Kilkuset funkcjonariuszy zabezpieczało w nocy teren wokół parlamentu, gdzie odbywał się protest zorganizowany przez KOD. Policja interweniowała wobec osób, które próbowały zatrzymać samochody z kolumny premier Beaty Szydło i prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
W sobotę rano na miejscu było kilkunastu protestujących. Z koeli po godz. 8 PAP podała, że jest ich kilkudziesięciu.
Jak podaje reporterka TVN24 Małgorzata Telmińska, uczestnicy protestu spodziewają się, że niebawem dołączą do nich kolejni demonstranci. Pobliskie ulicy nie są zablokowane. Komunikacja kursuje normalnie.
W nocy manifestujących było o wiele więcej. Oprócz lidera KOD Mateusza Kijowskiego, na miejscu byli też politycy sejmowej opozycji czy przedstawiciele Partii Razem. Protestujący skandowali m.in.: wolne media, konstytucja.
Kaczyński wyjechał nocą
Około 2:40 premier Beata Szydło i prezes PiS Jarosław Kaczyński opuścili teren Sejmu. Drogę utorować musieli ochraniający budynki parlamentu policjanci. Rzecznik Komendy Stołecznej Policji Mariusz Mrozek przekonywał, że funkcjonariusze używali jedynie siły fizycznej wobec osób, które same zagrażały swojemu bezpieczeństwu, wbiegając pod samochody, nie użyto żadnych innych środków przymusu. - Nie użyto gazu łzawiącego, dementuję tę informację – stwierdził Mrozek.
Jak poinformował w sobotę rano, policja nie zatrzymała nikogo, spisała dane osobowe tych, którzy utrudniali. Zapowiedział, że funkcjonariusze skierują w ich sprawie wnioski do sądu.
Ok. godz. 4 do nielicznych demonstrujących jeszcze przed gmachem Sejmu wyszło kilkoro posłów PO. - Sejm pracuje, przerwał obrady, ale nie zakończył, jesteśmy na sali plenarnej - powiedział poseł PO Andrzej Halicki. Dodał, że na sali plenarnej jest ok. 30 posłów, którzy pełnią tam dyżury.
Pierwsi uczestnicy manifestacji zaczęli zbierać się już po godz. 17. Z godziny na godzinę protestujących przybywało. O godzinie 20 był już tłum. Zgromadzeni przed Sejmem przynieśli transparenty z hasłem: "wolne media" i polskie flagi. Skandowali: jesteśmy z wami.
Do protestujących przemawiali m.in. dziennikarz Tomas Lis, poseł Stefan Niesiołowski, były poseł Ryszard Kalisz, poseł Ryszard Petru i lider KOD Mateusz Kijowski.
"Musimy walczyć o wolność"
- Ta władza po Trybunale Konstytucyjnym teraz chce anihilować sądy, później chce anihilować organizacje pozarządowe. A teraz dlatego, że jest jej niewygodnie, chce anihilować dziennikarzy - przekonywał Kalisz przed Sejmem.
Głos zabrał również Stefan Niesiołowski z koła poselskiego Europejscy Demokraci. - Okazuje się, że po 27 latach jeszcze raz musimy walczyć o wolność. Ale tak jak wtedy, tak i teraz my tę walkę o wolność wygramy. Nadejdzie dzień, kiedy wy stąd już nie odejdziecie, zostaniecie pod tym Sejmem - mówił do zebranych Niesiołowski.
Po godzinie 22 na proteście przemawiał lider KOD-u Mateusz Kijowski. - To niezwykle symboliczne. 22 lipca uchwalili ustawę o Trybunale Konstytucyjnym, 13 grudnia o zgromadzeniach, a w rocznicę tragedii w Kopalni Wujek ograniczają dostęp obywateli do informacji. Hańba takiej władzy. Hańba władzy, która się wstydzi tego co robi, wstydzi się tak, że się chowa przed kamerami, co wy tam takiego robicie? – pytał Kijowski.
Na proteście pojawiła się także była premier Ewa Kopacz. Apelowała o powiedzenie głośnego "nie" władzy, która według niej zawłaszcza każdego dnia kawałek "naszej wolności". Ludziom zgromadzonym przed Sejmem podziękował przewodniczący PO Grzegorz Schetyna i poseł Michał Szczerba, który został wykluczony z obrad przez marszałka Marka Kuchcińskiego.
Hanna Gronkiewicz-Waltz poinformowała w piątek wieczorem na Twitterze, że przy ulicy Wiejskiej zebrało się ponad dwa tysiące protestujących. "Warszawa sercem demokratycznej Polski" - dodała prezydent stolicy.
W spontanicznej manifestacji przed @KancelariaSejmu jest już ponad 2000 osób. @warszawa sercem demokratycznej Polski.— Hanna Gronkiewicz (@hannagw) 16 grudnia 2016
Protesty w innych miastach
Zwolennicy KOD i partii opozycyjnych protestowali też w kilku miastach w kraju; w pikietach uczestniczyło po kilkadziesiąt, kilkaset osób. W Poznaniu ok. 200 osób, członków i sympatyków KOD i partii opozycyjnych zgromadziło się pod gmachem urzędu wojewódzkiego. - Manifestujemy niezgodę na to, co się dzieje w Sejmie, w rządzie i brak zgody na ograniczenie dostępu mediów do parlamentu. To jest skandal, realny zamach na konstytucję. Brak mediów w Sejmie oznacza możliwość fałszowania przekazu tego, co się tam naprawdę dzieje - powiedział jeden z protestujących Zdzisław Kałek. Do zgromadzonych zwróciła się też m.in. Ewa Wójciak z Teatru Ósmego Dnia. - Ten pełzający stan wojenny do nas powoli dociera, dobiera się nam do gardeł. Pamiętajmy, że oni żywią się nienawiścią i oni tą nienawiścią próbują się posługiwać - mówiła. Blisko 100 członków KOD i ich sympatyków zgromadziło się na placu Solidarności w Szczecinie w spontanicznym proteście w obronie wolności mediów i wspierając polityków opozycji. - Przyjście na protest było naszą wewnętrzną potrzebą. Dla nas to walka o prawa podstawowe, o możliwość przyglądania się na ręce polityków, bez względu na ich opcję polityczną. Jeśli dziennikarze stracą prawo do zadawania politykom pytań, wtedy skończy się wolność mediów. To, że protest odbywa się na dachu Centrum Dialogu Przełomy jest zapowiedzią przełomu społecznego – powiedziała PAP uczestniczka pikiety Hanna Źródlewska. Zwolennicy KOD i partii opozycyjnych protestowali też m.in. na Targu Drzewnym w Gdańsku. W Białymstoku kilkadziesiąt osób zebrało się w piątek wieczorem na ulicy przed budynkiem, gdzie swoje biura mają posłowie PiS z regionu. Lublinie przed siedzibą PiS demonstrowało kilkadziesiąt osób, głównie przedstawicieli KOD i partii Nowoczesna. Ok. 60 osób wzięło udział w Kielcach w pikiecie w obronie wolności mediów, która odbyła się pod pomnikiem Henryka Sienkiewicza.
Zmiany w organizacji pracy dziennikarzy
W piątek grupa posłów opozycji zablokowała mównicę sejmową, po tym, gdy marszałek Sejmu Marek Kuchciński wykluczył z obrad posła PO Michała Szczerbę w trakcie debaty nad projektem budżetu. Posłowie opozycji sprzeciwiają się planom zmiany organizacji pracy dziennikarzy w Sejmie. CZYTAJ WIĘCEJ NA TVN24.PL
PAP/ran/ec/b