"Mięsożerna" bakteria Vibrio vulnificus, powodująca martwicę tkanek, może wkrótce rozszerzyć zasięg swego występowania na kolejne regiony. Badania wskazują, że nowe przypadki pojawiają się coraz dalej na północ. Jeśli zmiany klimatyczne będą postępować, do końca XXI wieku bakteria może opanować całe wschodnie wybrzeże USA. Czy takie patogeny zagrażają także kąpiącym się w Bałtyku?
Bakterie Vibrio vulnificus bytują w ciepłych, płytkich wodach przybrzeżnych, w tym w ujściach rzek. Patogeny te mogą zainfekować drobne rany podczas kontaktu z wodą morską, a po dostaniu się do organizmu szybko rozprzestrzeniają się po całym ciele. Wydzielane przez nie związki chemiczne doprowadzają do martwicy tkanek, szczególnie tułowia i kończyn. W skrajnych przypadkach konieczna jest amputacja, a nieleczona infekcja prowadzi do śmierci.
Liczba zakażeń w Stanach Zjednoczonych rośnie z roku na rok, a jak pokazuje badanie, którego wyniki opublikowano właśnie na łamach czasopisma "Scientific Reports", już wkrótce mogą one być liczone w setkach.
Niebezpieczeństwo na całym wybrzeżu USA
Międzynarodowa grupa naukowców przeanalizowała przypadki występowania zakażeń V. vulnificus wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych, skupiając się na liczbie przypadków i miejscach zachorowań. Następnie badacze skorzystali z modeli klimatycznych, by przewidzieć, jak w przyszłości rozszerzy się zasięg występowania patogenu.
Ze zgromadzonych przez nich danych wynika, że w ciągu ostatnich 30 lat liczba zakażeń V. vulnificus w badanym regionie wzrosła z 10 przypadków rocznie do 80. Co więcej, do zachorowań dochodzi coraz dalej na północ. W latach 80. ubiegłego wieku były one ograniczone właściwie tylko do Zatoki Meksykańskiej i południowej części wschodniego wybrzeża, obecnie przypadki pojawiają się już na północ od Filadelfii, bardzo blisko Nowego Jorku.
- Infekcje V. vulnificus będą rozszerzać się dalej na północ, ale to, jak daleko, będzie zależało od stopnia ocieplenia, a zatem od emisji gazów cieplarnianych - wyjaśniła Elizabeth Archer z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, główna autorka badania. - Jeśli (emisje gazów - red.) utrzymają się na niskim poziomie, wówczas patogeny sięgną Connecticut. Jeśli jednak będą wysokie, zakażenia mogą wystąpić w każdym stanie na wschodnim wybrzeżu. Do końca XXI wieku przewidujemy, że każdego roku może być zgłaszanych 140-200 przypadków - poinformowała naukowczyni.
Świadomość i profilaktyka
Archer tłumaczyła, że uzyskane wyniki pokazują, jak ważna jest świadomość zagrożenia. Szybkie działanie w momencie wystąpienia objawów może bowiem zapobiec poważnym konsekwencjom zdrowotnym. Plażowicze mogliby być informowani o zagrożeniu za pośrednictwem systemów wczesnego ostrzegania oraz odpowiedniego oznakowania wybrzeża.
- Obserwacja, że przypadki V. vulnificus rozszerzyły się na północ wzdłuż wschodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych wskazuje na wpływ, jaki zmiany klimatyczne już mają na ludzkie zdrowie - wyjaśnił Iain Lake z Uniwersytetu Wschodniej Anglii, współautor analizy. - Wiedza o tym, gdzie w przyszłości mogą wystąpić przypadki zakażeń, będzie cenna dla służb medycznych - potwierdził.
Jak dodała Archer, negatywne skutki emisji gazów cieplarnianych mogą być szczególnie odczuwalne na wybrzeżach, które stanowią główną granicę między naturalnymi ekosystemami a populacjami ludzkimi. To w tych strefach rozwija się najwięcej niebezpiecznych patogenów.
Bakterie vibrio w Bałtyku
Rzadkie jak dotąd przypadki zakażenia bakterią V. vulnificus odnotowywano też w Bałtyku. O najpoważniejszym media pisały we wrześniu 2021 roku. Do zdarzenia doszło kilkanaście kilometrów od Świnoujścia. 30-letni mieszkaniec Międzyzdrojów w ciężkim stanie trafił na OIOM szczecińskiego szpitala. - Ocieplenie wody Bałtyku, które następuje najszybciej ze wszystkich tego typu zbiorników na świecie, wraz z coraz niższym zasoleniem sprzyja namnażaniu się przecinkowców, szczególnie gdy temperatura wody przekracza 20 stopni C. - tłumaczyła prof. dr hab. n. med. Waleria Hryniewicz, specjalistka w dziedzinie mikrobiologii lekarskiej, w rozmowie z serwisem medonet.pl.
Zagrożenie przecinkowcami z rodzaju vibrio było jednym z tematów, którym uwagę poświęcili autorzy międzynarodowego raportu "Związek między zmianą klimatu a chorobami zakaźnymi". W opracowaniu podkreślono, że mogą one występować w Bałtyku i powodować zapalenie żołądka oraz jelit, a także zakażenia ran i posocznicę. W 2018 r. - podano - było aż 107 dni na wybrzeżu Bałtyku odpowiednich dla rozwoju różnych szczepów vibrio.
- Jeśli wzrośnie średnia temperatura powietrza w danym regionie, to następuje też ocieplanie się wód powierzchniowych. Gdy mamy zatem kilka lub kilkanaście dni z bardzo wysoką temperaturą powietrza, wzrasta temperatura wody. W takiej wodzie mogą się pojawić bakterie i wirusy bardziej dostosowane do warunków cieplejszych - wyjaśniała w rozmowie z PAP doktor Aneta Afelt, jedna z autorek raportu.
Przed tzw. wibriozą ostrzegają polskie służby sanitarne. "W przypadku posiadania nawet niewielkich ran czy skaleczeń należy unikać kontaktu z wodą morską, szczególnie w okresach gorących, sprzyjających rozwojowi przecinkowców vibrio. Przed wejściem do wody rany powinny zostać dokładnie zabezpieczone wodoszczelnym opatrunkiem. W przypadku kontaktu rany z wodą morską należy ją dokładnie umyć czystą wodą z mydłem" - zaleca sanepid.
Źródło: University of East Anglia, PAP, medonet.pl, tvnmeteo.pl
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock