Martwe ryby pokryły brzegi jeziora San Antonio w Kalifornii. Co niezwykłe, masowe śnięcie dotknęło prawie wszystkich gatunków zamieszkujących zbiornik. Władze regionu sprawdzają, co zabiło zwierzęta, a na czas śledztwa jezioro i jego okolice zostały zamknięte dla odwiedzających.
Martwe ryby pojawiły się na brzegach jeziora San Antonio w kalifornijskim hrabstwie Monterey w zeszłym tygodniu. Początkowo wody zbiornika wyrzucały na brzeg jedynie przedstawicieli najmniejszych gatunków, jednak po kilku dniach masowe śnięcie zaczęło dotykać także większych ryb, w tym karpi, sumów i pstrągów.
Niespotykana skala
Jak przekazał lokalnym mediom Bryan Flores z zarządu lasów i parków hrabstwa Monterey, chociaż śnięcie może być wywołane przez naturalne czynniki, wygląda ono na bardzo nietypowe. Właśnie dlatego eksperci nie wykluczają, że może za nie odpowiadać wektor biologiczny lub zanieczyszczenie, które mogłoby być niebezpieczne także dla ludzi.
- Wygląda na to, że dotyczy to każdego gatunku ryb w jeziorze. Nigdy nie widzieliśmy takiego wymierania wielu gatunków, zwłaszcza na taką skalę - powiedział.
Skala zjawiska sprawiła, że urzędnicy hrabstwa Monterey zamknęli jezioro dla odwiedzających i wczasowiczów. Jak wyjaśnili w mediach społecznościowych, wstęp nad zbiornik pozostanie zabroniony aż do momentu ustalenia przyczyny masowego śnięcia oraz oczyszczenia brzegów z martwych ryb.
Źródło: Desert Sun,
Źródło zdjęcia głównego: County of Monterey@facebook.com