Trwają powyborcze rozliczenia w przegranych partiach politycznych. W SLD toczy się wojna podjazdowa o fotel szefa klubu radnych. W PiS, które straciło jeszcze więcej, wszyscy solidarnie nabierają wody w usta.
- Tu nie chodzi o ostrzenie gilotyny. Tu chodzi tylko o to, żeby profesjonalnie dokonać podsumowania i rozliczenia i wyciągnięcia wniosków z tej kampanii wyborczej – przekonuje Tomasz Kalita, rzecznik SLD. Wstępnej analizy dokonał już Grzegorz Napieralski, lider Sojuszu.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową kilka dni temu zapowiadał: "Myślę, że musi dojść do zmian w kierownictwie Warszawy i zbudowania nowej grupy liderów, którzy będąc w sejmiku czy w radzie miasta, spróbują zbudować tożsamość SLD w stolicy na całkowicie innych relacjach z Hanną Gronkiewicz-Waltz".
Walka o lidera
Przyszłość jednak nie zapowiada się różowo. Osiągnięcia tej partii, to utrata jednego mandatu w radzie miasta i aż 16 w samorządach dzielnicowych. Najbardziej, bo o cztery mandaty, SLD zubożał na Żoliborzu. Stan posiadania, o jednego radnego, Sojusz powiększył w Rembertowie.
Nie wiadomo też, jak potoczą się losy liderów SLD podczas środowej sesji Rady Warszawy. Nieoficjalnie wiadomo, że nawet jeśli zarząd warszawski rekomenduje na to stanowisko właśnie Sybilskiego, to radni w tajnym głosowaniu mogą poprzeć Adama Cieciurę. Bo wśród członków klubu radnych większość stanowi wewnątrzpartyjna opozycja.
Cichosza w PiS
Niewiele za to słychać o porządkach w warszawskim PiS. Prawo i Sprawiedliwość ma o 5 radnych miejskich i aż 28 dzielnicowych mniej. W samorządzie Woli partia ta straciła 4 mandaty. Zyskała jeden na Żoliborzu.
Samorządowcy PiS, z którymi rozmawiał reporter TVN Warszawa, nie chcieli jednak wypowiadać się przed kamerą o swoich losach.
Przemysław Wenerski
ran/ec