pierwszy wyrok w tej sprawie. Sędzia przytoczył list, w którym skazana opisywała samą siebie: "Zła jestem głównie na siebie, bo pod postacią słodkiej dziewczyny i namiętnej kobiety zawsze krył się okrutny demon, który tylko czeka aby zaatakować i wbić swoje kły w szyję potencjalnych ofiar". - Okoliczności tej sprawy, w ocenie sądu nakazują zgodzić się z tym metaforycznym, może nieco grafomańskim, ale trafnym opisem oskarżonej dokonanym przez nią samą – dodawał sędzia Piotrowski. - To nie są surowe kary, to kary sprawiedliwe. Tylko w ten sposób oskarżeni mogą zrozumieć ogrom zła, jakie wyrządzili. Ta sprawa pokazuje, do czego jest zdolny człowiek, kiedy kieruje się chciwością – podsumowywał sędzia. Choć wcześniej podczas rozpraw Monika A. wielokrotnie płakała (prok. Maciej Godzisz mówił, że potrafi płakać na zawołanie) w chwili ogłaszania wyroku sądu pierwszej instancji jej twarz pozostała nieruchoma. Jak zareagowała na informację o utrzymaniu wyroku w mocy? Nie wiadomo. Ani Moniki A., ani Grzegorza R. nie było w poniedziałek w sądzie.

TAKI WYROK WYDAŁ SĄD OKRĘGOWY:

Piotr Machajski

Wyrok w sprawie głośnego morderstwa
Wyrok w sprawie głośnego morderstwaMateusz Szmelter / tvnwarszawa.pl

Źródło zdjęcia głównego: archiwum TVN24

Pozostałe wiadomości

Część chodnika wzdłuż ulicy Mokotowskiej do niedawna zajmowały samochody. Teraz piesi odzyskali całość tej przestrzeni, a kierowcy mają do dyspozycji miejsca parkingowe na jezdni. Mimo zmian ulica wciąż pozostaje dwukierunkowa.

Piesi odzyskali chodnik, samochody wróciły na ulicę

Piesi odzyskali chodnik, samochody wróciły na ulicę

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Dwa samochody zderzyły się na skrzyżowaniu Alej Jerozolimskich i Prymasa Tysiąclecia. Jeden z nich to nieoznakowany policyjny radiowóz. Nikomu nic się nie stało.

Zderzenie z udziałem nieoznakowanego radiowozu w Alejach Jerozolimskich

Zderzenie z udziałem nieoznakowanego radiowozu w Alejach Jerozolimskich

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tramwaje nie będą jeździły fragmentem Alej Jerozolimskich. Konieczna jest naprawa torowiska w jednym z najbardziej uczęszczanych skrzyżowań tramwajowych - na rondzie Czterdziestolatka - poinformowały Tramwaje Warszawskie. Prace będą się toczyły w sobotę i niedzielę, 27-28 kwietnia.

Tramwajarze na rondzie Czterdziestolatka. Weekend z utrudnieniami

Tramwajarze na rondzie Czterdziestolatka. Weekend z utrudnieniami

Źródło:
PAP

Toyota land cruiser miała założone niemieckie tablice rejestracyjne, ale została skradziona w Czechach. Policjanci z "Kobry" wspólnie z funkcjonariuszami stołecznego "Orła" przeprowadzili akcję zatrzymania podejrzanego o paserstwo.

"Kobra" i "Orzeł" we wspólnej akcji

"Kobra" i "Orzeł" we wspólnej akcji

Źródło:
tvnwarszawa.pl

75-latkę przez kilka dni osaczali oszuści. Działali bardzo skutecznie. Kobieta była przekonana, że bierze udział w policyjnej obławie i jest świadkiem incognito. Do tego stopnia, że nie uwierzyła prawdziwym policjantom i swoim bliskim, którzy sygnał o jej dziwnym zachowaniu dostali od pracownika banku. Mimo ostrzeżeń przekazała oszustom ponad pół miliona złotych. Na jej szczęście prawdziwi policjanci działali dalej. Odzyskali prawie całą kwotę i zatrzymali trzech podejrzanych o dokonanie oszustwa metodą "na policjanta".

Ostrzegali ją policjanci i rodzina. Im nie uwierzyła, oszustom oddała pół miliona

Ostrzegali ją policjanci i rodzina. Im nie uwierzyła, oszustom oddała pół miliona

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W 38. rocznicę awarii w elektrowni atomowej w Czarnobylu ulicami Warszawy przeszedł marsz "Czarnobylska Droga". Zorganizowany został przez białoruskich aktywistów niezależnych organizacji społecznych i przedstawicieli diaspory.

Ulicami Warszawy przeszedł marsz "Czarnobylska Droga"

Ulicami Warszawy przeszedł marsz "Czarnobylska Droga"

Źródło:
PAP

Uczelniana Komisja Wyborcza Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego ogłosiła, że wybory rektora odbędą się 6 maja, a jedyną kandydatką jest prof. Agnieszka Cudnoch-Jędrzejewska. Urzędujący rektor prof. Zbigniew Gaciong wyraził niepokój w związku z tą decyzją.

Wybory na WUM mają się odbyć z jedną kandydatką. Obecny rektor "zaniepokojony"

Wybory na WUM mają się odbyć z jedną kandydatką. Obecny rektor "zaniepokojony"

Źródło:
PAP

Zatrzymali do kontroli kierowcę tira, który przekroczył prędkość w terenie zabudowanym. To był początek jego kłopotów. Jak się okazało, złamał zakaz prowadzenia, a ponadto nie posiadał karty zalogowanej w tachografie cyfrowym i - jak oświadczył - nigdy takiej nie miał.

Po kontroli stracił prawo jazdy w siedmiu kategoriach

Po kontroli stracił prawo jazdy w siedmiu kategoriach

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W środę, 1 maja, na ulice stolicy powrócą zabytkowe autobusy i tramwaje. Dwa brzegi Wisły połączą promy, a nad Zegrze popłynie statek Zefir.

Wyjadą zabytkowe autobusy i tramwaje. Brzegi Wisły połączą promy i wypłynie Zefir

Wyjadą zabytkowe autobusy i tramwaje. Brzegi Wisły połączą promy i wypłynie Zefir

Źródło:
PAP

Aktywistki i aktywiści związani z organizacją Ostatnie Pokolenie blokowali w piątek rano most Świętokrzyski. "To nie koniec na dzisiaj" - zapowiedzieli i słowa dotrzymali. Koło południa protestowali na skrzyżowaniu Marszałkowskiej i Królewskiej w centrum Warszawy, a po południu w Alejach Jerozolimskich. Walczą w ten sposób, jak twierdzą, o lepszy transport publiczny i zwracają uwagę na katastrofalne zmiany klimatyczne.

Przyklejali się do jezdni, blokowali ruch w centrum Warszawy

Przyklejali się do jezdni, blokowali ruch w centrum Warszawy

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarszawa.pl

Na Kontakt 24 napisał czytelnik, który był pasażerem lotu na trasie Bukareszt-Warszawa. Z jego relacji wynika, że podczas lądowania w samolot uderzył piorun. Jak opisał, w kabinie było słychać huk i widać oślepiające światło. Rzecznik przewoźnika potwierdził zdarzenie.

"Jeden wielki huk i oślepiające światło". W lądujący samolot uderzył piorun

"Jeden wielki huk i oślepiające światło". W lądujący samolot uderzył piorun

Źródło:
Kontakt24, tvnwarszawa.pl

Przez głupi żart na Lotnisku Chopina 54-latka zepsuła sobie urlop. Mieszkanka Warszawy powiedziała podczas odprawy, że w bagażu ma "jakąś bombę i jakieś narkotyki". Do Egiptu nie poleciała, w dodatku ma do zapłacenia 500 złotych mandatu.

"Mam w bagażu jakąś bombę i jakieś narkotyki". Tak zakończyła podróż do Egiptu

"Mam w bagażu jakąś bombę i jakieś narkotyki". Tak zakończyła podróż do Egiptu

Źródło:
tvnwarszawa.pl

W piątek, 26 kwietnia, rowerzyści z Warszawskiej Masy Krytycznej oficjalnie rozpoczęli sezon pod hasłem "Wiosna wraca rowerem". W sobotę natomiast na ulice wyjadą motocykliści.

Rowerzyści już przejechali, w sobotę ruszą motocykliści

Rowerzyści już przejechali, w sobotę ruszą motocykliści

Aktualizacja:
Źródło:
tvnwarzawa.pl
"Pięć dekad pracy artystycznej". Profesor Antoni Fałat odznaczony za zasługi dla stolicy

"Pięć dekad pracy artystycznej". Profesor Antoni Fałat odznaczony za zasługi dla stolicy

Źródło:
PAP

Były wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz został prezydentem Raciborza, 55-tysięcznego miasta na Śląsku. - To wyzwanie. Nie traktuję tego jako zwieńczenia swojej kariery zawodowej, liczę, że uda się w życiu trochę jeszcze zrobić - mówi nam samorządowiec. 

Był wiceprezydentem Warszawy, będzie rządził małym miastem na Śląsku

Był wiceprezydentem Warszawy, będzie rządził małym miastem na Śląsku

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Tuż przed majówką drogowcy planują frezowanie ulic dookoła placu Teatralnego. Z tego powodu w weekend 27-28 kwietnia Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście nie będą deptakiem. Z kolei przez trzy dni ulice Lipowa i Dobra na Powiślu posłużą za scenografię. Ekipa filmowa będzie tam pracowała od soboty do poniedziałku.

W ten weekend Trakt Królewski nie będzie deptakiem

W ten weekend Trakt Królewski nie będzie deptakiem

Źródło:
PAP